Kobiety, które wzięły udział 11 marca w Manifie, nie reprezentują zwykłych Polek - uważa Ewa Kowalewska, przewodnicząca Forum Kobiet Polskich. Jej zdaniem, reprezentują one ekstremalne grupy lewackie w sposób agresywny, emocjonalny i krzykliwy, a postulaty ekonomiczne są jedynie przykrywką, która ma odwrócić uwagę od przepchnięcia aborcji i tzw. związków partnerskich.
Szumnie zapowiadana Manifa nie jest jednak wielkim sukcesem - w Warszawie przyszło na nią zaledwie 1,5 tys. osób. Co roku widzimy, że jest to mała grupa kobiet, wygłaszających hasła, które pamiętamy z czasów komunizmu. Do tej grupy nie dołącza wiele uczestniczek, bo po prostu zwykłe Polki nie utożsamiają się z głoszonymi hasłami - uważa Kowalewska.
Zwróciła uwagę, że tym roku głównym hasłem demonstracji jest atak na Kościół i ujawnia to fobię jej uczestniczek, które mają ściśle określone, skrajnie lewackie poglądy. "Są to poglądy, które zafałszowują rzeczywistość. W rzeczywistości bowiem to Kościół wspomaga rodziny, organizując żłobki, przedszkola, szkoły i rozmaite placówki opiekuńcze, a episkopat wciąż wzywa kolejne ekipy rządzących, by wreszcie zaczęli prowadzić politykę prorodzinną" - przypomniała szefowa Forum Kobiet Polskich.
Dzisiejsza, trzynasta już manifa przebiega pod hasłem "Przecinamy pępowinę". W intencji organizatorek ma to być przecięcie uzależnienia państwa od Kościoła katolickiego. W demonstracji wzięło udział ok. 1,5 tysiąca osób, w tym wicemarszałek Sejmu Ewa Nowicka, przewodniczący Ruchu Poparcia - Janusz Palikot, europosłanka z ramienia SLD Joanna Senyszyn.
Źródło: KAI