Dotychczasowe zmiany nie rozwiązały problemu finansowania przedszkoli. Dyrekcja sięga do kieszeni rodziców.
Obowiązujące od września 2011 roku przepisy wprowadzają zasadę, iż bezpłatne jest tylko pięć godzin pobytu dziecka w placówce. Umożliwiło to przedszkolom pobieranie opłat za "ponadczasowy" pobyt, co wywołało ogólnokrajową dyskusję o funkcjonowaniu takich placówek. Ich finansowanie to poważny kłopot dla samorządowych budżetów. Radni w poszukiwaniu środków coraz częściej wspominają o podwyższeniu stawek opłat za dodatkową opiekę. W poszukiwaniu oszczędności rozważa się także ograniczanie czasu funkcjonowania jak i prywatyzację poszczególnych placówek.
Okazuje się także, że rodzice dzieci unikają dodatkowych płatności. Malejące wpływy martwią dyrekcję i samorządowców. W niektórych miastach dyrektorzy placówek oczekują już od rodziców, aby z góry deklarowali liczbę "odpłatnych" godzin, z jakich korzystać mają ich pociechy. Ma to zapewnić poprawę w finansów. - Trudno organizować np. zajęcia wyrównawcze, gdy po obiedzie placówki są prawie puste. Za to trzeba notować godzinę wyjścia dziecka, by wyliczyć, czy ich opiekunom trzeba oddać pieniądze - skarżą się "Rzeczpospolitej" dyrektorzy.
W niektórych przypadkach pomysłowość dyrekcji ogranicza orzecznictwo sądów administracyjnych, kwestionujących między innymi zasadność dodatkowych opłat za spóźnienia dzieci. Problem finansowania przedszkoli pozostaje. Podwyżki opłat za godziny wejdą w życie w niektórych przypadkach już w marcu, w innych od września 2012 roku. Zmiany w funkcjonowaniu lokalnych przedszkoli, zgłaszane przez poszczególne dyrekcje, uzyskały już pozytywną opinię krakowskiego urzędu miasta.
Źródła: rp.pl
mat