Popieranie aborcji, zapłodnienia in vitro czy eutanazji jest grzechem ciężkim, który pozbawia człowieka łaski uświęcającej i uniemożliwia przystępowanie do Komunii Świętej – przypomina „Nasz Dziennik”. Gazeta zauważa, że w czasie żałobnych Mszy św. odprawianych po katastrofie prezydenckiego samolotu można było dostrzec polityków, którzy przystępowali do Komunii Świętej, choć wcześniej deklarowali swe poparcie dla zapłodnienia in vitro – metody odrzuconej przez Kościół katolicki, która wiąże się ze śmiercią wielu poczętych dzieci.
Kwestia przyjmowania Komunii św. przez osoby, które nie akceptują w pełni nauczania Kościoła, została bardzo klarownie przedstawiona nie tak dawno przez Konferencję Episkopatu Polski. W opublikowanym w sierpniu ubiegłego roku dokumencie "Służyć prawdzie o małżeństwie i rodzinie" polscy biskupi przypomnieli, że "każdy katolik, jeżeli odrzuca Prawo Boże, musi się nawrócić. Inaczej, jego przystępowanie do Komunii Świętej stanowi świętokradztwo" – czytamy w „Naszym Dzienniku”.
Biskupi podkreślili także, że „nikt nie może się publicznie opowiadać za tzw. aborcją, która jest jednym z największych przestępstw obłożonych ekskomuniką wiążącą mocą samego prawa i zarezerwowaną biskupowi, za eutanazją czy za zapłodnieniem pozaustrojowym, a jednocześnie deklarować, że jako katolik nie poczuwa się do winy. W takim wypadku ma pewne, ale błędne, fałszywie ukształtowane sumienie. Wobec Prawa Bożego wszyscy są równi, również politycy".
„NDz” zauważa, że na polskiej scenie politycznej są ludzie, którzy mienią się katolikami, ale publicznie głoszą poglądy niezgodne z nauką Kościoła katolickiego. –
Jeżeli jest to osoba publiczna, która wypowiada się w sprawach moralnych w sposób sprzeczny z nauką Kościoła, to teoretycznie nie powinna przyjmować Komunii Świętej. Problemem jest jednak to, czy przed przyjęciem Eucharystii nie nawróciła się, nie przystąpiła do Sakramentu Pojednania, nie odwołała swoich poglądów. Jeżeli jednak tego nie zrobiła, nie powinna przystępować do tego sakramentu – podkreśla w rozmowie z "NDz” ks. kard. Stanisław Nagy z Krakowa. Hierarcha zaznacza, że jeśli poglądy niezgodne z nauką Kościoła były głoszone publicznie, to także publicznie powinny zostać odwołane. –
Jeśli tak się nie stało, to kapłan znający poglądy tego człowieka może nawet odmówić mu udzielenia Komunii Świętej - stwierdza.
–
Trzeba mocno podkreślić to, że katolikiem jest ten, kto w całości aprobuje naukę Kościoła, Boże Objawienie i jego interpretację przeprowadzoną przez Magisterium Kościoła. Jeżeli ktoś mieni się katolikiem, a głosi poglądy niezgodne z nauką Kościoła, to trzeba powiedzieć, że to jest nadużycie i hipokryzja – zwraca z kolei uwagę w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. bp Ignacy Dec, ordynariusz świdnicki. Podkreśla, że należy uświadamiać to wszystkim ludziom wierzącym, w tym także osobom publicznym.
Ksiądz prof. Józef Krukowski z Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II przypomina, że człowiek, który podchodzi, by przyjąć Komunię Świętą, musi być w stanie łaski uświęcającej. Jeżeli publicznie głosi poglądy niezgodne z nauką Kościoła, popełnia grzech ciężki. W swoim sumieniu powinien więc stwierdzić, że nie może przyjmować Pana Jezusa do serca.
Źródło: „Nasz Dziennik”
–
Kto nie zgadza się z jasnym, klarownym i zgodnym z prawem Boskim i naturalnym, nie może nazywać się katolikiem – ks. kard. Stanisław Nagy SCJ, w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”. Pełny tekst wywiadu na
stronie internetowej dziennika.