Sąd w Andaluzji unieważnił wyrok sądu niższej instancji w sprawie dr Manuela Resa, który zaskarżył swojego pracodawcę – publiczny zakład opieki zdrowotnej w Andaluzji – za to, że zmuszano go do udziału w aborcji wbrew jego sumieniu.
Sąd niższej instancji nie zgodził się na przyznanie lekarzowi pierwszego kontaktu statusu ochronnego, zezwalającego na odmowę udziału w aborcji. Sąd stwierdził, że jego udział nie miałby charakteru bezpośredniego, dlatego nie należał mu się status ochronny.
Jednak SN Andaluzji uznał, że lekarz musi mieć zagwarantowane prawo do sprzeciwu sumienia, nawet jeśli nie bierze bezpośredniego udziału w zabiegach aborcyjnych. Sąd też natychmiast przyznał mu status ochronny.
Decyzja SN Andaluzji została przyjęta z wielkim zadowoleniem Stowarzyszenia na Rzecz Obrony Prawa do Sprzeciwu Sumienia (ANDOC). Obrońcy tzw. klauzuli sumienia mają podwójny powód do zadowolenia. Pod koniec stycznia tego roku także Sąd Najwyższy Hiszpanii wydał decyzję, broniącą prawa medyków do odmowy udziału w aborcji. Pewna para zaskarżyła lekarzy o to, że nie poinformowali ich o wadzie płodu i w związku z tym uniemożliwiono im skorzystanie z „prawa do aborcji”. SN jednak uznał, że wada była znikoma, a lekarze nie musieli o niej informować.
Zgodnie z nowym prawem aborcyjnym, przyjętym w Hiszpanii przez socjalistów w 2010 r., kobieta może uśmiercić swoje dziecko do 14. tygodnia ciąży, a w razie wykrycia poważnych deformacji płodu – także w późniejszym okresie.
Źródło: LifeSiteNews.com ,AS.