W debacie poprzedzającej wybory prezydenckie coraz wyraźniej rysują są kwestie związane z tożsamością Francuzów i pozycją muzułmańskiej mniejszości. Kontrowersje wywołała praktyka rytualnego uboju zwierząt.
Zgodnie z islamskimi zwyczajami, mięso pochodzić powinno z uboju dokonywanego przez wykrwawienie żywych zwierząt, które nie mogą być uprzednio ogłuszone lub uśpione. Premier Francois Fillon naraził się na krytykę lewicy oraz środowisk muzułmańskich i żydowskich, gdy niedawno oświadczył, że muzułmanie i żydzi powinni rozważyć zrezygnowanie z obyczajów "przestarzałych", nieludzkich i niezgodnych z obecnym stanem nauki i przepisów zdrowotnych. Niedawno prezydent Nicolas Sarkozy także zażądał specjalnego oznakowania mięsa pochodzącego z rytualnego uboju, co umożliwiałoby konsumentom stosowny wybór. Przeciwko takim praktykom wystąpiła także Marine Le Pen.
Przeciwko stanowisku polityków zgodnie wystąpiły organizacje islamskie i żydowskie. Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego ogłosiła, że muzułmanie są wykorzystywani jako "kozły ofiarne" w kampanii. Żydzi jak i muzułmanie nie chcą się zgodzić na znakowanie mięsa pochodzącego z rytualnego uboju, nie mówiąc już o ograniczeniu lub wprowadzeniu zmian w tej praktyce.
We Francji mieszka największa mniejszość muzułmańska w Europie, licząca - przy ostrożnych szacunkach - od 4 do 6 milionów osób. Obecny rząd ściągnął już na siebie krytykę islamistów zakazem noszenia strojów kobiecych zasłaniających twarze.
Źródło: rp.pl
mat