Jeśli ktoś sądził, że cenzura polityczna odeszła wraz z PRL-em, niestety grubo się myli – czytamy w komentarzu redakcyjnym pisma „Opcja na Prawo”, odnoszącym się do upublicznionego niedawno raportu „Monitorowanie treści rasistowskich, ksenofobicznych i antysemickich w polskiej prasie”, przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Sprawa Wewnętrznych i Administracji.
Autorzy komentarza podkreślają, że „wszystkie zawarte w dokumencie przykłady dotyczące miesięcznika „Opcja na Prawo”, a także niektórych innych analizowanych pozycji, dowodzą, że nie chodzi tu o merytoryczne zarzuty, ale o polityczny atak na pisma prezentujące konserwatywno-liberalne poglądy”.
”Tekst ten, wbrew temu, co znalazło się w jego tytule, stanowi przede wszystkim atak na prawicowe czasopisma, którym, w większości wypadków zupełnie bezzasadnie, zarzuca się antysemityzm, ksenofobię i rasizm” – czytamy w komentarzu.
Poniżej publikujemy pełną treść komentarza redakcji „Opcji na Prawo”:
Jeśli ktoś sądził, że cenzura polityczna odeszła wraz z PRL-em, niestety grubo się myli. Oto niedawno został upubliczniony przygotowany na zlecenie MSWiA raport Monitorowanie treści rasistowskich, ksenofobicznych i antysemickich w polskiej prasie autorstwa A. Gliszczyńskiej, K. Sękowskiej-Kozłowskiej oraz R. Wieruszewskiego z Poznańskiego Centrum Praw Człowieka Instytutu Nauk Prawnych PAN.
Tekst ten, wbrew temu, co znalazło się w jego tytule, stanowi przede wszystkim atak na prawicowe czasopisma, którym, w większości wypadków zupełnie bezzasadnie, zarzuca się antysemityzm, ksenofobię i rasizm.
Wśród „badanych” tytułów znalazł się również miesięcznik „Opcja na Prawo”, którego autorów pomawia się o wspomniane wyżej zbrodnie słowne na podstawie tak absurdalnych przykładów, że trudno uwierzyć, iż raport ten został przygotowany przez mającą stać na straży obiektywizmu placówkę naukową, nie zaś grupkę ideologicznych, skrajnie lewicowych bojowników.
Oto np. samo użycie w jednym z artykułów słowa „geszeft”, pochodzącego od niemieckiego terminu Geschäft, nadaje, zdaniem autorów, całej wypowiedzi charakter „antysemicki”. Podobnie sądzą o zastosowaniu w zupełnie neutralnym kontekście terminu „koszerny”. Co więcej, wszelkie krytyczne opinie o Unii Europejskiej uznają oni za „ksenofobiczne” i godzące w „obywateli UE” (zastosowanie tego ostatniego wyrażenia przez instytucję zajmującą się naukowo prawem jest czymś kuriozalnym w sytuacji, kiedy żadnego „państwa UE”, które mogłoby mieć swoich obywateli, nie ma).
Wszystkie zawarte w dokumencie przykłady dotyczące miesięcznika „Opcja na Prawo”, a także niektórych innych analizowanych pozycji, dowodzą, że nie chodzi tu o merytoryczne zarzuty, ale o polityczny atak na pisma prezentujące konserwatywno-liberalne poglądy, który polegać ma na zdyskredytowaniu ich przez rzucanie oszczerczych oskarżeń oraz umieszczenie w sąsiedztwie jawnie antysemickich fragmentów pochodzących z pism wydawanych przez Leszka Bubla.
Rzeczą kuriozalną jest również fakt, że jeden z autorów raportu, a także szef instytucji, która go przygotowała, prof. Roman Wieruszewski, jest autorem m.in. pracy „Obowiązki obywatela PRL” oraz innych prac sankcjonujących komunistyczny reżim. Jest rzeczą oburzającą, że tego typu osoba dziś decydować ma o tym, co wolno, a czego nie wolno pisać.
Ze względu na rangę sprawy, redakcja i wydawcy miesięcznika „Opcja na Prawo” zdecydowali się upublicznić ją oraz skierowali do szefa MSWiA list protestacyjny (listy podobnej treści wysłane zostały do dyrektora warszawskiego Instytutu Nauk Prawnych PAN oraz kierownictwa Poznańskiego Centrum Praw Człowieka). Redakcja rozważa podjęcie kroków prawnych służących ochronie dobrego imienia jej autorów.
redakcja „Opcji na Prawo”