Bramy piekielne go nie przemogą...
2007-01-09 00:00:00
Sprawa nominacji Arcybiskupa Stanisława Wielgusa na Metropolitę Warszawskiego wywołała istną burzę w związku z ujawnieniem jego współpracy z komunistyczną SB i natychmiastowym odwołaniem go przez Stolicę Apostolską z powierzonej funkcji. Jest to fakt gorszący, ale jako katolicy powinniśmy pamiętać, że Chrystus Pan zapowiadał zgorszenia: "Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą" (Łk 17,1).
Zgorszenia przypominają nam, że każdy człowiek nawet jeżeli znajduje się na szczytach drabiny społecznej może popełniać grzechy. Stąd w dawnej ikonografii w przedstawieniach piekła umieszczano w nim biskupów czy kardynałów, którzy na skutek swych grzechów zostali potępieni. I nie ma w tym nic dziwnego: zbawienia nie gwarantuje żaden urząd czy stanowisko, ale osobista świętość życia będąca owocem współpracy z łaską i praktykowania cnót.
Chrystus Pan w przypowieści o dobrym pasterzu mówił również o najemnikach, którzy sprzeniewierzają się powierzonej im misji w momencie próby czy zagrożenia. Tak jest w życiu, tak też było i jest w historii Kościoła i ludzkości. Gdy mówimy o dobrym ojcu lub złym ojcu, to mamy na myśli, że jeden wypełnia swoją misję życiową jako ojciec, a drugi nie. Podobnie można mówić o politykach dobrych lub złych, którzy dbają o dobro publiczne, albo nim frymarczą dla prywatnych celów. W przypadku duchownych historia Kościoła pełna jest przypadków heroicznego świadectwa świętych, ale również zdrad i zgorszeń. Stąd nie należy się dziwić, że również duchowni mogą grzeszyć sprzeniewierzając się swej misji.
Zgorszenie wywołane współpracą niektórych duchownych z komunistycznymi wrogami Kościoła wzbudziło skrajne reakcje wśród katolików. Z jednej strony widzimy bowiem zaprzeczanie faktom współpracy lub ich bagatelizowanie, tak jakby wszyscy duchowni byli z definicji nieskazitelni. Z kolei z drugiej strony pojawiają się zarzuty, że wszyscy duchowni to podli najemnicy, których należy zlustrować przy medialnym hałasie, aby przy okazji wybielić lub ukryć własne grzechy, bo skoro księża nie są tacy święci, to osobiste grzechy innych powinny być również usprawiedliwione. Próby zaprzeczania zgorszeniom z jednej strony, a z drugiej nagłaśnianie ich i wykorzystywanie do walki z autorytetem hierarchii kościelnej z pewnością nie przyniosą nic dobrego dla zbawienia dusz. Obie postawy są przeciwne cnocie roztropności. Z jednej bowiem strony wykształca się w duszach naiwna postawa, że przynależność do stanu duchownego gwarantuje bezgrzeszność i nieomylność, a z drugiej, że nie należy w ogóle ufać pasterzom Kościoła.
Zatem zamiast zaprzeczać i udawać, że się nic nie dzieje, albo przeciwnie demonizować skandale, należałoby się zastanowić jakie uczynki miłosierdzia powinniśmy podjąć w odniesieniu do gorszycieli i zgorszonych. Za tych pierwszych z pewnością możemy się modlić i ofiarować umartwienia. Tych drugich powinniśmy wspierać dobrą radą w chwilach zwątpienia i pocieszać w przygnębieniu, aby na skutek zgorszenia nie porzucili Kościoła czy też nie popadli w irrealny fanatyzm.
Szczególnie w momentach próby, a takim na pewno są publiczne zgorszenia w Kościele, jako katolicy mamy szczególny obowiązek dawać świadectwo naszej wiary i miłości do Chrystusa Pana i Jego Kościoła, właśnie przez uczynki miłosierdzia co do duszy, a nie wzniecanie medialnego i ulicznego zgiełku.
Jednak w przypadku zgorszeń oprócz silnych emocji pojawia się często pytanie: czy musiało do tego dojść, a jeśli doszło to dlaczego?
Ujawnianie osobistych grzechów duchownych, którzy podjęli w różnych formach współpracę z komunistycznymi wrogami Kościoła, dokonuje się z reguły z pominięciem okoliczności tych grzechów.
Oczywiście okoliczności nie są usprawiedliwieniem zła popełnionego przez konkretną osobę, gdyż grzech tej osoby pozostanie jej grzechem. Natomiast warto zwrócić uwagę czy okoliczności sprzyjały bądź nie sprzyjały popełnianiu grzechów współpracy z reżimem komunistycznym.
Z jednej strony mieliśmy komunistyczną sektę zdecydowaną zwalczać religię wszelkimi możliwymi sposobami, a z drugiej niepewną postawę ludzi Kościoła wobec tego śmiertelnego zagrożenia.
Patrząc z perspektywy czasu coraz bardziej wyraźne staje się, że wypracowanie przez duchowieństwo modelu pokojowego współistnienia z komunizmem, wsparte dodatkowo przez Ostpolitik Watykanu i brak potępienia tego bezbożnego systemu przez Sobór Watykański II, stało się okazją do rozmiękczania zdecydowanie negatywnych postaw wobec komunizmu na rzecz postaw "dialogicznych" i porozumiewawczych.
Klimat aggiornamento i dialogu ze światem współczesnym sprzyjał tym, którzy chcieli sobie jakoś "ułożyć życie" z komunistami, a nie tym, co stawiali zdecydowany opór wobec bezbożnego systemu, nawet za cenę osobistego męczeństwa. Stąd też trzeba stwierdzić, że ówczesny kontekst historyczny i polityczny stanowił również okazję do popełniania osobistych grzechów współpracy z komunistycznym reżimem.
Zaniechanie rozliczenia zdrad, których dopuścili się duchowni współpracujący z SB zaowocowało ich ujawnianiem. Zło, które nie jest w porę naprawione i należycie odpokutowane prędzej czy później zaczyna się mścić w postaci jeszcze większego zła. Tak też się stało w przypadku współpracy duchownych z komunistycznym reżimem, gdy nie naprawiony grzech osobisty stał się przyczyną publicznego zgorszenia i wyrządził o wiele więcej krzywd niż w momencie, gdy się go dopuszczono.
Często zdarza się, że nie naprawione we właściwym czasie zło zostaje wykorzystane przez naszych wrogów, którzy to zło prędzej czy później mogą odkryć. Tak też się stało w przypadku polskiego Kościoła, gdzie nie naprawione i skrywane grzechy duchownych zostały w końcu ujawnione przez laickie media, którym zależy na podważeniu autorytetu i wiarygodności Kościoła. Jednocześnie przy tej okazji środowiska tzw. katolewicy sprytnie próbują odzyskać swoje wpływy, aby podkopywać hierarchiczną strukturę Kościoła pod płaszczykiem zaangażowania świeckich w lustrację duchowieństwa.
Oczyszczenie grzesznych zaszłości wśród polskiego duchowieństwa może zostać przeprowadzone jedynie przez kompetentną władzę duchowną, a nie przez wiernych. Jednak im bardziej władze kościelne będą zwlekać z rozliczeniem i naprawą grzechów przeszłości, tym większe istnieje ryzyko, że grzechy te będą ujawniane przez wrogów Kościoła ku coraz większemu zgorszeniu wiernych. W miarę ujawniania kolejnych skandali, zamęt w duszach i pokusa wzięcia przez świeckich sprawy w swoje ręce będą narastać ku uciesze tych, którym zależy na odwodzeniu dusz od Chrystusa i Jego nauki.
W obliczu tych poważnych wstrząsów, jako członkowie Kościoła Chrystusowego powinniśmy najpierw czuwać, aby nie dać się zwieść ślepym reakcjom emocjonalnym, a następnie modlić się o świętość życia dla naszych pasterzy oraz o łaskę pokuty dla tych, którzy sprzeniewierzyli się swojej misji. Powinniśmy słowem i czynem bronić hierarchicznego porządku Świętego Rzymskiego Kościoła Katolickiego, z miłością i roztropnością, nie zapominając o tym, że każdy z nas jest grzesznikiem bez względu na to, w którym miejscu tej hierarchii się znajduje.
Ufajmy, że z tych trudnych dni dla polskiego Kościoła, Duch Święty wyprowadzi Go umocnionym i oczyszczonym, gdyż zgodnie z Chrystusową obietnicą bramy piekielne Kościoła Świętego nie przemogą (Mt 16,18).
Klub „Polonia Christiana” w Lublinie zaprasza na debatę pt. „Neomarksistowski eksperyment na narodzie. Wyzwania na 2025 rok”, która odbędzie się w sobotę 11 stycznia 2025 roku o godzinie 17:00. Gościem specjalnym klubowego spotkania będzie prof. Ryszard Zajączkowski, filozof związany z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim (KUL) i założyciel Stowarzyszenia Inicjatyw Naukowych.
W piątek 3 stycznia wieczorem, w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej, odbędzie się inauguracja polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Na ten dzień swoje protesty zapowiedzieli rolnicy z całej Polski, sprzeciwiający się destrukcyjnej polityce UE w zakresie rolnictwa czy tzw. Zielonego Ładu. Wbrew oczekiwaniom rolników do Warszawy nie przybędzie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, firmująca pogłębiający się w Europie chaos ekonomiczny i społeczny.
2025 rok będzie niewątpliwie rokiem, w którym lewackie środowiska będą chciały osiągnąć jeden z swoich ideologicznych celów – wprowadzenie (pod pretekstem zwiększania świadomości na temat zdrowia) edukacji seksualnej według własnej wizji. Czym takie eksperymenty kończą się widzimy, czytając wiadomości z krajów zachodniej Europy o demoralizujących zajęciach prowadzonych już nawet w przedszkolach i pierwszych klasach szkół podstawowych. W styczniu obrońcy normalności w polskich szkołach organizują protesty w obronie polskiej szkoły – w stolicach Małopolski i Pomorza Zachodniego.
Kontynuując inicjatywę SKCh im. Ks. Piotra Skargi i grupy Apostolatu Fatimy, spotykamy się w najbliższy piątek 3 stycznia 2025 r. na wspólnej modlitwie. Gorąco zachęcamy Państwa do dołączenia, co można uczynić osobiście (w Krakowie) lub zdalnie za pośrednictwem transmisji na żywo przez serwis YouTube.
Miło nam poinformować, iż w mijającym roku 2024 do siedziby naszego Stowarzyszenia ponownie napłynęły bardzo liczne życzenia z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego. Wśród nadawców życzeń, za które składamy serdeczne Bóg zapłać, nie zabrakło biskupa, kapłanów z różnych parafii, jak też i i licznego grona świeckich, w tym Apostołów Fatimy.