„Nie, euro nie zostało ocalone w zeszłym tygodniu podczas spotkanie na szczycie przywódców europejskich w Brukseli” – pisze Peter Martino z Hudson New York.Wyjaśnia: „Ratowanie euro nie było główną troską Sarkozy'ego. Jemu zależało na tym, aby kupić wystarczająco dużo czasu do 6 maja 2012 roku, gdy będzie ubiegał się o reelekcję.” Amerykański ekonomista uważa, że to właśnie francuscy wyborcy zadecydują ostatecznie o dalszym losie europejskiej waluty.
W ub. tygodniu przywódcy państw UE doszli do wniosku, że w ciągu najbliższych pięciu miesięcy kilka krajów strefy euro musi zrefinansować znaczną część swojego długu publicznego. Ze szczególnie wysokim długiem muszą uporać się Francja i Włochy. Francja – musi zrefinansować 117 mld euro, a Włochy – w których najwięcej zainwestowały francuskie banki – muszą zrefinansować179, 9 mld euro.Zyskanie takich sum w czasie, gdy Europa boryka się z poważnym niedostatkiem kapitału, wydaje się prawie niemożliwe – zauważa Martino.
W ostatni piątek, przywódcy strefy euro – 17 krajów i dziesięciu innych państw UE nie należących jeszcze do tej strefy – podjęli decyzję o zasileniu Międzynarodowego Funduszu Walutowego kwotą 200 mld euro.
Europejczycy oczekują, że pozaeuropejskie kraje, takie jak Chiny, Indie, Rosja, Brazylia i USA – udzielą Funduszowi pożyczek w podobnej wysokości, dzięki czemu kraje UE będą mogły pozyskać kapitał niezbędny do rozwiązania problemu zadłużenia.
Łącznie Francja i Włochy chciałyby pożyczyć z MFW 357 mld euro. Na czele MFW stoi Christine Lagarde, była minister finansów rządu Sarkozy'ego. „Jest oczywiste – pisze Martino – że gdy Grecja, Irlandia, Portugalia, Hiszpania, Włochy i Francja zaczną prosić o pomoc, to w pierwszej kolejności pieniądze otrzyma Francja, a później Włochy.”
Pomoc ze strony MFW, wraz z pieniędzmi dostępnymi w ramach Europejskiego Funduszu Stabilizacyjnego mają na razie zapobiec katastrofie.
Prezydentowi Francji i kanclerz Niemiec udało się przekonać (raczej podstępem lub zastraszaniem) mniejsze krajestrefy euro do tego, by zrezygnowały one z prawa weta wobec decyzji Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM). Prawo takie zachowają jedynie Francja, Niemcy i Włochy. ESM będzie mógł domagać się dostarczenia kapitału przez kraje strefy euro, a one nie będą mogły odmówić. Peter Martino zauważa, ze polityczna cena, którą zapłaciły niektóre państwa za utrzymanie strefy euro jest ogromna.
Z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, kraje unijne zgodziły się w ubiegłym tygodniu na zmianę traktatów o UE. Na takie posunięcie szczególnie naciskali Sarkozy i Merkel, aby zapewnić rynki, że obligacje krajów strefy euro są bezpieczną inwestycją. Przywódcy europejscy zgodzili się, że Komisja Europejska – organ niewybieralny – będzie mogła sprawować silniejszą kontrolę nad budżetami poszczególnych państw. Kontrola ta obejmuje zobowiązanie państw UE do przedstawiania Brukseli budżetów krajowych. Dopiero po ich ewentualnej akceptacji przez urzędników z KE, budżety takie będą mogły być zaprezentowane ich własnym parlamentom. Porozumienie przewiduje również automatyczne sankcje dla krajów za naruszenie 3 procentowego pułapu deficytu. Sankcje te obejmują obowiązek parlamentów poszczególnych państw do przyjęcia polityki z góry określonej przez Komisję.
David Cameron, brytyjski premier, był jedynym liderem UE, który nie chciał zgodzić się na dalsze oddawanie suwerenności Brukseli. Weto Camerona uniemożliwiło zmianę traktatu o UE. Zamiast tego, 26 krajów UE z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, zostało zmuszonych do zawarcia nowych układów międzypaństwowych. Brytyjczycy skutecznie zostali wypchnięci z rdzenia UE. Cameron, nawet gdyby zgodził się na przyjęcie traktatu, musiałby zarządzić referendum. Zważywszy na panujące w Wielkiej Brytanii nastroje z pewnością to referendum byłoby na „nie”.
Również inne państwa zobowiązane są – zgodnie z konstytucją – do zorganizowania referendów w związku ze zmianami wprowadzonymi podczas ostatniego szczytu. Jednak rządy tych państw zastanawiają się, jak „obejść” ten obowiązek. Referendum nie chce przeprowadzać rząd Irlandii, ani Holandii. Holenderski premier przekonuje, że ostatnie porozumienie zawarte podczas szczytu przywódców państw UE, jest tylko „dopełnieniem" Traktatu z Maastricht.
Cameron po swoim wecie ma spore kłopoty z koalicjantem – pro-unijną Partią Liberalno-Demokratyczną, obawiającą się utraty wpływu na decyzje Brukseli i izolacji Wielkiej Brytanii.
„To czy Wielka Brytania pozostanie odizolowana nie jest wcale takie pewne” – podkreśla Martino. Również przywódcy Czech i Szwecji nie podpisali w ubiegłym tygodniu porozumienia, zastrzegając, że zrobią to dopiero po konsultacji ze swoimi parlamentami. Z kolei ci liderzy państw, którzy pierwotnie złożyli podpisy pod porozumieniem w sprawie zmiany traktatu o UE, zastrzegli, że zmiany będą musiały zostać ratyfikowane przez ich parlamenty, zanim staną się prawnie wiążące.
Angela Merkel również będzie musiała stoczyć batalię w Bundestagu. Musi także poradzić sobie ze sprzeciwem Trybunału Konstytucyjnego, który na pewno nie pozwoli na to, by Komisja w Brukseli miała pierwszeństwo przed parlamentem niemieckim w sprawie polityki fiskalnej.
Parlament Finlandii już zapowiedział, że sprzeciwi się utracie fińskiego weta. Są to jednak sprawy prawne, które będą rozstrzygać się w ciągu kilku najbliższych miesięcy, a sam Sarkozy zyska czas – na którym mu bardzo zależało – by przygotować się do reelekcji. Jak zauważa Martino – francuscy wyborcy zadecydują o tym,czy strefa euro przetrwa. Jeśli Sarkozy nie zostanie wybrany na drugą kadencję, los euro będzie przesądzony. Przeciwnicy polityczni obecnego prezydenta Francji i rywale w wyborach: François Hollande i Marine Le Pen, już zapowiedzieli, że nie zaakceptują zeszłotygodniowych decyzji.
Źródło: HudsonNew York, AS.