Ataki na chrześcijan w Nigerii potępiły USA, Niemcy, Francja, Włochy a nawet Izrael. Dlaczego, zwykle szczycący się przecież „byciem w głównym nurcie”, polski minister spraw zagranicznych w żaden sposób nie odniósł się do zamachów, które w Boże Narodzenie pozbawiły życia kilkudziesięciu katolików?
Na stronie internetowej MSZ ostatnimi notami są bożonarodzeniowe życzenia ministra, oraz informacja zatytułowana „Wysoka Przedstawiciel Ashton dziękuje za polską Prezydencję”. Próżno szukać tam stanowiska Polski w sprawie krwawych zamachów w Nigerii. Gdy w sierpniu br. dokonano zamachu na ambasadę ONZ w Abudży, stolicy Nigerii, polskie MSZ wydało "stanowcze oświadczenie".
Interpelację w tej sprawie złożył poseł PiS Stanisław Pięta. "Dlaczego Pan Minister nie zareagował do tej pory na wiadomość o tej okrutnej i haniebnej zbrodni? Dlaczego Polska zbyt często milczy, gdy w wielu krajach chrześcijanie są prześladowani i mordowani?" - pyta poseł podkreślając, że brak "stanowczej reakcji jest zachętą do następnych zbrodni".
Kilka dni temu chrześcijańskim światem wstrząsnęła wiadomość o zamachach islamskich fanatyków, przeprowadzone w wigilię święta Bożego Narodzenia w Nigerii. W sumie zabito 39 osób. Zamachy były bliźniaczo podobne do tych sprzed roku, również dokonanych 24 i 25 grudnia.
Źródło: naszdziennik.pl