Reformy gospodarcze, których wprowadzenie zapowiedział obecny Pierwszy Sekretarz Partii Komunistycznej, Raul Castro, młodszy brat Fidela, są iluzoryczne i mają jedynie na celu przejęcie kontroli nad „czarnym rynkiem” w kraju oraz zakamuflowanie represji stosowanych wobec obywateli.
Na niedawnym zjeździe Kubańskiej Partii Komunistycznej (ostatni kongres odbył się 14 lat temu) nastąpiło przekazanie władzy przez Fidela Castro. Szefem partii, po 52 latach sprawowania władzy w cieniu brata, został Raul Castro. Jego zastępcą wybrano sędziwego Jose Ramona Machado Venturę.
Podczas obrad deputowani przyjęli 300 wniosków, mających zreformować gospodarkę centralnie planowaną. W gruncie rzeczy jednak nic się nie zmienia. Kuba dalej pozostaje komunistyczna.
Zamiast otwarcia gospodarki, tworzenia sektora prywatnego, czy też przyznania większej swobody Kubańczykom, proponowane reformy gospodarcze mają na celu przejęcie kontroli państwa nad „czarnym rynkiem”, istniejącym od wielu lat.
Komuniści kubańscy planują pozbawić posad rządowych 500 tys. osób, zezwalając im na tworzenie własnych firm. Wielu Kubańczyków już od dawna trudni się nielegalnym handlem, oferuje nieopodatkowane usługi turystyczne, gastronomiczne, naprawę obuwia, zegarków itp. Komuniści chcą, aby osoby takie zarejestrowały własną działalność gospodarczą i odprowadzały podatki.
Członkowie partii szczegółowo określili warunki prowadzenia firm. Ustanowiono represyjny system koncesji. Specjalne pozwolenie pisemne trzeba mieć nawet na prowadzenie małych warsztatów np. naprawy obuwia, parasoli, wyrobu guzików itp. W sumie rząd wymienia 178 profesji, które wymagają licencji i które mają znaleźć się pod ścisłą kontrolą urzędników.
Te osławione reformy nie są nowością. Podobny plan naprawy gospodarki został wprowadzony w życie na początku lat 90., po upadku Związku Sowieckiego, gdy Kubie brakowało gotówki. Nagle Kubańczycy stali się „wolni”. Stare, rozpadające się domy zamienili na restauracje i karczmy, a samochody - na taksówki. Wkrótce też skutecznie ich inicjatywę ograniczyli biurokraci, wprowadzając absurdalne przepisy kontrolne i opodatkowując wszystko, co tylko było możliwe.
Chociaż komuniści zdecydowali się zezwolić na obrót nieruchomościami, niewielu Kubańczyków może pozwolić sobie na kupno domu lub mieszkania, zarabiając 20 dol. miesięcznie. Na Kubie nie ma prywatnych banków, a państwo nie oferuje żadnych kredytów.
Eksperci zauważają, że nie będzie swobodnego obrotu nieruchomościami, bo 2 mln emigrantów kubańskich może zacząć domagać się zwrotu mienia lub wypłaty odszkodowania za pozostawione domy, które zamieszkują obecnie inni ludzie.
Słynne reformy w gruncie rzeczy, jak komentują to niektórzy niezależni dziennikarze, to krzyk rozpaczy komunistów, którzy nie mogą poradzić sobie ze zrujnowaną gospodarką.
Źródło: guardian.uk. AS
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy