Za nami ósma pikieta pod Szpitalem Bielańskim w obronie zabijanych tam dzieci. Tym razem miała ona formę czuwania modlitewnego. Co czwartek spotkania protestujących przyciągają nowe osoby.
Według Sprawozdania Rady Ministrow w 2010 roku przyczyną 96% aborcji w Polsce było podejrzenie o to, że dziecko może być chore. Diagnozę stawia się najczęściej w późnej ciąży, więc taka aborcja wymaga szczególnego okrucieństwa.
- W wielu krajach ludzie modlą się pod klinikami aborcyjnymi. U nas nie ma klinik, ale są szpitale, w których dokonuje się aborcji. W niektórych, tak jak w Szpitalu Bielańskim ordynator szczyci się zabijaniem dzieci z Zespołem Downa. Przychodzimy, by uczcić pamięć tych dzieci, by się pomodlić za wszystkich, którzy dopuszczają się tego procederu, by położyć kres zabijaniu niewinnych – podkreślają organizatorzy pikiety.
Dziennikarze pytali organizatorów, czy pikietowanie ma sens. - Otóż tak! Chodzi nam właśnie o to, aby nie pozwolić by zatarło się w sumieniach ludzkich i w społecznej świadomości to, że odebranie ŻYCIA jakiejkolwiek ludzkiej istocie, jest absolutnym i ciężkim wykroczeniem moralnym – odpowiadają. - Przychodząc wiemy, że sprzeciwiamy się ogromnemu bestialstwu zabijania dzieci, chorych dzieci, właśnie temu ciężkiemu wykroczeniu moralnemu. Przychodząc pod szpital w którym odbiera się życie dzieciom, przestajemy być bierni. Wychodzimy z szeregu tych, którzy milczą, tych którzy poprzez bezczynność stają się de facto sprzymierzeńcami tych, dla których, zabicie dziecka jest pomocą w problemie rodzicom, jak powiedział ordynator oddziału ginekologicznego Szpitala Bielańskiego Romuald Dębski. Przychodzący coraz liczniej na pikiety i wszyscy wspierający nas z innych miast stają po stronie życia, po stronie dobra i moralności – dodaje Kinga Małecka-Prybyło z Fundacji Pro – Prawo do życia, zapraszając na kolejny czwartek, na kolejną pikietę pod szpitalem.