W ponad stuletniej synagodze w Waszyngtonie odbył się pierwszy „ślub” dwóch mężczyzn. Uroczystość prowadził rabin sam nie ukrywający homoseksualizmu.
„Małżeństwo” zechcieli zawrzeć dwaj panowie - Yoni Bock i Ron Kaplan. Poza tym jednym "szczegółem" wszystko odbyło się zgodnie z żydowskimi rytuałami. Para nowożeńców stała pod specjalnym baldachimem (chupą), a ich krewni bili naczynia i krzyczeli "Mazel Tov!" w momencie wymiany obrączek – informuje „Rzeczpospolita”.
W specjalnym oświadczeniu pederaści napisali, że do wzięcia ślubu zainspirowało ich wprowadzenie przepisów legalizujących homozwiązki w stanie Waszyngton. „Chcieliśmy jednak mieć ślub zgodny z prawami halachy. Chcieliśmy związać się w sposób żydowski, a nie świecki” – czytamy.
Ortodoksyjni rabini są waszyngtońską ceremonią zszokowani. Najważniejsi z nich napisali list otwarty, w którym potępiają rytuał jako „sprzeczny z prawami Tory”, a więc nieważny: "Żydowska tradycja mówi jasno, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Złamanie tej zasady to profanacja. Zdecydowanie to potępiamy. Opinia publiczna musi wiedzieć, że ortodoksyjny judaizm nie zmienił i nigdy nie zmieni swojego stanowiska w sprawie homoseksualizmu. (…)Osoba, która przeprowadziła taką ceremonię, nie jest ortodoksyjnym rabinem”.
Mimo iż główny ortodoksyjny nurt judaizmu pozostaje konserwatywny, jego mniejsze odłamy podchodzą do kwestii homoseksualizmu liberalnie,. Mimo że część wspólnot nieoficjalnie przyjmuje w swoje szeregi pederastów czy nawet transseksualistów, oficjalne stanowisko pozostaje niezmienne: homoseksualizm to poważny grzech.
Źródło: rp.pl