Władze trzech kanadyjskich miast: St. John’s (prowincja Nowa Fundlandia), Hamilton (Ontario) i Fredericton (Nowy Brunszwik) nakazały zdjąć umieszczone na środkach transportu publicznego antyaborcyjne reklamy, prezentowane w ramach publicznej kampanii edukacyjnej, koordynowanej przez organizację Life Canada, uważając, że są one „nieodpowiednie” i „kontrowersyjne” – donosi LifeSiteNews.com.
Na plakatach widnieje napis:
„Dziewięć miesięcy... tak długo jest dopuszczalna aborcja w Kanadzie. Aborcja: czy nie posunęliśmy się za daleko?”. Na plakacie umieszczony jest profil kobiety w zaawansowanej ciąży i adres strony internetowej poświęconej problemowi aborcji w Kanadzie. Inny plakat zawiera następującą treść:
„Ludzkie serce zaczyna bić w 22 dniu od poczęcia. Obecnie w Kanadzie to serce może przestać bić przed urodzeniem dziecka, bez żadnej przyczyny medycznej. Aborcja: czy nie posunęliśmy się za daleko?”
Reklamy takie zostały ściągnięte ze wszystkich autobusów w St. John’s w piątek, zaraz po tym jak władze miasta poinformowały lokalny oddział organizacji Right to Life (Prawo do życia), że reklama jest „nieodpowiednia”. Reklamy ściągano także w innych miastach, wskutek pojedynczych skarg organizacji proaborcyjnych, jak np. organizacji Newfoundland Sexual Health Centre, która twierdziła, że aborcji w Nowej Fundlandii można dokonywać tylko do 15 tygodnia ciąży. Stąd, zdaniem przedstawicieli organizacji, reklama jest nieodpowiednia. Tymczasem, tak naprawdę, zgodnie z obowiązującym prawem federalnym, aborcja dopuszczalna jest w każdym wypadku i w każdym trymestrze ciąży.
Zdaniem Patricka Hanlona, szefa organizacji antyaborcyjnej Right For Life w St. John’s aborcji dokonuje się u kobiet w ciąży pomiędzy 16. a 20. tygodniem w lokalnym szpitalu. Natomiast kobiety, które chcą zabić nienarodzone dzieci po 20. tygodniu ciąży są wysyłane poza prowincję na koszt państwa.
Hanlon nie zamierza rezygnować z reklam. Nie zgadza się z zarzutami o ich niestosowność i zamierza przedstawić dokumentację, która jasno wykaże, że reklamy są właściwe. Uważa ponadto, że w tej sprawie „wraca się do kwestii wolności wypowiedzi”.
Ściągnięcie reklam wywołało więcej zamieszania i kontrowersji niż same reklamy. Sprawa została nagłośniona przez lokalne i ogólnokrajowe media.
Źródło: LifeSiteNews.com, AS.