Nicolas Sarkozy, David Cameron czy Silvio Berlusconi nieprzypadkowo objęli ster spraw politycznych w swoich państwach. Przed objęciem urzędu prezydenta czy premiera byli znani w życiu politycznym swoich krajów od lat, przewodzili (lub tworzyli) formacjom, które wygrywały potem wybory powszechne.
Rzecz powszechnie znana wśród politologów i historyków, którzy w kontekście przywództwa w tzw. rozwiniętych demokracjach, oprócz czynników wynikających z wdrapywania się na kolejne szczeble partyjnej kariery, wskazują na rolę kultury politycznej panującej w danym kraju. Tak też było w przypadku kanclerz Angeli Merkel, której karierę determinowała z jednej strony droga do przywództwa w CDU, a z drugiej - szerszy kontekst panującej w RFN od lat 60. XX wieku kultury politycznej (opisywanej mianem "polityki konsensusu"). Co prawda, sądząc po komentarzach niektórych polskich obserwatorów - w tym paru byłych szefów MSZ - kariera polityczna Angeli Merkel odbiegała od tego wzorca i była czymś zgoła przypadkowym. W ostatnich dniach kampanii wyborczej niemal zgodny chór "zaprzyjaźnionych mediów" zarzucał Jarosławowi Kaczyńskiemu chęć podżegania do wojny polsko-niemieckiej za jego uwagę w książce "Polska naszych marzeń", która przypominała, że nikt przypadkowy nie może objąć urzędu kanclerza RFN.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel, określana w mediach mainstreamowych jako "polityk konserwatywny", jest tak konserwatywna jak inni awansowani do tego miana przez medialnych analityków: prezydent Francji Nicolas Sarkozy, premier Wielkiej Brytanii David Cameron czy premier Włoch Silvio Berlusconi.
Chadecja niemiecka pod rządami Angeli Merkel ma wszelkie szanse podzielić los innych zachodnioeuropejskich chadecji, czyli stać się listkiem figowym dla rewolucyjnej (obyczajowej, kulturowej) przemiany świata. Pani kanclerz jednak nie była inicjatorką takiego kursu, który - gdy chodzi o CDU - miał swoje początki pod koniec lat 60. ubiegłego stulecia. Swoje zasługi położył w tym względzie również Helmut Kohl, dzisiaj ostro krytykujący swoją następczynię (krytyka ta dotyczy jednak nie zagubienia przez CDU chrześcijańskich wartości, lecz raczej braku skuteczności w polityce zagranicznej).
Manowce konsensusu
"Polityka konsensusu" to jeden z terminów kluczy opisujących panującą w powojennej Republice Federalnej Niemiec kulturę polityczną opartą na ponadpartyjnym porozumieniu najważniejszych sił politycznych Bundesrepubliki - od socjaldemokratów po chadeków z CDU i CSU - co do najistotniejszych kwestii zarówno w polityce zagranicznej (np. "umocowanie" RFN w strukturach euroatlantyckich), jak i w polityce wewnętrznej (np. zgoda co do funkcjonowania "społecznej gospodarki rynkowej"). Niejednokrotnie w politycznej historii RFN zasada "polityki konsensusu" znajdowała swój konkretny wyraz w tworzeniu tzw. wielkich koalicji, w skład których wchodziły zarówno SDP, jak i CDU/CSU. Ostatni raz mieliśmy do czynienia z takim właśnie układem rządowym całkiem niedawno, gdy w latach 2005-2009 funkcjonował rząd pod przewodnictwem Angeli Merkel, tworzony wspólnie przez socjaldemokratów i chadeków.
Przez pierwsze dwadzieścia lat istnienia RFN "polityka konsensusu" pełniła rolę, którą miała pełnić od początku, tj. instrumentu pragmatycznego podejścia do najważniejszych, stricte politycznych (ustrojowych) problemów republiki związkowej. Przełomem był z pewnością rok 1968 i następujący po nim marsz rewolucji kulturowej i obyczajowej poprzez instytucje. Coraz bardziej "polityka konsensusu" oznaczała po prostu kapitulację przed coraz dalej idącymi żądaniami lewicy wprowadzającej w Niemczech (od roku 1990 zjednoczonych) nowy kulturkampf. Dla dobra "konsensusu" zgadzano się więc np. z żądaniami lobby proaborcyjnego czy ulegano naciskom homorewolucjonistów lub wojujących feministek.
O ile w przypadku gabinetów tworzonych przez socjaldemokrację tak pojmowany "konsensus" w istocie zgadzał się z jej politycznym (i kulturowym) credo, to w przypadku rządów tworzonych (zdominowanych) przez chadecję "konsensus" oznaczał po prostu kapitulację. Zdaniem wielu obserwatorów niemieckiej sceny politycznej, w pierwszych latach XXI wieku uosobieniem "zgody" w tym fatalnym dla chadeków kontekście jest kanclerz Angela Merkel, od 2000 roku stojąca na czele największej partii chadeckiej w Niemczech - CDU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna).
"Czerwony pastor" i jego córka
Urodzona w 1954 roku w Hamburgu przyszła kanclerz zjednoczonych Niemiec całą swoją młodość i początek dorosłego życia spędziła w komunistycznej NRD. To rezultat decyzji jej ojca, ewangelickiego pastora Horsta Kasnera, który krótko po urodzinach Angeli (1954 r.) zdecydował się na wyjazd do Niemiec Wschodnich. Taki kierunek emigracji, z zachodu na wschód, i to w szczytowym okresie zimnej wojny, był bardzo symptomatyczny. Jeszcze bardziej znaczący był przydomek ojca pani kanclerz - "czerwony Kasner", którym cieszył się, gdy osiadł w Templinie nieopodal Berlina. Zdaniem biografów Angeli Merkel (np. Gerda Langgutha), działalność pastora Kasnera w NRD charakteryzowała się niekłamaną sympatią dla wschodnioniemieckiej partii komunistycznej (SED) i w rzeczywisty sposób przyczyniała się do rozłamu w ogólnoniemieckim Kościele ewangelickim. Bliskim współpracownikiem Kasnera był Clemens de Maiziřre (ojciec ostatniego premiera NRD), który - jak okazało się po otwarciu akt Stasi - od lat był "na drugim etacie" we wschodnioniemieckiej bezpiece). Właściwie do końca swojego życia - także po upadku NRD - pastor Horst Kasner nie krył swojego krytycznego stosunku do bońskiej republiki, marząc ciągle o jakiejś formie "zreformowanego socjalizmu".
Osoba, ale i działalność ojca, wywarła niemały wpływ na Angelę, która jako uczennica - wzorem niemal wszystkich uczniów w NRD - przywdziała niebieską koszulę FDJ (Freie Deutsche Jugend), komunistycznej młodzieżówki. Po ukończeniu studiów na wydziale fizyki na Uniwersytecie Karola Marksa w Lipsku Angela Kasner w 1986 roku obroniła doktorat z fizyki w jednym z instytutów Akademii Nauk NRD. W 1977 roku poznała swojego pierwszego męża Ulricha Merkela, z którym rozwiodła się już po czterech latach (obecnie Angela Merkel żyje w drugim związku z Joachimem Sauerem).
Co ciekawe, po upadku muru berlińskiego Angela Merkel nie związała się od razu z CDU. Jej pierwszym wyborem było efemeryczne ugrupowanie o centrolewicowym profilu ideowym Demokratischer Aufbruch (Demokratyczny Przełom), na którego czele stał Wolfgang Schnur, którego pracownicy Urzędu Gaucka zidentyfikowali później jako tajnego współpracownika Stasi.
Nowa twarz na trudne czasy
Karierę rządową Angela Merkel rozpoczęła dzięki innemu tajnemu współpracownikowi wschodnioniemieckiej bezpieki, czyli ostatniemu premierowi NRD Lotharowi de Maiziřre (syn wspomnianego wcześniej Clemensa de Maiziřre, także na "tajnym etacie" w bezpiece). W 1990 roku została zastępcą rzecznika ostatniego rządu Niemiec Wschodnich. W tym samym roku Angela Merkel weszła wraz ze swoim całym ugrupowaniem do CDU. Po pierwszych wyborach, przeprowadzonych po oficjalnym zjednoczeniu obu państw niemieckich (październik 1990), zasiadła w Bundestagu jako deputowana CDU i w gabinecie Helmuta Kohla została ministrem ds. kobiet i młodzieży. Jedną, a właściwie jedyną, "zasługą" młodej pani minister było dopilnowanie rozciągnięcia obowiązywania prawa aborcyjnego na całe Niemcy (co było zapisane w traktacie zjednoczeniowym, który gwarantował "prawo kobiety" do zabicia dziecka w pierwszych trzech miesiącach jego życia po otrzymaniu stosownej porady medycznej i psychologicznej). To dobry przykład, jak CDU jeszcze pod wodzą "kanclerza zjednoczenia" w powszechnym konsensusie staczała się ku bezideowej partii władzy.
[...]
Pełny tekst:
"Nasz Dziennik"