Przy tej okazji poinformowano, że tylko jedna na 13 dziewczynek urodzonych w Indiach jest wstanie dożyć 6 lat. W ostatnich trzech dekadach zabito w Indiach na skutek selektywnych aborcji ponad 12 milionów dziewczynek, w tym 6 milionów tylko w ciągu ostatniej dekady.
Jednym z kroków mających zapobiec tym zbrodniczym praktykom jest wprowadzenie w kraju prawa zakazującego lekarzom udzielania informacji na temat płci oczekiwanego potomstwa.
Dziennik "The Toronto Star", powołując się na badania prof. Prabhat Jha z Uniwersytetu Toronto, przypominał, że w Indiach na 1000 chłopców rodzi się 914 dziewczynek. W prawach hinduizmu zapisane jest, że nie można osiągnąć mokszy (wyzwolenia) jeśli nie posiada się syna, który przeprowadzi odpowiednie obrzędy pogrzebowe. Co więcej, wychowanie i wyposażenie córki jest w Indiach dużo trudniejsze niż w przypadku chłopca. Od 2001 roku w tym kraju zabija się średnio ponad 1600 nienarodzonych dziewczynek dziennie!
Do tej pory takie rzeczy działy się tylko w Azji. Zabijanie dziecka w łonie matki, jeśli nie okazało się ono chłopcem, to obrzydliwa, lecz powszechna praktyka w Chinach czy Indiach.
Okazuje się jednak, że obywatele tych państw, nie mogą pożegnać się z brutalnymi przyzwyczajeniami również po wyjeździe ze swoich ojczyzn. Amerykańska i kanadyjska prasa informuje, że coraz więcej imigrantów z Chin, Korei, Indii czy Wietnamu chce doboru płci dziecka. W USA 89 proc. badanych kobiet z Indii, które wiedziały podczas ostatniej ciąży, że urodzą dziewczynkę, decydowało się na aborcję.
Źródło: KAI, fronda.pl