Trybunał administracyjny w Niemczech orzekł, że uczeń muzułmanin nie ma prawa modlić się w szkole, ponieważ może to stwarzać „bardzo poważne konflikty”.
Federalny Trybunał Administracyjny Niemiec wydał orzeczenie, zakazujące muzułmanom modlitwy w szkołach, gdyż „prowadzić one mogą do wybuchu konfliktów lub zakłóceń w funkcjonowaniu szkoły”. Sąd orzekł ponadto, że szkoły nie są zobowiązane do zapewnienia wyznawcom islamu osobnego pomieszczenia na modlitwę.
Zgodnie z prawem do wolności religijnej, zagwarantowanym w konstytucji, do tej pory uczniowie mogli modlić się w szkole. Jednak wyrok Trybunału, pozwoli kierownictwu placówek oświatowych na odmowę realizacji tego prawa, jeśli istnieje "ryzyko wybuchu konfliktu".
Prawnicy zgodnie podkreślają, że orzeczenie trybunału jest przełomowe i ma konsekwencje nie tylko prawne, ale i polityczne. Kierownictwo szkół zyskało podstawę prawną do zakazu modlitwy na terenie szkoły, zwłaszcza dla muzułmanów. Sprawa ta wzbudziła szeroką dyskusję publiczną na temat roli islamu w Niemczech.
Cała sprawa zaczęła się w 2007 roku. Sąd rozpatrywał pozew 14- letniego muzułmanina i kilku jego kolegów z jednej z berlińskich szkół, którzy podczas przerwy między lekcjami zorganizowali na korytarzu modlitwę. Na następny dzień dyrektor szkoły zwrócił uwagę chłopcom i ich rodzicom, że takie postępowanie jest niedozwolone, gdyż do szkoły uczęszczają uczniowie różnych wyznań i narodowości z ponad 30 krajów. Istnieje więc obawa, że modlitwy muzułmańskie urządzane przez nich, mogą doprowadzić do wybuch konfliktu, który zakłóci funkcjonowanie szkoły. Jeden z uczniów twierdził, że jego wiara zobowiązuje go do odmawiania modlitwy od wschodu do zachodu Słońca i że nie ma wyjścia, tylko musi się modlić w południe w szkole. Rodzice chłopca złożyli pozew do sądu przeciw szkole, która – ich zdaniem - odmówiła realizacji zagwarantowanego w konstytucji prawa do wolności religijnej. Był to pierwszy tego typu przypadek w Niemczech.
We wrześniu 2009 roku, sąd w regionie Berlin-Brandenburg, orzekł, że uczeń miał prawo modlić się na terenie szkoły podczas przerwy między lekcjami. Sędzia zobowiązał także kierownictwo szkoły do zapewnienia uczniom muzułmańskim osobnego pomieszczenia na modlitwę.
Władze oświatowe odwołały się od tego wyroku, obawiając się, że codzienna modlitwa muzułmańskich uczniów, będzie dezorganizowała pracę szkoły i będzie stanowiła zagrożenie dla jej neutralności religijnej.
Batalia prawników trwała cztery lata. Ostatecznie sąd federalny w Lipsku unieważnił wcześniejszy wyrok. Przewodniczący składu sędziowskiego uznał, że zezwolenie wybranym uczniom na prowadzenie modlitwy w szkole może przyczynić się do narastania konfliktu w społeczności szkolnej i dezorganizacji pracy placówki oświatowej.
Sąd podkreślił jednak, że wyrok nie oznacza, iż żaden uczeń nie może modlić się w szkole. Decyzja w tej kwestii, zdaniem składu sędziowskiego, powinna być podejmowana indywidualnie dla każdego przypadku.
Tilman Nagel, ekspert w dziedzinie islamu i świadek w tym procesie argumentował, że jest duża różnica pomiędzy tym jak modlą się muzułmanie i chrześcijanie. Twierdził, że islamski rytuał modlitwy w miejscu publicznym z udziałem dużej liczby wyznawców Mahometa, to nie to samo co prywatna modlitwa chrześcijanina. Przekonywał, że modlitwa chłopców w szkole wcale nie była uciążliwa.
Ralph Ghadban, berliński znawca islamu, mówił, że muzułmanie starają się wykorzystać niemiecki system prawny, gwarantujący wolność religijną do islamizacji niemieckich szkół. Jego zdaniem, muzułmanie w Niemczech cieszą się szczególnymi względami w porównaniu z wyznawcami innych religii. Aiman Mazyek, przewodniczący Centralnej Rady Muzułmańskiej w Niemczech uważa, ze „w przeszłości szkoły były bardziej pragmatyczne” i nie przywiązywały większej wagi do problemu, ale obecnie to się zmienia.
Sprawa 14 –letniego muzułmanina, ucznia jednej z berlińskich szkół przyczyniła się do szerszej debaty w kwestii muzułmańskiej imigracji oraz ustanowienia równoległej wspólnoty islamskiej w Niemczech, które są domem dla ponad 4 mln muzułmanów. W listopadzie 2011 r. niemieckie Federalne Ministerstwo ds. Rodziny wydało 160-stronicowy raport pt. „Przymusowe małżeństwa: liczby i analiza przypadków,” który ujawnił, że rocznie tysiące młodych kobiet i dziewcząt w Niemczech są ofiarami przymusowych małżeństw. Większość ofiar pochodzi z muzułmańskich rodzin, wiele z nich zagrożonych jest przemocą, a nawet śmiercią.
We wrześniu 2011 r. książka pt.: „Sędziowie bez prawa,” ujawniła, że we wszystkich dużych miastach w Niemczech działają islamskie trybunały, stosujące prawo szariatu. Książka przekonuje, że islamski „równoległy system sprawiedliwości" podważa niemiecki system praworządności, gdyż islamscy przywódcy religijni regulują sprawy karne bez udziału niemieckich prokuratorów i adwokatów.
W tym samym miesiącu niemiecki minister spraw wewnętrznych, Hans-Peter Friedrich ujawnił, że Niemcy stały się domem dla około tysiąca
islamskich radykałów, potencjalnych terrorystów.
W maju 2009 r. wywiad niemiecki poinformował, że w kraju działa około 29 grup islamskich, skupiających blisko 40 tys. członków i zwolenników, którzy stwarzają poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Chcą oni ustanowić w Niemczech prawo szariatu. We wrześniu 2010 r. Fundacja Friedricha Eberta, związana z centrolewicową Partią Socjaldemokratyczną (SPD), opublikowała wyniki sondażu, który ujawnił, że wielu Niemców uważa, iż ich kraj zamieszkuje „zdecydowanie za dużo” muzułmańskich imigrantów.
Źródło: Hudson New York, AS.
Komentarz PiotrSkarga.pl: Pojawia się tylko obawa czy w imię walki z islamem nie dojdzie do zwalczania również praktyk chrześcijańskich?