Sąd Najwyższy w Connecticut zniósł, stosunkiem głosów 4 do 3, stanowy zakaz legalizacji związków osób tej samej płci. Tym samym Connecticut staje się trzecim stanem w USA (po Massachusetts i Kalifornii), w którym dozwolone stają się homoseksualne "małżeństwa" – donosi „Nasz Dziennik”.
– Jest to decyzja wysoce niedemokratyczna. Nie wierzę, że taki werdykt odzwierciedla głos większości społeczeństwa Connecticut – stwierdziła republikańska gubernator stanu Connecticut M. Jodi Rell, krytykując decyzję sądu. Jej zdaniem werdykt ten jest próbą przedefiniowania rozumienia instytucji małżeństwa pojmowanego tak samo od wieków. – Jestem jednak przekonana, że wszelkie próby odwrócenia dotychczasowego prawa, czy to na drodze legislacji, czy poprzez dodanie poprawek do stanowej konstytucji, nie zakończą się sukcesem – dodała gubernator.
– Decyzja Sądu Najwyższego niechybnie prowadzi do konkluzji, iż stanowa konstytucja skłania się ku temu, by udzielić wszystkim mężczyznom i kobietom prawa do zawarcia związku małżeńskiego z osobą tej samej płci – stwierdził Matt Barber, prawnik z miejscowego uniwersytetu (Liberty University School of Law). – Ta "niechybna konkluzja" rodzi się jednak jedynie w głowach aktywistów, którzy są całkowicie zdeterminowani do tego, aby na drodze prawnej narzucić społeczeństwu swoją pokręconą ideologię – dodał Barber.
– Po co nam w takim razie ustawodawcze i wykonawcze gałęzie naszego rządu, skoro zamierzamy pozwolić sądom bez zająknięcia ustanawiać prawo, niejako z urzędu, ustanawiając tym samym swoistą "sędziokrację"? – pyta retorycznie Barber, podkreślając, że dla każdego zwykłego farmera w Connecticut absurdalnym i śmiesznym wyda się w ogóle samo pojęcie "małżeństwo homoseksualne", a już żaden z nich nie wyobrazi sobie bynajmniej tego, iż ktoś może uważać to za podstawowe prawo człowieka.
Wyrok sądu zostanie oficjalnie przedstawiony 28 października br., jednak formalne zawieranie związków jednopłciowych ma być dozwolone od połowy listopada, kiedy to nabierze on mocy prawnej – czytamy w „Naszym Dzienniku”.
Źródło: „Nasz Dziennik”