Z ks. kardynałem Jânisem Pujatsem, arcybiskupem Rygi, rozmawia Valdis Grinsteins
Co sprzyja rozwojowi homoseksualizmu?
– Z jednej strony homoseksualizmowi sprzyja wyolbrzymiony kult seksu, który rozpowszechnia się przez nowoczesne środki masowego przekazu, a także to, że w niektórych państwach ta ułomność jest nawet oficjalnie promowana w imię źle zrozumianych praw człowieka. Z drugiej strony, drogę homoseksualizmowi otwiera brak wiary i moralnego zahartowania wielkiej części społeczeństwa.
Dlaczego tak dużo osób jest obojętnych na rozpowszechnianie się homoseksualizmu?
– Przede wszystkim obojętnie na ten problem patrzą ci, którzy nie wierzą w Boga. Homoseksualizm traktują obojętnie także i ci chrześcijanie, którzy swojej wiary nie uważają za coś ważnego.
Dlaczego tak jest? W rządzie od jednego człowieka finansowo czy administracyjnie zależy cała grupa podwładnych. Odczuwając presję, albo stają po stronie przełożonego, albo – w lepszym wypadku – milczą i udają obojętność, chociaż w głębi duszy nie zgadzają się z nim. W aparacie państwowym nawet mała liczba urzędników będących homoseksualistami łatwo może osiągnąć upragniony rezultat. Najgorzej kwestia ta przedstawia się w systemie sądownictwa. Cały represyjny reżim Związku Radzieckiego utrzymywany był przez nawzajem uzależnionych od siebie funkcjonariuszy systemu.
Natomiast tym, którzy wierzą w Boga całym sercem, ale nie mają realnego wpływu na społeczeństwo, nie pozostaje nic innego, jak organizować się i odważnie świadczyć o Chrystusie swoim przykładem życia opartego na Bożych przykazaniach. Rozmaite systemy państwowe zmieniają się i rozpadają, ale Boża prawda istnieje na wieki, jak mówi Księga Psalmów (Ps 116,2).
Wielu znanych autorów w swych pracach na temat homoseksualizmu, opierając się na Piśmie Świętym i Magisterium, kategorycznie potępia te praktyki. Są oni jednak cytowani bardzo rzadko, co sprawia, że wielu katolików przyjmuje postawę tolerancyjną wobec problemu, o którym mówimy. Eminencjo, w jaki sposób można ochronić wiernych przed tym niebezpieczeństwem?
– Jak mówić ludziom o homoseksualizmie? Duchowieństwo ma obowiązek, cytując Biblię, przypominać wierzącym, że Pismo Święte potępia wszelkiego rodzaju nieczystość. Opierając się na Biblii, można wyciągnąć wstępne wnioski, aby wierzący mogli łatwiej orientować się w tym, co może być tolerowane, a co nie.
Powinniśmy mówić, że stabilne i niezmienne są prawa Boże i prawo naturalne, natomiast zmieniają się tworzone przez ludzi stronnictwa i parlamenty oraz przyjęte przez nie prawa. Dlatego żaden parlament nie może znieść Bożych przykazań, bo one opierają się na prawie naturalnym zapewniającym egzystencję społeczeństwa.
Powinniśmy mówić, że nie wolno niszczyć wyraźnie wytyczonej przez Boże przykazania granicy między dobrem a złem, między tym, co dozwolone, a tym, co zabronione. Wreszcie powinniśmy mówić, że homoseksualizm jest nabytym nałogiem porównywalnym do narkomanii, alkoholizmu, palenia itp., dlatego praktykujący go nie mogą pretendować do rangi jakiejkolwiek „mniejszości”. Mówmy, że perwersja seksualna nie może mieć miejsca w sferze publicznej, żeby to zaburzenie nie stało się złym przykładem dla całego społeczeństwa. Mówmy też, że co prawda homoseksualiści mają takie same prawa jak inni, ale swoje własne nałogi powinni zatrzymać dla siebie i nie wolno im narzucać ich innym ludziom. Jeżeli ktoś ma skłonność do nałogu, wtedy ten nałóg musi zostać zdyscyplinowany i leczony. Nie ma potrzeby, by go „legalizować” czy chronić źle zrozumianymi prawami człowieka. Homoseksualizm nie jest seksualną „orientacją”, ale seksualną perwersją.