„Nie życzę sobie, żeby ratowano mnie na siłę lub bez końca utrzymywano w śpiączce” – tak wyrażona wola pacjenta, który nagle znajdzie się w ciężkim stanie wskutek wypadku czy postępującej choroby nieuleczalnej - zgodnie z pomysłem rządowego zespołu ds. bioetyki miałaby być spełniona przez lekarzy. Zespół zaleca premierowi opracowanie projektu ustawy, która pozwoliłaby na zaprzestanie tzw. uporczywej terapii w przypadku osób nieuleczalnie chorych, które wcześniej tego sobie zażyczyły. Zdaniem szefa zespołu Jarosława Gowina ten tzw. „testament życia” to nie jest legalizacja prawa do eutanazji, tylko do godnej śmierci.
W „Poranku” TVN24 poseł PO Jarosław Gowin tłumaczył: –
Jest różnica między uporczywym podtrzymywaniem życia a prośbą o skrócenie tego życia. Tak długo, jak będzie szansa, to lekarze będą mieli obowiązek ratować pacjenta – podkreślił poseł PO. –
To jest pomysł moralnie niekontrowersyjny. W zespole byli przedstawiciele Kościoła i innych wyznań, i te propozycje zyskały jednomyślną akceptację.
Projekt, który w opinii posła PO jest niekontrowersyjny - a jako usprawiedliwienie podaje się obecność przedstawicieli Kościoła - bynajmniej takim nie jest. Swoje obawy wyrażają posłowie z samej PO (Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO) i PiS (Joachim Brudziński). Zadowolenia i euforii nie kryją posłowie SLD (np. Joanna Senyszyn). Zaniepokojenie projektem wyraził ks. Bogdan Bartold z Archikatedry św. Jana w Warszawie, który przyznał, że jest przeciwny, aby pacjent indywidualnie decydował o tym, kiedy lekarz może odłączyć go od respiratora. Stwierdził:
– Z doświadczenia wiem, że osoby całkowicie zdrowe mogą takie oświadczenie podpisać, ale w momencie zagrożenia często zdarza się tak, że chcą, by lekarze walczyli do samego końca o ich życie.
W literaturze przedmiotu funkcjonuje kilka definicji eutanazji. Wszystkie jednak zgadzają się co do jednego, a mianowicie co do tego, że eutanazja oznacza skrócenie życie pacjenta, niezależnie od tego czy dokonuje się jej za zgodą i na życzenie samego zainteresowanego, czy bez niej. Często osoby, które się za nią opowiadają, uważają, że w niektórych przypadkach lepiej będzie, jeśli pacjent umrze, aniżeli miałby się męczyć i poważnie cierpieć. Dokonuje się także kilku podziałów eutanazji, w tym mówi się o tzw. eutanazji czynnej oznaczającej zamierzone zakończenie życia pacjenta przez lekarza, który uważa, że śmierć jest korzystniejsza dla pacjenta oraz o tzw. eutanazji biernej, oznaczającej zamierzone zakończenie życia pacjenta przez zaniechanie podjęcia leczenia ratującego i podtrzymującego to życie. Jak zwał tak zwał – propozycja zespołu ds. bioetyki jest taką eutanazją.
W dokumencie Iura et bona (Deklaracja o eutanazji) Kongregacji Nauki Wiary z 5 maja 1985 r. czytamy:
Eutanazja oznacza czynność lub jej zaniechanie, która ze swej natury lub w zamierzeniu działającego powoduje śmierć w celu wyeliminowania wszelkiego cierpienia. Tak więc eutanazja wiąże się z intencją działającego oraz stosowanymi środkami.
W związku z tym trzeba ponownie zdecydowanie oświadczyć, że nikt ani nic nie może w żaden sposób zezwolić na zadanie śmierci niewinnej istocie ludzkiej, bez względu na to, czy chodzi o płód lub embrion, o dziecko, osobę dorosłą, czy starca, o osobę nieuleczalnie chorą, czy znajdującą się w agonii. Ponadto nikomu nie wolno prosić o taką śmiercionośną czynność, ani dla siebie, ani dla kogoś innego, powierzonego jego odpowiedzialności; co więcej, nikt nie może zgodzić się na to, bezpośrednio lub pośrednio. Nie może również takiej czynności prawomocnie nakazać lub zezwolić na nią żadna władza.Chodzi w
tym przypadku o naruszenie prawa Bożego, o znieważenie godności osoby ludzkiej, przestępstwo przeciw życiu, zbrodnię przeciw ludzkości”.
W dokumencie jest też mowa o chrześcijańskim znaczeniu cierpienia i kwestii stosowania tzw. proporcjonalnych środków w leczeniu danej osoby w stanie agonalnym. Wyraźnie jednak jest zaznaczona konieczność stosowania standardowych środków utrzymujących życie jak np. tuby odżywiające i pojące, a mówi się o zaniechaniu stosowania np. leków niesprawdzonych, a które być może mogłyby pomóc pacjentowi.
„Testament życia”, który w opinii przewodniczącego zespołu ds. bioetyki nie jest kontrowersyjny - jest skrajnie kontrowersyjny. Zdają sobie sprawę z tego naukowcy, prawnicy, lekarze, bioetycy na całym świecie. Np. prawnicy, bioetycy i lekarze brytyjscy, amerykańscy oraz kanadyjscy wydali w 2005 r. wspólne oświadczenie w sprawie eutanazji i wspomaganego samobójstwa, w którym stwierdzili, że każda eutanazja sankcjonuje prawo do zabijania. Zadawali pytanie, czy w ogóle może istnieć coś takiego jak prawo, które pozwala na zabijanie w celu uniknięcia cierpienia. Takie działania określane są w kodeksach karnych jako zabójstwa.