Parlamentarzyści zauważyli, że w salach, w których obradują sejmowe komisje, pojawiły się nowe krzyże. Nikt nie przyznał się do ich zawieszenia, nie wiadomo też kiedy dokładnie znalazły się na sejmowych ścianach.
O sprawie wspomniał w niedzielę w jednej z radiowych audycji poseł PO Adam Szejnfled. Jego zdaniem jest to zorganizowana akcja, a krzyże pojawiają się „chyba też nocą”. O nowych krzyżach nic nie wie sejmowa „prawica”. – Nie zauważyłem takiego zjawiska. Nie ma też z naszej strony mowy o takiej akcji. Mogłaby mieć miejsce tylko wtedy, gdyby ktoś wiszące już krzyże zdejmował. Wtedy moglibyśmy je wieszać – mówi „Rzeczpospolitej” Artur Górski, poseł PiS. Szef Klubu Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk również nie krył zaskoczenia, gdy dowiedział się o sprawie.
Na razie nie wiadomo więc z czyjej inicjatywy krzyże zawisły w kilku sejmowych salach. Ruch Palikota, który walkę o zdjęcie krzyża z sali plenarnej Sejmu przegrał, zapowiada jej kontynuację. Posłowie tej partii zapowiadają, że „przeprowadzą wszystkie możliwe kroki prawne, żeby usunąć krzyż”. Jeśli o usunięciu nie zdecyduje Trybunał Konstytucyjny, chcą odwołać się do Trybunału w Strasburgu. Wszystkie ekspertyzy zamówione przez marszałek Sejmu, przygotowane przez niezależnych prawników i grupy prawnicze, stwierdzają, że nie ma żadnych podstaw prawnych ku temu, by symbol chrześcijaństwa zniknął z sali obrad Sejmu.
Krzyż zawieszony w klasie szkolnej lub w urzędzie nie przeszkadza aż 89 proc. Polaków – wynika z listopadowego raportu Centrum Badania Opinii Społecznej. Krzyże w budynkach publicznych nie przeszkadzają większości badanych we wszystkich analizowanych grupach społeczno-demograficznych.
Źródło: rp.pl