Rośnie napięcie między chrześcijanami i muzułmanami w Egipcie. Tylko w lipcu doszło do kilku starć między obiema grupami religijnymi. Wyznawców Chrystusa dyskryminuje się na wielu płaszczyznach – utrudnia się im np. budowę kościołów i neguje ich prawo do reprezentacji w polityce.
Chrześcijanie stanowią ok. 9 proc. w 83-milionowym społeczeństwie egipskim. Są to przeważnie wierni Kościoła koptyjskiego. Stosunki między nimi a muzułmańską większością od dłuższego czasu nie należą do najlepszych. – Osiągnęliśmy punkt, w którym zwykła kłótnia może się potencjalnie rozwinąć w duży konflikt na tle religijnym – powiedział Nabil Abdel-Fattah, wiceprzewodniczący Centrum Studiów Politycznych i Strategicznych Al-Ahram z siedzibą w Kairze.
W miejscowości Beni Mazar w Górnym Egipcie spalono 11 lipca świeżo wybudowany kościół koptyjski. W kilka dni później do starć między chrześcijanami i muzułmanami doszło w mieście Beni Sueif w środkowej części kraju. Zamieszki, w wyniku których aresztowano 15 osób, wywołała podjęta przez wyznawców Chrystusa próba budowy świątyni bez państwowego pozwolenia. Podobna sprawa doprowadziła do starć w Minya w północnym Egipcie. Miejscowy chrześcijanin chciał przekształcić swój dom w prowizoryczny kościół. W wyniku walk, które wywiązały się z tego powodu 24 lipca, 4 osoby – w tym 2 policjantów – zostały ranne.
– Ok. 90 proc. problemów między obiema religiami wiąże się z budową kościołów – powiedział Naguib Gabriel, prawnik Kościoła koptyjskiego i szef Egipskiego Związku Praw Człowieka. Zaznaczył, że chrześcijanie chcący wybudować lub odrestaurować swoje miejsce kultu napotykają wiele na przeszkód biurokratycznych. Takich trudności nie mają natomiast muzułmanie pragnący wznieść meczet.
Poinformował również, że chrześcijan nie wyznacza się na wysokie urzędy państwowe. Dodał, że w zeszłym miesiącu egipski parlament przegłosował ustawę, precyzującą minimalną ilość kobiet, które winny być posłankami. Tymczasem wciąż ignoruje się postulaty koptów, żądających proporcjonalnej – w stosunku do ich liczby – reprezentacji we władzach ustawodawczych. – Ta marginalizacji służy jedynie roznieceniu niechęci religijnej – podkreślił Gabriel.
Źródło: KAI