Holenderski biskup wywołał niemałe zamieszanie w kraju, po tym jak ośmielił się wysłać do wszystkich parlamentarzystów list, w którym nawołuje do zaprzestania finansowania z budżetu państwa aborcji. Do listu hierarcha dołączył plastikowy model dziesięciotygodniowego płodu ludzkiego.
Część członków niższej izby parlamentu skarżyła się, że biskup pomocniczy Everard de Jong z diecezji Roermond, który wysłał do nich kilka tygodni temu listy, dopuścił się rzeczy „niestosownej”. Parlamentarzyści mówią, że biskup sugerował, że rząd mógłby zaoszczędzić pieniądze, nie wspierając ośrodków aborcyjnych.
Hierarcha napisał w liście, że społeczeństwo holenderskie szybko się starzeje i pilnie potrzebne jest całe pokolenie młodych ludzi, którzy będą mogli zaopiekować się osobami starszymi. Tymczasem w kraju prawie w ogóle nie ma młodego pokolenia, bo „już zostało wyniszczone przez aborcję”.
Posłanka Linda Voortman z Partii Zielonych z wielkim niesmakiem wypowiadała się o akcji odważnego biskupa, mówiąc, że sam list był „wbrew wszelkim zasadom dobrego smaku” (sic!). Wyraźnie oburzona mówiła o tym, jak okropnie mogły się poczuć osoby bezpłodne lub takie, które zwyczajnie kiedyś poroniły w ciąży. Również dotknięta poczuła się posłanka Partii Ludowej dla Wolności i Demokracji, Jeanine Hennis-Plasschaert, która broniła „prawa kobiet do wyboru”.
Biskup napisał m.in.: „Na załączonym do listu modelu dziesięciotygodniowego dziecka nienarodzonego, widać wyraźnie, że nie składa się ono ze zbitki tkanek, lecz można dostrzec w nim maleńką osobę, której serce bije i której twarz posiada bardzo wyraźne rysy”. Hierarcha dodał również, że „w Holandii można aż do 24. tygodnia ciąży zamordować tę maleńką istotę”.
Kontrowersja wokół listu biskupa wybuchła najpierw we wrześniu tego roku i ostatnio znowu w październiku po tym, jak hierarchę wziął w obronę wydawca katolickiej gazety, Mariska Orban, który skrytykował wypowiedzi, zwłaszcza zbulwersowanych posłanek. Ostatnio musiał je za to przeprosić.
Źródło: LifeSiteNews.com, AS