Polityka koncernu wzbudza zastrzeżenia urzędników i ekspertów. Internetowy gigant będzie mógł gromadzić i opracowywać szeroko pozyskiwane informacje.
Od dzisiaj Google realizuje nową politykę prywatności. Zmiany te poprzedziła ogólnoświatowa kampania promocyjna. Okazuje się jednak, że nowe regulacje wzbudzają poważne zastrzeżenia państwowych instytucji odpowiedzialnych za ochronę danych osobowych. Problem ten podjęto na unijnym szczeblu, co nie przeszkodziło gigantowi we wprowadzeniu zmian w życie. Zastrzeżenia zgłaszają również przedstawiciele organizacji pozarządowych, zaangażowanych w rozwój społeczeństwa informacyjnego.
Dane generowane przez użytkowników różnych usług będą od dziś zestawiane i analizowane przy użyciu zaawansowanych narzędzi. - Zgodnie z nową polityką użytkownicy mogą być śledzeni przez Google'a, a duże ilości danych o ich zachowaniach w sieci mogą być zestawiane przy pomocy aplikacji na system operacyjny Android, narzędzia do analizy statystyk Google Analytics czy usług reklamowych przygotowywanych przez koncern - wyjaśnia Wojciech Wiewiórkowski, Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Zdaniem Głównego Inspektora, wątpliwości nasuwają się ze względu na samo uproszczenie zasad ochrony prywatności, które obejmą różne serwisy i całą paletę świadczonych usług.
W imieniu unijnych agencji ochrony danych, francuska komisja nadzoru "CNIL" wystosowała w poniedziałek wspólne stanowisko, w którym Google zostało poinformowane o niespełnianiu unijnych dyrektyw. Instytucje zarzucają koncernowi niewywiązywanie się z obowiązku udostępniania gromadzonych danych samych zainteresowanym, jak i zbyt niejasne deklaracje co do celów towarzyszących opracowywaniu danych. Nowa polityka firmy wywołała także negatywna reakcje internautów.
Źródło: bibula.com
mat