Uruchomienie w Holandii antypolskiej strony internetowej przez ksenofoba Geerta Wildresa wywołało lawinę antypolskich komentarzy i brutalnych zachowań.
Od wielu lat Holandia jest przedstawiana jako kraj tolerancyjny. Tymczasem od miesięcy, na terenie tego kraju, ma miejsce coraz więcej antypolskich zachowań. Początkiem ksenofobicznej lawiny było założenie strony internetowej przez Partię Wolności, której pomysłodawcą był jej polityk, słynący z kontrowersyjnych zachowań, Geert Wilders. Uznawani dotychczas za politycznie poprawnych Holendrzy wypisują na stronie skargi na Polaków, lub Rumunów, którzy "zabierają im pracę, zakłócają ciszę nocną, lub źle parkują".
Antypolska kampania w Holandii, to jednak nie tylko internetowe wpisy anonimowych Holendrów. W zeszłym roku jeden z lokalnych holenderskich polityków, Hagi Marnix Norder, bez ogródek wyraził się o polskich imigrantach nazywając ich "bandą analfabetów" zaś dwudziestokilkutysięczna społeczność polska w Holandii to dla niego "polskie tsunami". Natomiast kilka dni temu pewien znany adwokat radził by kupić sobie do obrony pistolet przed "mobilnymi gangami z Europy Wschodniej".
W ostatnim czasie okazało się, że Holendrzy nie poprzestali na agresji werbalnej. W Noordwijk spłonęły bowiem dwa samochody z polskimi numerami. W tym samym mieście we wrześniu ubiegłego roku w 12 polskich autach wybito szyby. Polonijny portal Polonia.nl, który informował o przypadkach dyskryminacji Polaków, został "zneutralizowany" przez hakerów, przy dość biernej reakcji policji. Wiele więc wskazuje na to, że mit otwartej, tolerancyjnej i multikulturowej Holandii, którym przez lata raczono Europę, trzęsie się posadach.
Źródło: fronda.pl
ged