Zgodnie z oczekiwaniami osób sceptycznie przyglądających się integracji europejskiej, poszczególne kraje zaczynają ukradkiem wycofywać się z obietnic o „otwartej wspólnocie”. Holandia, Dania i Francja w ostatnich miesiącach bardzo mocno zaostrzyły kontrolę na granicach.
System elektronicznego monitoringu holenderskich granic wyposażony jest na razie jedynie w 15 kamer rejestrujących ruch graniczny na najbardziej uczęszczanych przejściach z Niemcami i Belgią. Dodatkowo sześć policyjnych patroli rejestruje przy użyciu techniki elektronicznej wszystko, co znajduje się w polu widzenia lotnych kamer. Test prowadzony będzie do połowy roku, jeżeli system kamer zda egzamin, władze zamierzają obwarować całą linię granicy urządzeniami monitorującymi – pisze „Rzeczpospolita”.
Już w tej chwili każdy samochód przekraczający holenderską granicę od wschodniej strony jest fotografowany, a informacje z numerami tablic rejestracyjnych przekazywane do porównania w specjalnej bazie danych. Tamtejszy rząd wie więc dokładnie, kto, kiedy i jakim samochodem wjeżdża na obszar kraju i jak długo w nim pozostaje. Decydenci uzasadniają wprowadzanie systemu koniecznością wzmożenia wysiłków w walce z zorganizowaną przestępczością oraz nielegalną imigracją.
Innym państwem obawiającym się mocno nielegalnej imigracji jest Dania, która nie tylko uruchomiła monitoring elektroniczny, ale i postawiła kilka szlabanów, a na niektórych punktach granicznych pojawili się nawet celnicy. Szlabany zniknęły dopiero kilka tygodni temu, gdy w Kopenhadze doszło do zmiany ekipy rządzącej. Według unijnego prawa kontrole na granicy państw są możliwe jedynie w razie poważnego zagrożenia bezpieczeństwa kraju, i to w zasadzie jedynie na 30 dni. Skorzystała z tego nie tak dawno Francja, kontrolując granicę z Włochami.
Źródło: rp.pl