Brak ordynacji kobiet na pastorów w polskiej wspólnocie ewangelicko-augsburskiej to przejaw przemocy strukturalnej – uważają teolożki luterańskie. Od wczoraj trwa w Mikołajkach międzynarodowa konferencja, podczas której członkinie wspólnot ewangelicko-augsburskich z Polski, Niemiec, Łotwy, Rosji będą rozmawiać o wkładzie protestantyzmu w przezwyciężanie tzw. przemocy strukturalnej.
W Polsce – inaczej niż w większości wspólnot ewangelicko-augsburskich – nie ordynuje się kobiet na pastorów. Praktykuje się jedynie ordynację na diakonisy – w całym kraju jest obecnie ich 18, w historii powojennej było ich w sumie ponad 70. -
Kilka kobiet po teologii przygotowuje się do diakonatu – powiedziała diakon Małgorzata Gaś. Jej zdaniem, część kobiet, które chciałyby się realizować jako duchowny luterański, nie prosi o ordynację na diakona, ponieważ wiedzą, że nie otrzymają potem ordynacji na pastora. Poza tym, choć oficjalnie się o tym nie mówi, z powodu płci, w Polsce wydłużony jest czas oczekiwania na ordynację na diakonisę.
Od 2007 roku w polskiej wspólnocie luterańskiej funkcjonuje Synodalna Komisja ds. Kobiet, która oficjalnie zgłosiła prośbę o stanowisko Synodu Kościoła na temat ordynacji kobiet na duchownych. Jesienią 2008 roku Komisja Synodalna ds. Teologii i Konfesji wydała oświadczenie, że nie ma teologicznych ani biblijnych przeciwwskazań dla ordynacji kobiet na pastorów. Jedyne przeciwwskazania są społeczno-ekumeniczne.
Biorąca udział w spotkaniu w Mikołajkach „biskup” Barbel Wartenberg-Potter powiedziała, że jest trzecią w kolejności kobietą wybraną na „biskupa” w Niemczech. W jej diecezji jedna trzecia pastorów to kobiety.
Źródło: KAI
Cóż, gdzie diabeł nie może ...