Normandzki emeryt Rene Lebouvie postanowił wyrazić swój protest wobec stanowiska Kościoła w sprawie antykoncepcji w nietypowy sposób. Zażądał „unieważnienia” swojego chrztu. Oddał sprawę do sądu, który nakazał wymazanie zapisu z ksiąg parafialnych pod groźbą grzywny.
Sąd powoływał się na prawo do ochrony życia prywatnego – informuje portal fronda.pl. Zadecydowno, że wymazanie z ksiąg ma dokonać się „w dowolny sposób” np. przez wykreślenie „nie dającym się wywabić czarnym tuszem”, „w terminie trzydziestu dni, pod groźbą grzywny w wysokości 15 euro za każdy dzień zwłoki”. W uzasadnieniu sędzia dodał, iż zdaje sobie sprawę, że księgi parafialne nie są rejestrem publicznym, ale „są dostępne osobom trzecim”, więc trzeba traktować je w podobny sposób.
Od decyzji odwołał się biskup diecezji, Stanislas Lalanne. „Chrzest jest wydarzeniem o charakterze publicznym . Jeśli takie wydarzenie miało miejsce, stanowi część historii i nie może być z niej wymazane (…) Kościół domaga się też szacunku dla woli rodziców, którzy życzyli sobie ochrzcić dziecko. René Lebouvier został ochrzczony mając dwa dni. (…) chrzest to nowe narodziny w wierze. Czy powinniśmy wymazywać historyczny fakt narodzin nowej osoby?”- pyta hierarcha.
Rene Lebouvie nazywa siebie wolnomyślicielem. Już wcześniej wystąpił z kościoła i akt apostazji mu wystarczał. Wykreślenia własnego chrztu z kościelnych ksiąg zażądał po tym, jak Benedykt XVI potwierdził stanowisko Kościoła w sprawie używania prezerwatyw.
Źródło: Le Monde, fronda.pl