Szkodliwy społecznie według opozycji i psychologów oraz niepotrzebny z punktu widzenia prawników projekt nowelizacji kodeksu karnego rozszerzający karalność za tzw. mowę nienawiści wobec m.in. osób homoseksualnych trafił do prac w sejmowych komisjach. Modyfikacja proponowana przez polityków SLD miałaby być uzupełnieniem istniejącego obecnie artykułu przewidującego za znieważanie ze względu na "przynależność narodową, etniczną, rasową, wyznaniową" karę więzienia do trzech lat, implementującym do katalogu grup dyskryminowanych osoby homoseksualne. Psycholodzy alarmują: mamy do czynienia z eskalacją roszczeń skrajnie liberalnego lobby, natomiast posłowie PiS mówią wprost o czysto kampanijnym wybiegu adresowanym do skrajnie lewicowego elektoratu.
Obecny zapis brzmi następująco: "Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do trzech lat". Proponowana przez SLD nowelizacja wymienionych w przepisach powodów znieważania dodaje jeszcze: płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność bądź tzw. orientację seksualną. Kary pozostałyby bez zmian.
Posłowie lewicy, chętnie maszerujący w homoparadach, zgodnym chórem powtarzają, że obecnie mamy do czynienia z sytuacją, gdy ludzie są znieważani właśnie z powodu orientacji seksualnej i obecne zapisy kodeksu karnego nie dają im pełnej ochrony. Ryszard Kalisz co prawda stwierdził, broniąc projektu, że takie osoby chroni, jak wszystkich obywateli, Ustawa Zasadnicza, jednak to za mało - potrzebne są, jego zdaniem, dodatkowe regulacje prawnokarne. Konieczność nowelizacji kodeksu karnego umożliwiającej skuteczniejsze ściganie "mowy nienawiści" wobec osób homoseksualnych podnosiła nawet Helsińska Fundacja Praw Człowieka w wystąpieniu do Ministerstwa Sprawiedliwości. Klub Prawa i Sprawiedliwości wnioskował, by projekt odrzucić już po pierwszym czytaniu. Sejm nie przyjął tego wniosku. Stanisław Pięta, poseł PiS, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" podkreśla, że jeśli przepisy zostaną uchwalone, to wolność słowa i swoboda wypowiedzi zostaną poważnie ograniczone. Nie tylko w mediach, ale również wśród nauczycieli, katechetów. - Taki zapis utrwaliłby tylko dyktaturę politycznej poprawności, co miałoby bardzo szkodliwe skutki dla całego społeczeństwa. Przymuszanie do myślenia kategoriami "półtotalitarnymi" (bo tak dziś można nazwać formułę działalności lobby homoseksualnego) jest skrajnie niebezpieczne. Spójrzmy na to, co dzieje się w Europie Zachodniej. Aby skutecznie przeciwstawić się eskalacji tego zjawiska na polskim gruncie, musimy mieć pewną swobodę wypowiedzi. Nie można po prostu kłamstwa nazywać prawdą, a tego, co złe, dobrem. Dodatkowo pozorna, wydawałoby się, niezawisłość naszych sądów może nasuwać obawy, że taki zapis zawsze działałby na niekorzyść chrześcijan czy tych wszystkich, którzy bronią prawdy o człowieku - uważa poseł Pięta. Projekt w jego opinii spotka podobny los jak pomysły legalizacji związków partnerskich. - Premier Tusk obiecywał, chciał bronić praw homoseksualistów i ostatecznie okazało się to tylko wybiegiem w stronę lewicowych środowisk. Takie typowe działanie wykalkulowane na zdobycie elektoratu liberalnego. SLD będzie różnymi ścieżkami szukał wsparcia dla tego projektu - konkluduje Stanisław Pięta.
Autorzy projektu uważają, że wystarczającej ochrony przed "mową nienawiści" wobec m.in. osób homoseksualnych nie zapewniają obecne zapisy kodeksu karnego. Z tą opinią nie zgadza się prof. Krystyna Pawłowicz, wykładowca prawa na Uniwersytecie Warszawskim oraz członek Trybunału Stanu. - Pomysł rozszerzenia tego zapisu na kolejne grupy rzekomo "wykluczonych" społecznie tworzy sztucznie pewien rodzaj przestępstwa. Wymienione środowiska podlegają dziś wystarczającej ochronie prawnej. Nie trzeba nowelizować zapisów prawa karnego.
[...]
Pełny tekst:
"Nasz Dziennik"