Konserwatywny rząd kanadyjski znalazł się pod silnym ostrzałem wiodących mediów i polityków opozycyjnych. Minister spraw zagranicznych Lawrence Cannon zapowiedział we wtorek, że na najbliższym szczycie grupy najbogatszych państw świata G-8 zgłosi propozycję programu zmniejszenia śmiertelności matek na świecie, w którym nie będzie mowy o propagowaniu aborcji i antykoncepcji.
Opozycja, której wtórują wiodące media, upiera się przy twierdzeniu, że śmiertelność matek w krajach ubogich można ograniczyć przez ułatwienie kobietom dostępu do aborcji oraz antykoncepcji, w wyniku której nie musiałyby rodzić wielu dzieci.
Lider partii NDP Jack Layton nie mógł wprost uwierzyć, że rząd chce się wycofać z dystrybucji prezerwatyw w Afryce, a Carolyn Bennett z partii liberalnej oskarżyła go o nieudacznictwo. Podobnie jak Layton przekonywała ona, że ułatwienie dostępu do antykoncepcji jest konieczne dla ocalenia życia wielu kobietom. Powołując się na dane agendy ludnościowej ONZ UNFPA, twierdziła, że brak adekwatnych usług antykoncepcyjnych jest odpowiedzialny za śmierć ponad 1.5 mln kobiet w krajach rozwijających się każdego roku.
Bev Oda z partii konserwatywnej ripostowała, że śmiertelności matek w krajach Trzeciego Świata można ograniczyć, ułatwiając im dostęp do czystej wody, szczepień, wartościowej żywności, jak również uświadamiając je w kwestiach higieny zdrowia oraz poprzez szkolenie odpowiedniego personelu medycznego, do czego powinny mieć dostęp przede wszystkim kobiety.
Propozycję rządu przyjął z wielkim zadowoleniem szanowany i znany ekspert zajmujący się kwestiami demograficznymi, Steven Mosher z Instytutu Badań nad Populacją. Stwierdził on, że kobiety z krajów Trzeciego Świata nie chcą aborcji, ale stworzenia odpowiednich warunków, które umożliwią im szczęśliwe donoszenie ciąży i urodzenie dziecka. Wynika tak z badań przeprowadzonych w Kenii, Ganie, Sierra Leone i Meksyku.
– Istniejące programy planowania rodziny narzucają poglądy ludzi Zachodu osobom, które mają zupełnie inne przekonania, jeśli chodzi o podejście do życia oraz kwestii pożądanej wielkości rodziny – stwierdził Mosher. Jego zdaniem organizacje takie jak Planned Parenthood i UNFPA narzucają krajom rozwijającym się „antykoncepcyjny imperializm”. – My nie odpowiadamy na ich prośby o pomoc... Oni proszą np. o czystą wodę pitną, a my im dajemy antykoncepcję – dodał, mówiąc, że takie podejście jest absurdalne.
Źródło: LifeSiteNews.com, AS