Czy sojusznicy nie zawiodą?

2010-11-24 00:00:00
Czy sojusznicy nie zawiodą?

Obecnie żadna z liczących się sił politycznych w Polsce nie kwestionuje naszego członkostwa w NATO i nie jest to również celem niniejszego artykułu. Jednak ten powszechny, bardzo pożyteczny i pożądany konsens spowodował, niestety, jedno bardzo negatywne zjawisko w postaci zaniku dyskusji na temat wiarygodności i zdolności NATO do wypełniania swoich zobowiązań w dłuższej perspektywie czasowej. Przyjęta właśnie nowa koncepcja strategiczna Sojuszu powinna stać się okazją do wyjaśniania tych wątpliwości – pisze dr Grzegorz Kwaśniak na łamach „Naszego Dziennika”.

Upadek ZSRS i komunizmu oraz zwycięstwo demokracji i gospodarki wolnorynkowej w drugiej połowie lat 90. spowodowały, rzadko dotychczas spotykany w stosunkach międzynarodowych, powiew optymizmu i wiary w zwycięstwo demokracji i gospodarki wolnorynkowej oraz powstanie nowego pozbawionego konfliktów i bardziej sprawiedliwego świata (idea ta najpełniej została przedstawiona przez F. Fukuyamę w książce pt. "Koniec historii"). Bezpośrednim skutkiem tej nowej atmosfery politycznej było podjęcie przez niektóre państwa europejskie próby zmiany rozumienia współczesnej polityki międzynarodowej, w tym szczególnie zmiany jej podstawowych paradygmatów: siły oraz walki interesów narodowych, na paradygmaty zaufania oraz solidarności, które postulują oparcie stosunków międzynarodowych na zdolnościach do negocjacji i współpracy oraz kompromisu pomiędzy państwami i narodami.

Stan ten nie trwał jednak długo, praktyka okazała się dużo bardziej brutalna i już na przełomie wieków doszło do kilku spektakularnych konfliktów militarnych, które zasiały zwątpienie co do zasadności i racjonalności tych nowych teorii (Kosowo 1999, Afganistan 2001, Irak 2003). W tej sytuacji wydawało się, że próby budowania nowego i lepszego świata w oparciu o zaufanie i solidarność odejdą do historii, a europejska polityka międzynarodowa wróci do starych, sprawdzonych zasad. Stało się jednak inaczej, pomimo oczywistych faktów nowe teorie cieszą się nadal poparciem wielu europejskich polityków i mają duży wpływ na praktykę.

Problem ten dotyczy również Polski, a biorąc pod uwagę nasze doświadczenia historyczne, nabiera szczególnego znaczenia ze względu na możliwe tragiczne konsekwencje. Przystępując bowiem w 1999 r. do Sojuszu Północnoatlantyckiego, Polska rozpoczęła budowanie swojej pozycji politycznej w jego strukturach, opierając się na założeniu, że zaangażowanie oraz aktywny udział w operacjach prowadzonych przez sojuszników pozwolą nam zbudować pozycję godnego zaufania i solidnego partnera. Zakładając w domyśle, że w przyszłości, w sytuacji zagrożenia, Polska będzie miała moralne prawo oczekiwać podobnej postawy z ich strony. Z tego też powodu główną misją Sił Zbrojnych RP w ciągu minionych 10 lat, niestety kosztem innych misji - w tym obrony terytorium kraju - był udział w różnego rodzaju operacjach pokojowych poza granicami, a głównym ich celem było budowanie obrazu Polski jako godnego zaufania i solidarnego sojusznika. Wydaje się, że w znacznym zakresie cel ten udało się osiągnąć, a nasza wiarygodność została potwierdzona, jednak po dziesięciu latach jej budowania czas najwyższy zastanowić się nad wiarygodnością drugiej strony, ponieważ w ostatnim czasie w stosunkach międzynarodowych miało miejsce wiele niepokojących zdarzeń, które tę wiarygodność, niestety, mocno podważają.

Partykularyzmy górą

Od początku swojego istnienia Sojusz Północnoatlantycki deklarował, że obrona wspólnych wartości cywilizacji europejskiej jest sensem i podstawą jego istnienia. Natomiast podstawową, wyrażoną w art. 5., wartością Sojuszu jest wzajemne zaufanie i solidarność wszystkich członków w obliczu zagrożenia.Przez 60 lat istnienia Sojuszu udało się te wartości obronić zarówno przed zagrożeniem zewnętrznym, tworzonym przez ekspansywne plany Związku Sowieckiego, jak i przed problemami i nieporozumieniami wewnętrznymi, które zawsze mogą się pojawić w przypadku tak dużej i złożonej organizacji.

Również Polska, wstępując w 1999 r. do struktur Sojuszu, liczyła na to, że to właśnie te, tak konsekwentnie wyznawane i bronione przez tyle lat, wartości były, są i będą największą siłą Sojuszu i gwarancją naszego bezpieczeństwa. Jednak ten trochę idealistyczny obraz w ostatnich kilku latach stracił wiele ze swojej wiarygodności. Współcześnie wiele wątpliwości wzbudza zachowanie się NATO jako całości oraz jego poszczególnych członków w stosunku do bieżących wydarzeń na międzynarodowej scenie politycznej. Razi brak jednolitego stanowiska Sojuszu oraz zdecydowanych i konsekwentnych działań wobec rosyjskiej agresji w Gruzji, a także brak jednolitego stanowiska państw NATO wobec przyjęcia Ukrainy i Gruzji w struktury Paktu. Widoczny jest też brak zainteresowania niektórych członków Sojuszu realizacją wspólnej polityki energetycznej UE. Kontrowersje budzi niemiecko-rosyjska budowa gazociągu przez Morze Bałtyckie, wbrew oczywistym interesom NATO i UE jako całości. Daje się również zauważyć pewna zmiana priorytetów nowej administracji amerykańskiej, dla której dobre stosunki z Rosją wydają się ważniejsze od bezpieczeństwa sojuszników z Europy Środkowo-Wschodniej. Te powstałe pod wpływem bieżących wydarzeń wątpliwości potęgowane są ponadto przez brak konsekwencji i niejasności w rozwiązaniach prawno-organizacyjnych problemów Sojuszu, które mają swoje źródła w fundamentach jego funkcjonowania.

Pierwszym i jednocześnie najważniejszym, a zarazem rodzącym najwięcej pytań problemem jest zagadnienie interpretacji art. 5. traktatu waszyngtońskiego, który poprzez swój brak jednoznaczności i automatyzmu budzi coraz większe wątpliwości wśród wielu polskich polityków z różnych opcji politycznych. Niestety, wszystko wskazuje na to, że wątpliwości te są w pełni uzasadnione, ponieważ z literalnej wykładni art. 5. wynika wyraźnie, iż w sytuacji zagrożenia militarnego jednego z członków nie gwarantuje on udzielenia automatycznie wsparcia militarnego przez pozostałych. Daje on w zamian jedynie ogólne, bliżej niesprecyzowane obietnice pomocy w formie, jaką dane państwo - członek Sojuszu - uzna za stosowne w danej sytuacji.

[...]

Pełny tekst: "Nasz Dziennik" 
Wszystkich Państwa serdecznie zapraszamy na wyjątkowy odcinek programu Prawy Prosty Plus, prowadzonego przez red. Łukasza Karpiela (PCh24.pl). Tym razem realizujemy go z udziałem publiczności i z możliwością zadania pytań naszym prelegentom. Spotkanie to odbędzie się już w najbliższą środę 21 maja w sali konferencyjnej Hotelu „Miodosytnia” w Krakowie.
Na pierwszej audiencji dla członków Kolegium Kardynalskiego Ojciec Święty wyjaśnił motywy, jakie stały za wyborem imienia Leona XIV. Wybrany 8 maja na papieża i biskupa Rzymu Leon XIV, podczas spotkania z kardynałami, przypomniał też, że „wszyscy papieże są jedynie pokornymi sługami Boga i braci”.
Już w najbliższą sobotę 10 maja w Hotelu „Gromada Centrum” w Warszawie przy Placu Powstańców Warszawy 2 odbędzie się druga konferencja poświęcona niezwykle aktualnemu problemowi – narastającej fali antykultury, która zwalcza ład społeczny i otwarcie toczy wojnę przeciw cywilizacji życia. Konferencja pt. „Jak przełamać antykulturę? W drugą rocznicę śmierci śp. Krzysztofa Karonia” ma na celu konsolidację środowisk katolickich i patriotycznych do przeciwdziałania zagrożeniom niesionym przez lewackie rewolucje. Organizatorem warszawskiej konferencji jest Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, a partnerami są prawicowe organizacje i mass media.
Prognozy demograficzne dla Polski brzmią katastroficznie. Jesteśmy jednym z najszybciej wyludniających się narodów w Unii Europejskiej. W 2024 roku urodziło się tylko 252 tysiące młodych Polaków, podczas gdy zmarło 408 tysięcy osób. W najbliższy wtorek 29 kwietnia w Elblągu w Klubie „Polonia Christiana” Marcin Musiał poprowadzi wykład i dyskusję na temat „Jak ratować Polskę przed katastrofą demograficzną?”.
W Poniedziałek Wielkanocny o godzinie 7.35 zmarł Papież Franciszek. Ojciec Święty miał 88 lat i był 266. biskupem Rzymu. Jorge Mario Bergoglio SJ urodził się 17 grudnia 1936 roku w Buenos Aires, w stolicy Argentyny. Od 13 marca 2013 roku zasiadł na Stolicy Piotrowej, mając wówczas 76 lat. Wiadomość o śmierci Papieża Franciszka przekazał z kaplicy Domu Świętej Marty kamerling Świętego Kościoła Rzymskiego kard. Kevin Farrell.