Święte wzory
 
Bł. Honorat Koźmiński – zwycięzca Moskali
Adam Kowalik

Ojciec Honorat Koźmiński to wielki czciciel Maryi i człowiek Boży, który swoją działalnością pokrzyżował władzom rosyjskim antykościelne plany. Zarządzając kasatę klasztorów na terenie Królestwa Polskiego, carscy czynownicy liczyli, że w niedługim czasie życie zakonne w „kraju priwislanskim” wymrze. Nie tylko nie wymarło, ale dzięki zakładanym przez świątobliwego kapucyna zgromadzeniom bezhabitowym, przekroczyło liczebnie stan sprzed kasat. 16 października 1988 roku papież Jan Paweł II doceniając osobistą świętość ojca Honorata i jego zasługi dla Kościoła, ogłosił go błogosławionym.

 

Kręta droga do Boga

 

Dokładnie 159 lat wcześniej, 16 października 1829 roku dom Stefana Koźmińskiego, nadzorcy budowlanego w Białej Podlaskiej, napełnił się radością. Jego żona Aleksandra urodziła syna. Na chrzcie chłopiec otrzymał cztery imiona. Używał drugiego – Wacław.

Koźmińscy byli bardzo religijni. Dbali o duchowy rozwój dziecka. Gdy Wacław nieco podrósł, został ministrantem. Po ukończeniu szkoły elementarnej został wysłany przez rodziców do gimnazjum w Płocku. Niestety, nowe środowisko nie sprzyjało życiu religijnemu. Kółka samokształceniowe, do których przystąpił, nie łączyły patriotyzmu z przywiązaniem do Boga.

 

Wacław chłonął jedynie idee wolnomyślne. Z czasem zaczął wyśmiewać się z duchowieństwa i wiary. Ta niepokojąca tendencja nasiliła się jeszcze podczas studiów na wydziale budowniczym Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie, które rozpoczął w 1844 roku. W tamtym czasie, jeżeli Wacław zachodził do świątyni, to tylko po to, by bluźnić Stwórcy. – Jeśli się nawrócę, naplujcie mi w oczy! – krzyczał, szydząc z wierzących.

 

W kwietniu 1846 roku został aresztowany pod zarzutem udziału w przygotowaniach zamachu na cara. Przetrzymywano go w osławionym X pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Ciężkie warunki życia, przesłuchania i tortury zrujnowały mu zdrowie. Nieoczekiwanie rozpoczęła się w nim wielka walka duchowa. Wyrzucał i bluźnił Bogu, że go nie wyrwał z więzienia. Przez trzy tygodnie z jego celi dochodziły przeraźliwe krzyki. Słyszała je jego matka, która dzień w dzień przychodziła pod mury więzienia. Przez cały czas modliła się za niego.

 

Nagle nastąpił nieoczekiwany przełom. Koźmiński miał wizję Pana Jezusa, który odwiedził go w celi, by wrócić mu wiarę. Zatwardziały wróg Boga nagle zmienił się w człowieka głębokiej pobożności. Ze współwięźniami rozmawiał już tylko na tematy religijne. Tę przemianę władze więzienne uznały za objaw pomieszania zmysłów i wypuściły go na wolność.

 

Duchowy syn św. Franciszka

 

Teraz Wacław Koźmiński zaczął prowadzić ascetyczne życie. Początkowo wrócił na przerwane studia, jednak po roku wahań zdecydował się wstąpić do zakonu kapucynów.

 

Próg klasztoru w Lubartowie przestąpił w grudniu 1848 roku. Otrzymał nowe imię – Honorat. Cztery lata później, po ukończeniu formacji zakonnej i studiów teologicznych, został wyświęcony na kapłana.

 

Wielkim nabożeństwem darzył Matkę Najświętszą. W duchu nauk św. Ludwika Grignion de Montfort ofiarował się Maryi w całkowitą niewolę.

Pracował jako spowiednik, kaznodzieja, głosił misje ludowe. Propagował Żywy Różaniec oraz III Zakon Franciszkański.

 

Jego talenty dostrzegli przełożeni i zlecili mu pracę nad odrodzeniem tercjarstwa. Zadanie to stało się dla ojca Koźmińskiego prawdziwym wyzwaniem. Dostrzegł w działalności III Zakonu szansę na reewangelizację Polaków w obliczu kryzysu religijności pierwszej połowy XIX wieku.


Ojciec Honorat tak o tym pisał: Za mojej młodości nikt nie wspominał o religii, pomijano ją w wychowaniu, nikt nie słyszał o przystępowaniu do sakramentów świętych, najzacniejsze osoby ledwie raz na rok formę tylko jakąś spełniały, nikt nie znał nawet pacierza, a życie niemoralne tak było upowszechnione nawet w stanie małżeńskim, że nikt z tego nie robił tajemnicy…

Kapucyn chciał zmienić ten stan rzeczy, oddziałując na społeczeństwo poprzez przykład pobożnych jednostek.

 

Akuszer zgromadzeń zakonnych

 

Swoją gorliwością o. Honorat Koźmiński zapalał innych. Bardzo szybko zapoczątkował swoją misję akuszera nowych zgromadzeń zakonnych, powstających w oparciu o środowisko III zakonu. W 1855 roku habit tercjarski z rąk świątobliwego kapucyna przyjęła bł. Angela Truszkowska. Ojciec Honorat sprawował opiekę duchową nad kształtującą się wokół świątobliwej niewiasty wspólnotą, która już w 1859 roku przekształciła się w zgromadzenie sióstr felicjanek. Rok później siostry, które silnie pociągało życie kontemplacyjne, założyły wspólnotę klarysek kapucynek. O. Honorat przygotował dla nich regułę.

 

Upadek powstania styczniowego postawił polskie zakony w ciężkim położeniu. Rosjanie wiedzieli, gdzie bije serce polskości i brutalnie w to miejsce uderzyli. Podobnie jak inne zakony w Kongresówce kapucyni zostali przez Moskali skazani na wymarcie. Najpierw wyrzucono ich z Warszawy. Ojciec Honorat wraz z innymi trafił do Zakroczymia. Nie upadł jednak na duchu. Wręcz przeciwnie, wygnanie przyjął jako Wolę Bożą i z niesłabnącym zapałem prowadził pracę duszpasterską w nowym miejscu. Godziny spędzone na adoracji Najświętszego Sakramentu oraz rozważaniach Ewangelii umocniły go w postanowieniu kontynuowania pracy poprzez kratę konfesjonału. W ukrytym życiu Jezusa i Maryi w Nazarecie znalazł o. Koźmiński inspirację do ratowania życia zakonnego w Królestwie Polskim przez zakładanie wspólnot życia ukrytego, bez habitów i innych oznak zewnętrznych.


Wspólnoty honorackie przybrały trójczłonową strukturę. Rdzeń stanowiły osoby po ślubach wieczystych, które prowadziły życie w małych wspólnotach, pod zewnętrznym szyldem szkoły, zakładu czy nawet sklepu. One brały na siebie ciężar kierowania zgromadzeniem. Druga grupa to tzw. zjednoczeni – członkowie przebywający w swoich rodzinach, gromadzący się wspólnie na rekolekcjach i ćwiczeniach duchowych, co roku odnawiający przyrzeczenia. Grupę trzecią tworzyli stowarzyszeni, czyli osoby nieskładające ślubów, ale współpracujące z dwiema pozostałymi grupami i prowadzący przykładne życie chrześcijańskie.

 

Pierwsza wspólnota bezhabitowa powstała w 1874 roku. Były to Posłanniczki Najświętszego Serca Jezusowego. Wkrótce pojawiły się następne. Należy podkreślić, że wszystkie swym charyzmatem odpowiadały na jakieś zapotrzebowanie społeczne. Posłanniczki zajmowały się pracą wychowawczą wśród osób zaniedbanych. Członkinie innych zgromadzeń prowadziły szpitale, opiekowały się wiejskimi dziewczętami pracującymi jako służące, prowadziły szkoły, biblioteki, sierocińce, szwalnie, sklepy i gospody chrześcijańskie, opiekowały się chorymi zarówno w szpitalach, jak i domach prywatnych, szyły szaty liturgiczne i bieliznę ołtarzową, szukały pracy dla bezrobotnych, pracowały nad podniesieniem moralnym dziewcząt z marginesu społecznego itp.


Z inspiracji o. Koźmińskiego powstały także cztery zgromadzenia męskie, zajmujące się głównie zakładaniem i prowadzeniem różnych warsztatów pracy oraz nauczaniem rzemiosła.

 

Oczywiście ponad tymi niejako utylitarnymi zadaniami stała praca nad doskonaleniem duchowym bezhabitowych zakonników i osób pozostających w kontakcie z nimi. Dwa lata po śmierci o. Koźmińskiego liczba członków zgromadzeń powstałych z jego inspiracji wynosiła grubo ponad 6 tys. Z 26 wspólnot honorackich do dziś przetrwało aż 16.

 

Ostatnie lata

 

W 1892 roku nowa kasata klasztoru zmusiła o. Honorata do opuszczenia Zakroczymia. Piechotą powędrował do Nowego Miasta nad Pilicą. Tam kontynuował swoją posługę.


Niestety ostatnie lata życia zatruły świątobliwemu kapucynowi kontrowersje wokół ruchu mariawickiego. Jego penitentka i założycielka Zgromadzenia Sióstr Ubogich św. Klary s. Felicja Kozłowska sprzeniewierzyła się swemu powołaniu i utworzyła sektę. Ojciec Honorat miał z tego powodu niezasłużone nieprzyjemności. Jednak niewinność broni się sama. O. Koźmiński zmarł w opinii świętości 16 grudnia 1916 r. Jego pogrzeb stał się manifestacją żywotności polskiego Kościoła.

 

Wspomnienie liturgiczne bł. Honorata Koźmińskiego przypada 13 października.