Listy od Przyjaciół
 
List

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Chciałabym się podzielić pewnym świadectwem. Przed 27 laty zostałam postawiona przed wyborem ocalenia jednego życia spośród dwóch. Miałam już wtedy czwórkę dzieci i spodziewałam się narodzin piątego. Normalny poród nie wchodził w rachubę, tylko tzw. cesarka. Moje serce było jednak zbyt słabe, by przyjąć narkozę. Lekarz po zbadaniu mnie (byłam wtedy w 39. dniu ciąży) napisał skierowanie na tzw. usunięcie ciąży. Przepłakałam całą noc i w końcu nie zdobyłam się na zabicie dziecka. O tym, co przeżyłam przez następne 8 miesięcy, wie tylko Maryja, bo ciągle prosiłam Ją, by pozwoliła mi przeżyć. Urodziłam chłopca, ważył 4,65 kg. Przeszłam jednak śmierć kliniczną. Potem przeniknął mnie jakby Boży rozkaz, by wracać na ziemię i wychować swoje sieroty. Tego, co działo się na oddziale położniczym po moim powrocie, nie da się opisać. Ordynator uznał, że to był prawdziwy cud. Żyję po raz drugi już 27 lat.
Jadwiga z Mazowieckiego


Szczęść Boże!

Pragnę podziękować Wam za wszystkie książki, listy i całe otrzymane przeze mnie dobro.
Mój syn pił przez 20 lat, a od dwóch lat, które upłyną 15 sierpnia, nie bierze do ust alkoholu. Kilka lat temu dałam mu Cudowny Medalik, który nosił. Przez cały czas odmawiałam i nadal odmawiam Różaniec. Odprawionych zostało kilka Mszy św. o jego nawrócenie i wreszcie dobry Bóg ulitował się nad nim. Serdecznie dziękuję Wszechmocnemu Panu i Jego Matce.
Rok temu ofiarowałam Cudowny Medalik mojej sąsiadce. Jej mąż był alkoholikiem. Kiedy przebywał w szpitalu, powiedziałam sąsiadce, by dała mu medalik i modliła się. Ja również ofiarowałam w jego intencji Komunię św. i pewnego razu powiedziałam mu, że najwyższy czas coś zrobić ze sobą, bo czuję, że wydarzy się coś niedobrego. Odpowiedział, żebym go nie straszyła. Upłynęło około dwóch tygodni i mój sąsiad zginął potrącony przez samochód. Był wtedy trzeźwy, niedługo wcześniej udał się na leczenie, był też do spowiedzi. Dziękowałam za to Bogu, że sąsiad odszedł przygotowany na śmierć.
Zostańcie z Bogiem!
Czytelniczka


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem z Wami od około 2 lat: nie żałuję tego, że zostałem członkiem Apostolatu Fatimy. Jestem Wam bardzo wdzięczny za wszystkie prezenty, m.in. za Cudowny Medalik, figurkę Matki Bożej Fatimskiej, plakat z Matką Bożą, który oprawiłem. Ten obraz jest cudowny, przed nim codziennie modlę się z rodziną. Od kiedy Maryja zamieszkała w moim domu, dzieją się niezwykłe rzeczy. Przemiany serca widać u wszystkich moich bliskich.
W sierpniu ubiegłego roku mój wujek z ciocią i moim kuzynem wybrali się na urlop. W odległości 10 km od celu podróży ich samochód uderzył prosto w drzewo. Uderzenie było tak silne, że auto po wypadku nadawało się tylko do kasacji. Na szczęście Najświętsza Panienka czuwała nad nimi. Kuzynek Łukaszek choć doznał potencjalnie śmiertelnych obrażeń, szczęśliwie przeżył, a przytomność odzyskał 15 sierpnia, w Święto Wniebowzięcia NMP. Wujek mocno się poturbował, a ciocia doznała tylko lekkich obrażeń. Także i ja miałem wypadek samochodowy wracając z wojska na urlop, ale nic mi się nie stało.
To tylko kilka spośród wielu sytuacji, w których Ona czuwała nad nami. Wiem, że Maryja prowadzi nas do swego ukochanego Syna.
Niedługo wstępuję do zakonu i i duchowo zawsze będę się z Wami łączył. Chcę nadal być Apostołem Fatimy, postaram się zachęcić kogoś z bliskich do włączenia się w to dzieło. Proszę Was o modlitwy w mojej intencji, abym wytrwał w tym powołaniu.
Daniel z Dolnośląskiego


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Proszę, przeczytajcie to świadectwo. Moja wnuczka Kasia na II roku studiów trafiła do szpitala psychiatrycznego, jednak nie została dobrze wyleczona. Po miesiącu wróciła do domu i nadal źle się czuła. Z końcem kwietnia dostałam od Stowarzyszenia im. Ks. Piotra Skargi Cudowny Medalik Matki Najświętszej. Pewnego dnia, w sobotę Kasia przyjechała do mnie z matką w odwiedziny. Dołożyłam do medalika swój łańcuszek, założyłam jej na szyję z myślą, że Matka Najświętsza będzie ją bronić przed tą straszną chorobą. Modliłam się, jak umiałam wiedząc, że z Kasią jest coraz gorzej. To był maj, a po tygodniu, znów w sobotę, matka przyjechała z nią. Po obiedzie wróciły do domu. Wieczorem dostałam telefon, że Kasia jest w szpitalu. Chciała popełnić samobójstwo, skoczyła z 4. piętra. Matka Najświętsza czuwała nad nią, wnuczka miała tylko otwarte złamanie nogi w stopie i trochę się potłukła. W sierpniu wróciła do domu. Dzięki Panu Bogu i Matce Najświętszej, jest teraz zdrowa. W tej chwili studiuje na III roku stomatologii. Piszę do Was z podziękowaniem Matce Najświętszej za ten cud. Życzę Wam owocnej pracy.
Szczęść Boże
Józefa z Podkarpackiego


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja Jego Matka!

Chciałabym się z Wami podzielić świadectwem łask, jakie otrzymałam za przyczyną Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Opatrzności Boskiej. Mam 77 lat, silną miażdżycę, bardzo słabe serce. W maju doznałam udaru mózgu. Pogotowie wzięło mnie do szpitala, a tam lekarze stwierdzili, iż to, że przeżyłam jest cudem. Dziękuję Matuchnie i Opatrzności Bożej, a Wam za modlitwy. Miłosierny Bóg niech błogosławi wszystkim dziełom Instytutu im. Księdza Piotra Skargi.

Antonina z Wielkopolskiego