Komisje ds. służb specjalnych i bezpieczeństwa narodowego amerykańskiego kongresu badają, czy USA grozi niebezpieczeństwo ze strony radykalnego Bractwa Muzułmańskiego. Sprawdzają także czy członkowie Bractwa przeniknęli do rządu amerykańskiego.
Kwestie dotyczące prawdziwego charakteru, ambicji i globalnego zasięgu kairskiego Bractwa Muzułmańskiego, po zamieszkach w Egipcie i innych częściach Bliskiego Wschodu, nagle stały się przedmiotem debaty w Waszyngtonie.
Ku zaskoczeniu wielu kongresmenów okazało się, że Bractwo nie tylko jest mocno zakorzenione w USA, poprzez różne muzułmańskie organizacje non profit i firmy, ale także transferuje setki miliony dolarów dla zbrojnych organizacji takich jak Hamas i Al-Kaida. Wynika tak z dokumentów sądu federalnego.
Były agent specjalny John Guandolo, który rozpracowywał środowisko muzułmańskie tuż po zamachu na World Trade Center, mówi wprost: – Najbardziej prominentne organizacje islamskie, działające w USA są kontrolowane przez Bractwo Muzułmańskie.
Zdaniem agenta, wiele z tych organizacji korzysta z programów pomocowych amerykańskiego rządu. Co więcej, niektórzy ich działacze obecnie doradzają rządowi, w jaki sposób reagować na wydarzenia w Egipcie i w innych miejscach.
Amerykańscy muzułmanie wypierają się jakichkolwiek związków z BM. Jeden z członków Partii Republikańskiej, urzędnik byłej administracji G. Busha, Duhail A. Khan zapewniał na początku tego miesiąca na spotkaniu działaczy partyjnych: – Nie ma Bractwa Muzułmańskiego w USA.
Fakty, które ujawnił departament sprawiedliwości, są jednak inne. Zdaniem przedstawicieli ministerstwa sprawiedliwości w Stanach Zjednoczonych działa co najmniej 61 podmiotów (osób i instytucji), które związane są z Bractwem. Największe i najbardziej wpływowe to: Islamic Society of North America (ISNA), The North American Islamic Trust (NAIT), która jest właścicielem większości meczetów w Ameryce, oraz Waszyngtońska Rada ds. Stosunków Amerykańsko-Islamskich (CAIR). Portal WorldNetDaily podaje pełną listę podejrzanych organizacji muzułmańskich, kopiując jeden z załączników do dokumentacji 0zebranej przez ministerstwo sprawiedliwości.
Wszystkie organizacje finansowane są przez bogatych sponsorów muzułmańskich z Arabii Saudyjskiej i innych krajów Bliskiego Wschodu.
Nazwiska niektórych osób ujęto w specjalnym załączniku, dołączonym do dokumentacji ze śledztwa federalnego w sprawie powiązań, istniejących pomiędzy osobami i instytucjami, które współpracowały z Al-Kaidą i innymi organizacjami terrorystycznymi. Śledztwo zakończyło się w 2008 r.
Organizacja Holy Land Foundation for Relief and Development, która została zdelegalizowana tuż po zamachu, była finansowana prawie w całości przez Bractwo. Organizacja ta, pod pretekstem pomocy Palestyńczykom przesyłała środki dla zamachowców palestyńskich i ich rodzin. Zarzucono jej i udowodniono przekazanie 12 mld dol. Hamasowi.
Początki BM w USA sięgają lat 60. Wtedy to imigranci muzułmańscy zaczęli organizować świat przestępczy. Po pewnym czasie założyli organizacje non profit, które miały służyć krzewieniu kultury muzułmańskiej. Dopiero po ataku z 11 września 2001 r., władze federalne zezwoliły na bardziej szczegółowe śledztwo i badanie powiązań istniejących między tymi organizacjami.
Okazało się, że chociaż działały one jako instytucje niezależne od siebie, de facto były ściśle powiązane ze sobą np. poprzez liderów, zajmowanie tej samej powierzchni biurowej, wzajemne transfery środków itp. Na przykład około 40 teoretycznie różnych muzułmańskich organizacji charytatywnych i biznesowych działało w różnym czasie w tym samym budynku w Herndon, w stanie Wirginia.
FBI odkryła, że niektórzy liderzy BM zasiadali w zarządach kilkunastu różnych organizacji muzułmańskich. Przykładowo Abdurahman Alamoudi zasiadał w zarządach co najmniej 16 instytucji. Wielu działaczy mieszkało blisko siebie, na tej samej ulicy, bądź nawet w tym samym budynku. - Kiedy zaczęliśmy badać, jak naprawdę mają się rzeczy, okazało się, że wszędzie mamy do czynienia z tymi samymi osobami. Wszędzie byli ci sami faceci - zauważył jeden z agentów FBI w Waszyngtonie.
Śledczy potwierdził również, że wiele grup terrorystycznych uwikłanych było w „pranie brudnych pieniędzy”. Wykorzystywały one nie tylko firmy muzułmańskie, ale także religijne organizacje charytatywne i ośrodki edukacyjne.
Wkrótce po rozpoczęciu śledztwa, po ataku na World Trade Center w Nowym Jorku, agenci zdali sobie sprawę, że mają do czynienia z ogromną grupą przestępczą i zaczęli szukać sposobów, aby rozbić sieć przestępców, wykorzystując także przepisy dot. zwalczania mafii.
Pierwszy przełom w śledztwie, rozpoczętym po ataku na World Trade Center nastąpił kilka lat temu, po przeszukaniu domu jednego z przywódców Bractwa w Annandale, w stanie Wirginia, którego oskarżono o planowanie zamachów terrorystycznych. W piwnicy domu podejrzanego Ismaila Elbarasse agenci FBI natknęli się na manifesty, statuty i inne dokumenty, ujawniające cel, jaki chce osiągnąć Bractwo w USA. Po przetłumaczeniu arabskich dokumentów na język angielski, śledczy zdali sobie sprawę, że przejęli archiwum zbrojnego oddziału Międzynarodowego Bractwa Muzułmańskiego. Dzięki tym dokumentom odkryto sposoby infiltracji BM, niszczącej rząd amerykański "od wewnątrz".
Dokument strategiczny, zredagowany w 1991 roku przez przedstawiciela Bractwa w USA, Mohammeda Akrama Adlouni, określa, w jaki sposób należy prowadzić długoterminowy „sabotaż” amerykańskiego systemu. Stwierdza się tam m.in.: „Ikhwan muszą zrozumieć, że ich praca w Ameryce jest czymś w rodzaju wielkiego dżihadu, polegającego na eliminowaniu i niszczeniu zachodniej cywilizacji od wewnątrz i «sabotowaniu» tej nędznej ojczyzny, przy pomocy tamtejszych wiernych tak, aby oni sami ją zniszczyli i aby religia Allaha zapanowała nad wszystkimi innymi religiami”.
BM działa w Ameryce m.in. nawet przez takie organizacje jak: Międzynarodowy Instytut Myśli Islamskiej, Muzułmańskie Zrzeszenie Studentów, The Fiqh Council of North America, która wydaje fatwy oparte na prawie szariatu, Islamski Krąg Ameryki Północnej, lub ICNA, która niedawno połączyła się z Muslim American Society.
FBI niektórym członkom BM w Ameryce postawiła zarzuty uczestnictwa w spisku terrorystycznym i finansowania organizacji terrorystycznych. Odsiadują oni obecnie wyroki w amerykańskich więzieniach.
Agenci FBI mówią wprost, że terroryści w USA stosują bardziej wyrafinowane metody działania, przenikają do instytucji rządowych i stają się doradcami władz. Przykładowo Abdurahman Alamoudi, były szef Rady Konsultacyjnej Bractwa, który finansował działalność Al-Kaidy w Ameryce, przeniknął zarówno do administracji Billa Clintona, jak i George’a W. Busha. Obecnie odsiaduje wyrok 23 lat w więzieniu federalnym za spiskowanie z terroryzmem.
W 1996 r. Alamoudi mówił muzułmanom w Illinois: „Albo zrobicie to teraz, albo zrobimy to za sto lat, ale ten kraj stanie się krajem muzułmańskim".
Sami al Arian, były profesor Tampa, jest kolejnym przywódcą BM skazanym za terroryzm. Jednym z jego współpracowników był działacz ISNA, Louvay Safi, którego władze Pentagonu zaprosiły do Fort Hood, gdzie jeden z muzułmańskich psychologów, służących w armii amerykańskiej, zastrzelił 12 żołnierzy, szykujących się do wyjazdu do Afganistanu. Safi miał przeprowadzić specjalne badania dot. stosunku amerykańskich żołnierzy wobec muzułmanów. Decyduje on m.in., którzy duchowni muzułmańscy mają udać się na front z muzułmanami, służącymi w armii amerykańskiej.
Gen. William G. Boykin, były zastępca podsekretarza obrony ds. wywiadu w Pentagonie, twierdzi, że Bractwo Muzułmańskie jest „piątą kolumną” wspierającą terrorystów na świecie. – Bractwo Muzułmańskie jest bardzo aktywne (...)Musimy bardzo na nie uważać – przestrzegał ostatnio.
Założone 80 lat temu w Kairze, BM w dużej mierze pozostaje skrytą organizacją, która dała początek różnym grupom terrorystycznym. Oprócz Hamasu, dało ono początek: Palestyńskiemu Islamskiemu Dżihadowi i Egipskiemu Islamskiemu Dżihadowi, które połączyły się z Al-Kaidą.
– Wszystkie one mają te same korzenie - Bractwo Muzułmańskie – mówił ostatnio dr Zuhdi Jasser, reformator islamu i dyrektor American Islamic Forum for Democracy.
Przed dołączeniem do Al-Kaidy, Osama bin Laden, jego zastępca dr Ayman al-Zawahiri i mózg zamachu na World Trade Center, Khalid Sheik Mohammed należeli do międzynarodowego Bractwa Muzułmańskiego (arabska nazwa BM to Ikhwan al-Muslimi).
Chociaż Bractwo zaleca obecnie unikanie przemocy, nadal potajemnie wspiera dżihad i pomaga utrzymać tysiące dobrze wyszkolonych terrorystów. Obecnie Bractwo zabiega o uwolnienie swoich członków z egipskich więzień.
W tym miesiącu, przed komisją senacką dyrektor FBI Robert Mueller potwierdził, że BM zarówno w Ameryce, jak i zagranicą wspierało akty terrorystyczne. Mimo tych danych, administracja Obamy popiera BM, zalecając władzom egipskim, by dopuścić je do władzy.
Na początku 2009 roku władze amerykańskie zniosły zakaz wjazdu do USA dla egipskiego aktywisty Tariqa Ramadana, wnuka założyciela Bractwa Hassana al-Banna, który zbierał pieniądze dla terrorystów.
Obecnie, wielu doradców muzułmańskich rządu amerykańskiego, to członkowie Bractwa. Sue Myrick z partii republikańskiej jako członkini komisji ds. wywiadu zarzuca administracji Obamy, że realizuje cele i ideologię Bractwa Muzułmańskiego. W komisjach kongresowych wrze. Chociaż agenci FBI ostrzegają, by nie lekceważyć BM, władze wydają się tym nie przejmować.
Źródło: WorldNetDaily.com, AS