Przy okazji oficjalnej wizyty chińskiego premiera, długo oczekiwanej przez administrację Obamy, doszło pod Kapitolem do protestu chińskich dysydentów oraz obrońców praw człowieka. Przypomnieli oni, prowadzoną przez rząd chiński, brutalną „politykę jednego dziecka”, w wyniku której codziennie przymusowo uśmiercanych jest 35 tys. dzieci poczętych. Złożyli także specjalną petycję, domagając się od administracji amerykańskiej ostrego potraktowania gościa z Chin.
Chiński premier Hu Jinao był przyjmowany w USA z najwyższymi honorami, co nie uszło uwadze niektórych kongresmenów, dysydentów chińskich przebywających w USA oraz obrońców życia dzieci nienarodzonych.
Chai Ling, jeden z uczestników protestu na placu Tiananmen, na którym dokonano masakry studentów przypomniał, że co roku w Chinach mordowanych jest setki tysięcy dzieci poczętych. Uznał „przymusową politykę jednego dziecka za największą zbrodnię przeciwko ludzkości”. – To jest nieludzka, skryta rzeź wymierzona w matki i ich dzieci. To jest masakra Tiananmen, która odbywa się bez przerwy; to niekończący się holocaust, który trwa od 30 lat – mówił przez megafon do uczestników protestu.
Wyraził nadzieję, że Chiny porzucą wreszcie haniebną politykę jednego dziecka, że dzieci będą mogły wychowywać się wraz z rodzeństwem, a wielu młodych ludzi będzie mogło przeżywać radość płynącą z zawarcia małżeństwa. Wiadomo bowiem, że wskutek polityki jednego dziecka w Chinach zdecydowanie więcej jest chłopców niż dziewczynek i z tego powodu dochodzi do licznych patologii np. szerzenia się prostytucji i pornografii, porywania kobiet itp.
Ling domagał się przed Kapitolem, aby prezydent Obama koniecznie poruszył te kwestie w rozmowach z chińskim przywódcą
W związku z wizytą chińskiego premiera również kongresmen Chris Smith zorganizował konferencję prasową, przypominając, że obowiązkiem laureata Nagrody Nobla jest domaganie się od władz chińskich uwolnienia innego laureata Liu Xiaobo. Kongresem, który przez długi czas szefował podkomisji praw człowieka oraz był długoletnim członkiem komisji praw człowieka w Izbie Reprezentantów mówił, że wielokrotnie miał okazję spotykać się z laureatami Nagrody Nobla i nie wyobraża sobie, aby któryś z nich postąpił tak jak prezydent. – Dla laureatów Pokojowej Nagrody Nobla pomysł, by mogli się osobiście spotkać na kolacji wydawanej przez Biały Dom z przywódcą politycznym, odpowiedzialnym za więzienie innego laureata i niedomaganie się publicznie jego uwolnienia, jest absolutnie czymś nie do pomyślenia – stwierdził Smith.
Źródło: LifeSiteNews.com, AS