Jesienna wiosna

2011-11-14 00:00:00
Jesienna wiosna

Upadek reżimów pozwolił na powrót radykalnych przywódców, do tej pory przebywających na wygnaniu, i na ponowne otwarcie ośrodków powiązanych z frakcjami salafitów i Al-Kaidy.


Nowa Libia będzie zbudowana na prawie islamskim, Fala islamu podbija Tunezję, Nowa Libia narodzi się na nowo w oparciu o prawo koraniczne, W stronę nowego porządku w świecie arabskim: islam idzie naprzód, Tunezja: salafizm wychodzi z cienia - oto kilka tytułów gazet z ostatnich dni.

Wydaje się, że sprawdzają się najgorsze prognozy. Od początku "arabskiej wiosny", gdy pewien nurt propagandy ogłaszał nadejście nowej historycznej ery dla świata muzułmańskiego, mającego od tej pory oprzeć się na wolności, nowoczesności i demokracji, niewielka grupa analityków - w tym czasie jeszcze wyłamujących się z jednomyślnego chóru - wskazywała, że jedynym elementem łączącym rozmaite ruchy rebelianckie w świecie arabskim jest istnienie w nich przewagi frakcji islamistycznych.

Odwrotny efekt

Dyktatorzy krajów północnoafrykańskich, mimo swoich wielu poważnych i oczywistych wad, sprawowali jednak pewną kontrolę nad najbardziej radykalnymi odłamami islamizmu. Robert Fisk, środkowowschodni korespondent brytyjskiego dziennika "The Independent", podczas pierwszego etapu rewolucji arabskiej pisał: "Uważam, że większość skorumpowanych dyktatorów tych regionów będzie usiłowało szukać oparcia w nas, krajach zachodnich, tak jak to zrobił Ben Ali, szukając poparcia Francji, Wielkiej Brytanii i innych krajów europejskich, a także oczywiście Stanów Zjednoczonych. Będą to robić, ponieważ przywódcy ci, którzy z pewnością nie prezentują się jako władcy demokratyczni, gwarantują jednak rządy żelaznej ręki pozwalające na sprawowanie kontroli nad stosującymi przemoc frakcjami islamistów i nad Al-Kaidą".

W Tunezji meczety były pod ścisłą kontrolą Ministerstwa ds. Religii. W piątkowych kazaniach imamowie musieli oddawać hołd prezydentowi republiki. Miejsca kultu otwierano jedynie na czas modlitw. Surowo zabronione było spóźnianie się albo gromadzenie się w okolicach meczetów - choćby po to tylko, żeby porozmawiać z przyjaciółmi na temat treści kazania.

Od sytuacji w Tunezji niewiele różnił się klimat religijny w Libii, gdzie Kaddafi powstrzymywał ekspansję islamskiego ekstremizmu. Komitet islamskich mędrców w Trypolisie przygotowywał wcześniej tekst piątkowego nauczania religijnego i wysyłał go do wszystkich meczetów na terenie całego kraju. Imam musiał czytać ów tekst bez możliwości dodawania czegokolwiek od siebie ani też skracania go w jakikolwiek sposób, pod groźbą utraty stanowiska. Dzięki porozumieniu osiągniętemu przez syna Kaddafiego, Saifa-al-Islama, wszystkie komórki Al-Kaidy w kraju zostały unieszkodliwione.

Z jakichś powodów, które pozostają najpilniej strzeżonymi tajemnicami, Zachód postanowił jednak włączyć się do akcji, przyczyniając się - także militarnie - do obalenia tych reżimów.

Jednym z niezależnych głosów komentujących tzw. arabską wiosnę była opinia Magdiego Cristiana Allama, który 26 marca zeszłego roku pisał na łamach "Il Giornale": "W wojnie, która wybuchła w Libii i której konsekwencje w pierwszej kolejności dotkną Włochy, jedyną pewną rzeczą, niezależną od tego, jakie są prawdziwe cele tego, kto wojnę wywołał, jest to, że wygrają w niej islamscy integraliści i że w konsekwencji populacje zamieszkujące wybrzeża Morza Śródziemnego będą coraz silniej poddane prawu szariatu, prawu koranicznemu, które neguje podstawowe prawa człowieka i legitymizuje dyktaturę teokracji".

Islamiści ante portas

Upadek reżimów pozwolił na powrót radykalnych przywódców, do tej pory przebywających na wygnaniu, i na ponowne otwarcie ośrodków powiązanych z najbardziej ekstremalnymi frakcjami salafitów i Al-Kaidy. Ponowne pojawienie się tych frakcji sprawiło, że partie będące do tej pory radykalnym skrzydłem islamizmu - takie jak Bracia Muzułmanie w Egipcie czy Nadha w Tunezji - mogły sobie pozwolić na luksus zaprezentowania się jako ruchy "umiarkowane". "Nie jesteśmy integralistami", powtarzał Hamadi Jebali, sekretarz generalny ruchu Nadha.

To "umiarkowane stanowisko" nie jest jednak w stanie kontrolować (ani też tego nie chce) frakcji ekstremistycznych. Prowadzi to do rozprzestrzeniania się przemocy. Począwszy od zamachu na ambasadę Izraela w Kairze, poprzez atak na telewizję Nessma w Tunezji, a skończywszy na masakrze koptyjskich chrześcijan w Egipcie, frakcje radykalne prawie wszędzie okupują ulice miast. Obok zielonych flag rewolucji arabskiej coraz częściej pojawiają się tam flagi czarne należące do salafitów Hizba Attahrira.
Obecnie partie islamistyczne zaczynają dochodzić do władzy także na drodze wyborów - począwszy od Tunezji, gdzie zwyciężył Nahda. "Fala islamu podbija Tunezję" - głosił tytuł artykułu w "Corriere della Sera".


Tekst jest fragmentem artykułu Julio Loredo. Całość można przeczytać w "Naszym Dzienniku"
Wiosną 2004 roku 54-letnia Francuzka Bernadette Marie Helene Vernamat wybrała się z pielgrzymką do Libanu, do grobu św. Charbela. Kobieta chorowała na złośliwego raka piersi i żołądka. Po spowiedzi i Komunii św. odmówiła cały Różaniec przy grobie świętego. Badania, które zrobiła po powrocie do domu, wykazały jej całkowite uzdrowienie. Tak działa ten wyjątkowy mnich z Libanu, za wstawiennictwem którego łaskę uzdrowienia otrzymały już tysiące osób.
Rankiem 16 lipca 1251 r., gdy Szymon Stock odmawiał piękną, ułożoną przez siebie modlitwę Flos Carmeli, wedle jego własnej relacji jaką zdał ojcu Piotrowi Swayngtonowi, swojemu sekretarzowi i spowiednikowi: "nagle ukazała mi się Matka Boża w otoczeniu wielkiej niebiańskiej świty i trzymając w ręce habit Zakonu, powiedziała mi: "Weź, Najukochańszy Synu, ten szkaplerz twego Zakonu, jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego".
„Proroctwa nie lekceważcie. Przepowiednie dla Polski” Pawła Kota i Adama Kowalika to fascynująca podróż po proroctwach, które Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna skierowali do nas za pośrednictwem polskich i zagranicznych wizjonerów.
Dlaczego we współczesnym świecie próbuje się pokazać wspólność celów ruchu syjonistycznego z chrześcijaństwem? Dlaczego „chrześcijański syjonizm” ma tak duży wpływ na decyzje polityczne o wymiarze globalnym, angażujące w politykę Izraela wiele państw świata, w tym Stany Zjednoczone? Czy „chrześcijański syjonizm”, mocny raczej w środowiskach ewangelickich, ma swoich zwolenników także w Polsce? Odpowiedzi na te pytania szukać można w nowym kwartalniku, który Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi przygotowało dla czytelników szukających rzetelnych informacji, które trudno znaleźć w innych mass mediach.
Przyjaciele „Przymierza z Maryją” to wspólnota istniejąca przy Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi od ponad trzech lat. Gromadzi ona najbardziej oddanych Czytelników pisma, którzy w sposób szczególny postanowili pomagać w rozwoju naszego dwumiesięcznika. Ciebie też, Drogi Czytelniku, zapraszamy do tego grona – do rodziny Przyjaciół „Przymierza z Maryją”!