Kamikadze

2008-11-27 00:00:00
Kamikadze

Jak powstała, pari passu, wraz z pojawieniem się progresywizmu, walcząca grupa tych, którzy, po latach, dali początek TFP [Stowarzyszeniu Obrony Tradycji, Rodziny i Własności]? Kto wchodził w skład tej grupy, jaka była sytuacja jej członków w katolickim świecie, jakie nadzieje, pierwsze walki?

Aby odpowiedzieć na te pytania, choćby ogólnikowo, trzeba odwołać się do warunków życia Kościoła [w Brazylii] w okresie od roku 1937 do roku 1943. W tamtym czasie istniała wielka i świetlana rzeczywistość nazywana „ruchem katolickim”.

To ogólne określenie obejmowało całokształt stowarzyszeń religijnych pokrywających kraj z północy na południe. Jest oczywiste, że w tym zespole, jak w każdej złożonej rzeczywistości, istniała pewna różnorodność.

Obok biernych, skostniałych lub nieudanych stowarzyszeń, istniały inne o niezaprzeczalnej żywotności, a niektóre z nich odznaczały się nawet niezwykłym rozmachem. Wśród tych ostatnich wyróżniały się Sodalicje Mariańskie. Ruch maryjny, który rozwinął się w okresie od roku 1925 do roku 1930, osiągnął wówczas [koniec lat 30.] swoje apogeum. W takim kraju, jak nasz [w Brazylii], w którym religia była praktykowana przez kobiety i nielicznych mężczyzn, głównie starszych, ruch maryjny wyświadczył wielką przysługę Kościołowi, przyciągając do pobożnego życia i wielkodusznego apostolstwa całe legiony młodych z wszystkich warstw społecznych.

Cały ten świat starszych i nowych stowarzyszeń kroczył w synowskiej jedności z duchowieństwem, w szeregach którego było wiele wartościowych i znaczących osobowości, a także ze zwartym i poważanym episkopatem.

Siła ruchu katolickiego dała znać o sobie wielokrotnie. Tak więc, w roku 1933, na najmłodszego kandydata do Federalnej Konstytuanty oddano równocześnie najwięcej głosów w kraju. Miał on 24 lata i uzyskał 24 tysiące głosów, czyli dwukrotnie więcej niż wymagana liczba. Ten sukces wyborczy wynikał wyłącznie z poparcia katolickich stowarzyszeń São Paolo. Epizod ten wywołał zdziwienie, lecz od tej chwili Katolicka Liga Wyborcza została uznana za jedną z głównych sił kraju. Dziś, po upływie ponad 35 lat, ten młody parlamentarzysta z wielką radością i wdzięcznością wobec Maryi wspomina te wydarzenia.

***

Po wygaśnięciu mojego mandatu do Konstytuanty kontynuowałem moją aktywność w szeregach mariańskich, trwała ona od roku 1928, kiedy powierzono mi kierowanie „O Legionário”¸ organem Sodalicji Mariańskiej przy parafii św. Cecylii. Wokół tego tygodnika stopniowo skupiła się grupa przyjaciół będących członkami Sodalicji Mariańskiej i oddanych, podobnie jak ja, duszą i ciałem katolickiemu dziennikarstwu.

„O Legionário” nie był adresowany do szerokiej rzeszy odbiorców, a jedynie do środowiska ruchów katolickich. Jego wpływ sięgał od północy kraju na południe, jako głos najmłodszych i najbardziej dynamicznych sił tego środowiska.

Gazeta zyskała duży wpływ, ponieważ pozycja moich współpracowników, a także piszącego te słowa, w łonie ruchu katolickiego była znacząca. Wszyscy byliśmy liderami stowarzyszeń wśród najbardziej aktywnej katolickiej młodzieży São Paolo - twierdzy mariańskiej par excellence. Wśród współpracowników o nie mniejszej wartości należących do grupy należy wymienić dwóch młodych i już znanych profesorów seminarium diecezjalnego. Jednym z nich był mons. Antonio de Castro Mayer, nasz kapelan, a drugim ojciec Geraldo de Proença Sigaud, SVD. Mons. Mayer był wikariuszem generalnym Akcji Katolickiej, natomiast ojciec Sigaud, kapelanem JEC [Studenckiej Młodzieży Katolickiej] oraz JUC [Katolickiej Młodzieży Akademickiej], właśnie w okresie, w którym byłem przewodniczącym Rady Archidiecezjalnej Akcji Katolickiej.

Nie wszystko przebiegało spokojnie. „O Legionário” napotkał wiele przeszkód i musiał stawić czoła pewnym dysonansom. Pochodziły one przede wszystkim od czytelników filofaszystowskich zirytowanych nieustanną kampanią podejmowaną przez tygodnik przeciwko nazizmowi i faszyzmowi.

Ale, krótko mówiąc, przyszłość jawiła się nam jako owocna i pokojowa praca apostolska.

***

Właśnie wtedy doszło do tragedii wywołanej progresywizmem, którego zarodki przeniknęły do ruchu katolickiego. Już na początku kryzysu „O Legionário” został podstępnie zaatakowany jako herold mentalności, którą progresistowska konspiracja chciała wykorzenić, aby zastąpić ją mentalnością, która dziś niestety triumfuje. Jeszcze w czasie pierwszych spotkań naszej grupy zrozumieliśmy, że zło jest rozsiewane przez licznych prozelitów - zręcznych i elokwentnych. Trzeba było koniecznie uderzyć na alarm, aby przebudzić świat katolicki.

Przy pełnym wsparciu mons. de Castro Mayera i ojca Sigauda, opublikowałem książkę-bombę W obronie Akcji Katolickiej. To był akt kamikadze. Albo klęskę poniesie progresywizm, albo my.

Klęska stała się naszym udziałem. W środowisku katolickim niektórzy przyjęli tę książkę z aplauzem, inni z wściekłością, a zdecydowana większość z głębokim zakłopotaniem.

Gęsta noc ostracyzmu spadła na niewielką grupę przyjaciół, którzy pozostawali wierni tezom książki. Zapomnienie dotknęło nas właśnie wtedy, gdy byliśmy młodzi i pełni sił. W ten sposób dokonywała się ofiara przewidziana i zaakceptowana aż do końca. Blask jutrzenki miał się pojawić dopiero w roku 1947 [wraz z listem pochwalnym papieża Piusa XII].

Ale książka ta zadała rodzącemu się progresywizmowi cios, po którym nie podniósł się on aż do dziś. Zakłopotana większość odbiorców zaczęła rzeczywiście patrzeć podejrzliwie na rodzący się progresywizm i nie dała mu się zwieść. Jeżeli dzisiejszy progresywizm w Brazylii jest zaledwie piekielnym zgiełkiem wspieranym przez wpływowe mniejszości wspomagane masową kampanią mediów, która nie jest w stanie zaangażować masy katolickiej, jest to w dużej mierze wynikiem wczesnego alarmu W obronie Akcji Katolickiej.

Ofiara kamikadze dużo kosztowała, ale się opłaciła.

Za: Plinio Corrêa de Oliveira, „Kamikadze”, Folha de S. Paulo, 15-02-1969.
Ubiegłoroczny sukces „Podsumowania Roku” skłania nas do kontynuowania tego ciekawego formatu dyskusyjnego. Już w środę 22 stycznia 2025 r. spotkają się z Państwem: Witold Gadowski, Arkadiusz Stelmach i Krystian Kratiuk. Program poprowadzi Łukasz Karpiel. Wstęp wolny – zapraszamy!
Gdy 35 lat temu upadał w Polsce komunizm wydawało nam się, że okres szykanowania Kościoła i wiernych skończył się raz na zawsze. Niestety, tak nam się tylko wydawało. Dzisiaj ponownie zadajemy sobie pytanie – jaka będzie nasza Ojczyzna? Odpowiedzi na tę kwestię będzie można poszukać już 18 stycznia, podczas spotkania Klubu „Polonia Christiana” z red. Krystianem Kratiukiem...
W piątek 17 stycznia o godzinie 18:00 w Hotelu Golden Tulip na krakowskim Kazimierzu (ul. Krakowska 28) odbędzie się wyjątkowe spotkanie autorskie z biskupem Athanasiusem Schneiderem. Wydarzenie będzie poświęcone jego najnowszej książce pt. „Credo. Kompendium wiary katolickiej” – niezwykłemu katechizmowi, który w prosty i przejrzysty sposób tłumaczy fundamenty wiary katolickiej.
Klub „Polonia Christiana” w Lublinie zaprasza na debatę pt. „Neomarksistowski eksperyment na narodzie. Wyzwania na 2025 rok”, która odbędzie się w sobotę 11 stycznia 2025 roku o godzinie 17:00. Gościem specjalnym klubowego spotkania będzie prof. Ryszard Zajączkowski, filozof związany z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim (KUL) i założyciel Stowarzyszenia Inicjatyw Naukowych.
W piątek 3 stycznia wieczorem, w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej, odbędzie się inauguracja polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Na ten dzień swoje protesty zapowiedzieli rolnicy z całej Polski, sprzeciwiający się destrukcyjnej polityce UE w zakresie rolnictwa czy tzw. Zielonego Ładu. Wbrew oczekiwaniom rolników do Warszawy nie przybędzie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, firmująca pogłębiający się w Europie chaos ekonomiczny i społeczny.