Wygląda na to, że mamy w Polsce za dużo pieniędzy. Zaskakujące? A jednak – samorządy nie wykorzystują w pełni środków przeznaczonych dla najuboższych uczniów. W 2010 r. do budżetu wróciło 16 proc. kwoty przeznaczonej na pomoc dla nich.
Dane z raportu „Wykorzystanie środków publicznych na pomoc materialną dla uczniów” Najwyższej Izby Kontroli są zatrważające. „Państwo każdego roku przeznacza prawie 500 mln zł na pomoc materialną dla uczniów (…) Gminy, które we współpracy ze szkołami organizują pomoc dla uczniów, nie radzą sobie z pełnym wykorzystaniem przekazywanych im pieniędzy. W 2009 r. do budżetu wróciło 9 proc. środków przeznaczonych na pomoc materialną. W ub.r. odsetek niewykorzystanych w ten sposób pieniędzy sięgnął już 16 proc. Skrajnym przykładem są gminy woj. śląskiego, które nie wykorzystały ponad jednej trzeciej przekazanych im środków” – czytamy na stronach NIK.
Najgorzej jest z wykorzystaniem pieniędzy z Rządowego Programu „Wyprawka szkolna” przeznaczonych na zakup podręczników dla najuboższych dzieci. W 2009 r. samorządy zwróciły prawie 30 proc. z tych środków, a w ubiegłym roku już ponad 38 proc!
W XXI wieku w Polsce poniżej granicy ubóstwa żyje aż 22 proc. dzieci. Tymczasem ani MEN, ani żadna inna państwowa instytucja nie wie, czy pomoc materialna dociera do wszystkich potrzebujących uczniów. Dlaczego resort nie sprawdza w jaki sposób środki są rozdzielane i wykorzystywane? Odpowiedź nie zaskakuje - ponieważ przepisy tego nie wymagają.
Z raportu wynika także, że w części gmin stypendia docierają do uczniów dopiero po trzech, a nawet czterech miesiącach od rozpoczęcia nauki. Aż 68 proc. skontrolowanych gmin opóźniało wydawanie decyzji o przyznaniu pomocy finansowej. Skrajnym przykładem jest Radom, gdzie z decyzjami zwlekano od 32 do 83 dni.
piotrskarga.pl