Opluwanie bohaterów

2008-08-29 00:00:00

Ostatnio prasa doniosła o skandalicznym scenariuszu, który ma stanowić podstawę do nakręcenia nowego filmu opowiadającego o obronie Placówki Tranzytowej na Westerplatte. Film Tajemnica Westerplatte, którego premiera planowana jest na wrzesień 2009 r., w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej, ma przedstawiać bohaterskich obrońców jako bandę maniaków seksualnych i pijaków, których część pozostaje w szeregach tylko dzięki sadystycznym zabiegom kpt. Dąbrowskiego. Treść scenariusza poniża nie tylko pamięć „lwów z Westerplatte”, ale wszystkich żołnierzy starających się z poświęceniem wykonać niewykonalne (po zdradzie sojuszników) zadanie obrony Polski przed agresorem niemieckim. Westerplatte stało się bowiem symbolem tamtych wydarzeń i tamtych ludzi.

Wprawdzie reżyser i scenarzysta Paweł Chochlew twierdzi, że film będzie wyglądał nieco inaczej, gdyż krytykowane przez historyków wątki zostały już usunięte, jednak sam fakt, że w Polsce, która istnieje m.in. dzięki poświęceniu żołnierza polskiego i ludzi walczących z okupantem hitlerowskim i bolszewickim, mógł powstać taki scenariusz, budzi nie tylko obrzydzenie, ale także niepokój o stan świadomości historycznej oraz poziom moralny osób pełniących obowiązki elit kulturowych. Piszę „pełniących obowiązki”, ponieważ trudno uznać za prawdziwą elitę narodu ludzi, którzy gardzą „tym krajem” i jego historią, czują się tu źle, a pozostanie w Polsce jest dla nich przykrą koniecznością, ponieważ emigracja na uwielbiany Zachód, oznaczałaby dla nich deklasację. Często bowiem w naszym kraju możliwość zaistnienia w przestrzeni kultury spowodowana jest nie talentem czy wiedzą, ale znajomościami.

Jeżeli ktoś chce kręcić takie filmy, to niech to robi za pieniądze własne lub sponsorów. Źle się dzieje, gdy „dzieła” mogące wyrządzić społeczeństwu szkody, finansuje państwo. W przypadku filmu Tajemnice Westerplatte kancelaria premiera zdążyła właściwie zareagować, w ilu jednak przypadkach tak się nie dzieje?

Zasłanianie się misją sztuki, której nie są w stanie pojąć umysły profanów, i żądanie, by państwo finansowało wytwory dyletantów mających w dodatku problemy z utrzymaniem swych żądz na wodzy, jest bezczelnością. Społeczeństwo ma prawo, by za pieniądze na kulturę, które wydaje w podatkach, otrzymać produkt, po pierwsze - wysokiej jakości, a po drugie - dobrze mu służący.

Niestety w dziedzinie filmu historycznego sytuacja jest fatalna. Nie dość, że po 1989 r. powstało niewiele dzieł obrazujących najnowszą historię Polski, to jeszcze większość z nich, mówiąc oględnie, do najwybitniejszych nie należy. Trudno zresztą nakręcić coś wybitnego na temat, o którym ma się jedynie blade pojęcie.

W zeszłym roku w 68. rocznicę wybuchu II wojny światowej Telewizja Polska przedstawiła film Jutro idziemy do kina, mający ukazywać losy przedstawicieli pokolenia, które w 1939 r. wchodziło w dorosłe życie. Oglądając go, można było dojść do wniosku, że obrazuje on raczej mentalność współczesnych dwudziestolatków niż ich rówieśników sprzed siedmiu dekad.

Podobnie może być i w przypadku Tajemnicy Westerplatte. W zamieszczonym przez jedną z ogólnopolskich gazet wywiadzie z historykiem Andrzejem Drzycimskim znajdujemy ciekawą opinię: W scenariuszu jest obrzydliwa scena lizania pornograficznych kart. Jestem gotów założyć się, że jeśli mieli (Westerplatczycy) przy sobie jakieś obrazki, to były to wizerunki świętych, do których się modlili. Byli ludźmi o mentalności, której dzisiaj być może niektórzy nie rozumieją. Nic dodać nic ująć.

Należy żałować, że prawdopodobnie zostanie zmarnowana rzadka okazja do pokazania Polakom jednej z wielkich chwil w historii narodu. Niestety polska kinematografia ma na sumieniu w tej dziedzinie wielkie zaniedbanie. Nie jest to jednak przypadek. Po prostu odzwierciedla to poglądy osób p.o. elit kulturalnych w Polsce.

Na pewno nie jest przypadkiem, że po roku 1989 nie powstał żaden film przedstawiający walkę żołnierza polskiego podczas I i II wojny światowej. W programach telewizyjnych z rzadka można znaleźć także zapowiedzi emisji filmów o tej tematyce powstałych w PRL, co nie zawsze można wytłumaczyć ich wymową ideologiczną. Często wraca się za to do takich propagandowych filmów jak: Stawka większa niż życie czy Czterej pancerni i pies.

Niestety, w sferach mających dużo do powiedzenia w kinematografii, a nawet szerzej w kulturze polskiej, panuje kult pacyfizmu rodem z Zachodu. Może to modne i europejskie, ale na pewno niekorzystne dla państwa. Konflikt w Gruzji wykazał, że stare wulkany jeszcze nie wygasły, a waleczna armia dalej jest jednym z głównych czynników bezpieczeństwa kraju. By mieć waleczną armię, należy wychowywać odpowiednio społeczeństwo. A film jest w tym względzie bardzo pożytecznym narzędziem.

Film jest także dobrym środkiem kształtowania wizerunku kraju i narodu za granicą. Skoro paradoksalnie dzieje Polaków podczas II wojny światowej w świecie kojarzone są ze współpracą z hitlerowcami przy eksterminacji Żydów, należy zacząć wreszcie tę opinię odkłamywać przez pokazanie bohaterskiej walki żołnierza i partyzanta polskiego z Niemcami. W przeciwnym razie krzywdzący stereotyp przylgnie do nas na stałe, a z bitwą o Anglię czy obroną Tobruku będą kojarzeni Czesi, którzy potrafili zabrać się za produkcję filmów obrazujących udział swych niewielkich oddziałów w tych bitwach.

Jeżeli natomiast ktoś chce brać wzór ze zohydzających trud żołnierski dzieł kinematografii zagranicznej, których pacyfistycznej wymowie czasem nawet trudno się dziwić, skoro ich twórcy mają problemy z pogodzeniem się z faktem, że ich przodkowie byli zbrodniarzami wojennymi, to powinien kręcić filmy dotyczące historii innych armii.

Wracając do autora scenariusza Tajemnica Westerplatte, może powinien zmienić plany i zająć się obrazowaniem losów żołnierzy szturmujących placówkę tranzytową w Gdańsku i np. rozterkami moralnymi oprawców, którzy zatłukli polskiego radiotelegrafistę z Westerplatte, ponieważ nie chciał wyjawić szyfrów. Kto wie czy koproducent niemiecki nie zainwestowałby w film nawet większej kwoty? Wszak temat byłby mu bliższy.

Adam Kowalik
Ubiegłoroczny sukces „Podsumowania Roku” skłania nas do kontynuowania tego ciekawego formatu dyskusyjnego. Już w środę 22 stycznia 2025 r. spotkają się z Państwem: Witold Gadowski, Arkadiusz Stelmach i Krystian Kratiuk. Program poprowadzi Łukasz Karpiel. Wstęp wolny – zapraszamy!
Gdy 35 lat temu upadał w Polsce komunizm wydawało nam się, że okres szykanowania Kościoła i wiernych skończył się raz na zawsze. Niestety, tak nam się tylko wydawało. Dzisiaj ponownie zadajemy sobie pytanie – jaka będzie nasza Ojczyzna? Odpowiedzi na tę kwestię będzie można poszukać już 18 stycznia, podczas spotkania Klubu „Polonia Christiana” z red. Krystianem Kratiukiem...
W piątek 17 stycznia o godzinie 18:00 w Hotelu Golden Tulip na krakowskim Kazimierzu (ul. Krakowska 28) odbędzie się wyjątkowe spotkanie autorskie z biskupem Athanasiusem Schneiderem. Wydarzenie będzie poświęcone jego najnowszej książce pt. „Credo. Kompendium wiary katolickiej” – niezwykłemu katechizmowi, który w prosty i przejrzysty sposób tłumaczy fundamenty wiary katolickiej.
Klub „Polonia Christiana” w Lublinie zaprasza na debatę pt. „Neomarksistowski eksperyment na narodzie. Wyzwania na 2025 rok”, która odbędzie się w sobotę 11 stycznia 2025 roku o godzinie 17:00. Gościem specjalnym klubowego spotkania będzie prof. Ryszard Zajączkowski, filozof związany z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim (KUL) i założyciel Stowarzyszenia Inicjatyw Naukowych.
W piątek 3 stycznia wieczorem, w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej, odbędzie się inauguracja polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Na ten dzień swoje protesty zapowiedzieli rolnicy z całej Polski, sprzeciwiający się destrukcyjnej polityce UE w zakresie rolnictwa czy tzw. Zielonego Ładu. Wbrew oczekiwaniom rolników do Warszawy nie przybędzie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, firmująca pogłębiający się w Europie chaos ekonomiczny i społeczny.