Chile: zmarnowana szansa?

2008-08-26 00:00:00
Chile: zmarnowana szansa?

Spośród krajów południowoamerykańskich Chile położone jest najdalej od ­Polski, ale jego najnowsza historia może być dla Polaków szczególnie interesująca i ­pouczająca. W ciągu ostatnich dekad XX wieku było o Chile na świecie szczególnie­ głośno, a to za sprawą burzliwych wydarzeń związanych z obaleniem socjalistycznego rządu przez wojskowych, którzy następnie sprawując rządy przez ponad 15 lat na drodze wolnorynkowych reform, uczynili kraj jedną z gospodarczych potęg ­Ameryki Południowej.

Sytuacja ta miała swój początek w latach 60., kiedy krajem rządziła Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna. Prasa światowa pisała wówczas o Chile jako o pionierskim państwie, które obrało kurs, mający być wzorem dla wielu innych narodów, polegający na wyborze „socjalizmu z ludzkim obliczem” i „rewolucji w wolności”.

Chilijska „kiereńszczyzna”

Tymi sloganami starano się usprawiedliwić konfiskaty i szkodliwe reformy, o charakterze de facto socjalistycznym, wprowadzane przez chadecką partię w porozumieniu z socjalistami i marksistami wszystkich odłamów. Działania te przygotowały grunt pod najpoważniejsze i najbardziej zgubne przyzwolenie dla ofensywy komunistycznej oraz wznieciły olbrzymi konflikt społeczny.

Jak wiadomo, rezultat 6 lat rządów chrześcijańskiej demokracji był dokładnie przeciwny do obiecanego. Doprowadziły one do zwycięstwa marksistów w 1970 roku i umożliwiły socjaliście Salvadorowi Allende objęcie prezydentury po kłamliwym zadeklarowaniu przezeń gwarancji przestrzegania porządku demokratycznego.

Objęcie rządów przez rewolucyjną lewicę przyniosło Eduardowi Frei, współtwórcy Chrześcijańskiej Demokracji i prezydentowi w latach 1964-70, tytuł „chilijskiego Kiereńskiego”. Spowodowało, że kraj popadł w jeszcze większy kryzys, ponieważ koalicja marksistowska nie miała najmniejszych zamiarów wypełnić złożonych zobowiązań. Nie interesowała jej demokracja, wręcz odwrotnie – raczej możliwość uzyskania władzy absolutnej i bezkarnego dołączenia Chile do długiej listy satelickich państw Kremla.

Czynnikiem umożliwiającym taki scenariusz było – niestety – fatalne zauroczenie lewicowymi ideologiami znacznej części chilijskiego duchowieństwa katolickiego akceptującej początkowo umiarkowany socjalizm o zabarwieniu demokratyczno-chrześcijańskim, następnie zgadzającej się na socjalizm radykalny, a w końcu stającej po stronie marksistowskiego nurtu „teologii wyzwolenia” łączącego się ze szczerą sympatią dla rewolucyjnych ruchów komunistycznych. Z bólem należy niestety stwierdzić, że najważniejsze osobistości episkopatu nie przeciwdziałały stanowczo tym nadużyciom w łonie Kościoła, a nawet wyrażały w różny sposób swoją sympatię dla koalicji „Jedności Ludowej” wspierającej Allende.

Krocząca rewolucja

W ciągu trzech lat spora część kraju popadła w nędzę, rolnictwo i przemysł zostały wręcz zrujnowane, przeistaczając się w obszary bezustannych konfliktów w związku z podejmowanymi przez rząd próbami upaństwowienia tych sektorów. Władze posługiwały się przy tym konfliktami społecznymi, sztucznie prowokowanymi, które następnie „rozwiązywano” za pomocą państwowych interwencji i konfiskat. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Produkcja krajowa gwałtownie spadła, a inflacja równie szybko pięła się w górę, co spowodowało, że społeczeństwo zaczęło cierpieć na niedobór praktycznie wszystkich dóbr konsumpcyjnych, a w szczególności tych najbardziej istotnych. Na porządku dziennym była współpraca władzy państwowej ze zorganizowaną przestępczością. Niechętna rządowi policja była zastępowana uzbrojonymi partyjnymi bojówkami lewicowymi.

Po dojściu do władzy Allende, duch przyzwolenia na rządy marksistów rozprzestrzenił się wśród całego społeczeństwa. Opinia publiczna nie miała przywódców, którzy byliby w stanie stanąć na wysokości zadania i bronić narodu przed nadchodzącą burzą.

Dwa lata po wyborach było już oczywiste, że Chile znajduje się na najlepszej drodze do komunizmu. Wskutek tego z wielu stron odezwały się głosy wzywające do interwencji armię. Pomijając część oficerów, na których niekoniecznie mogli liczyć chcący ocalić ojczyznę przed komunistyczną katastrofą, była to jedyna siła zdolna do tego przedsięwzięcia. Dowódcy wojskowi nie mieli początkowo ochoty narażać się i prowokować w swoim gronie podziału mogącego rozpętać krwawą wojnę domową o nieprzewidywalnych skutkach.
Ubiegłoroczny sukces „Podsumowania Roku” skłania nas do kontynuowania tego ciekawego formatu dyskusyjnego. Już w środę 22 stycznia 2025 r. spotkają się z Państwem: Witold Gadowski, Arkadiusz Stelmach i Krystian Kratiuk. Program poprowadzi Łukasz Karpiel. Wstęp wolny – zapraszamy!
Gdy 35 lat temu upadał w Polsce komunizm wydawało nam się, że okres szykanowania Kościoła i wiernych skończył się raz na zawsze. Niestety, tak nam się tylko wydawało. Dzisiaj ponownie zadajemy sobie pytanie – jaka będzie nasza Ojczyzna? Odpowiedzi na tę kwestię będzie można poszukać już 18 stycznia, podczas spotkania Klubu „Polonia Christiana” z red. Krystianem Kratiukiem...
W piątek 17 stycznia o godzinie 18:00 w Hotelu Golden Tulip na krakowskim Kazimierzu (ul. Krakowska 28) odbędzie się wyjątkowe spotkanie autorskie z biskupem Athanasiusem Schneiderem. Wydarzenie będzie poświęcone jego najnowszej książce pt. „Credo. Kompendium wiary katolickiej” – niezwykłemu katechizmowi, który w prosty i przejrzysty sposób tłumaczy fundamenty wiary katolickiej.
Klub „Polonia Christiana” w Lublinie zaprasza na debatę pt. „Neomarksistowski eksperyment na narodzie. Wyzwania na 2025 rok”, która odbędzie się w sobotę 11 stycznia 2025 roku o godzinie 17:00. Gościem specjalnym klubowego spotkania będzie prof. Ryszard Zajączkowski, filozof związany z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim (KUL) i założyciel Stowarzyszenia Inicjatyw Naukowych.
W piątek 3 stycznia wieczorem, w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej, odbędzie się inauguracja polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Na ten dzień swoje protesty zapowiedzieli rolnicy z całej Polski, sprzeciwiający się destrukcyjnej polityce UE w zakresie rolnictwa czy tzw. Zielonego Ładu. Wbrew oczekiwaniom rolników do Warszawy nie przybędzie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, firmująca pogłębiający się w Europie chaos ekonomiczny i społeczny.