Wskutek wprowadzanych przez rząd zmian w finansowaniu niepublicznych przedszkoli, placówki te mogą dostać nawet o 200 - 300 zł dotacji mniej na każde dziecko. Oznacza to podwyżki cen, które uderzą w rodziców.
W rządowym projekcie zmian ustawy o finansach publicznych i innych ustaw zmieniono zasady obliczania wysokości dotacji, jakie niepubliczne przedszkola otrzymują od samorządów. Teraz mają być mniejsze, bo podstawa ich obliczenia będzie niższa.
Do tej pory niepubliczne placówki mogły otrzymać z pieniędzy publicznych dofinansowanie w wysokości nawet 75 proc. sumy niezbędnej do utrzymania dziecka. Zapowiedziano obniżenie tej kwoty m.in. o koszty posiłków i opieki dłuższej niż gwarantowane pięć godzin. Zapłacą za to rodzice. – To niesprawiedliwość. Dla naszego dziecka nie było miejsca w publicznym przedszkolu, a teraz będziemy musieli płacić jeszcze wyższe czesne. Nie rozumiem, dlaczego dotacja na nasze dziecko ma być niższa. Przecież tak samo płacimy podatki – mówi dziennikowi Tomasz Szymanowski, rodzic, który ma dziecko w niepublicznej placówce.
Zapowiedzi zmian w przepisach towarzyszy chaos. Ostateczna kwota dofinansowania nie jest jeszcze ustalona, a już za trzy miesiące zaczyna się rekrutacja do przedszkoli. Ich władze nie wiedzą jaką otrzymają pomoc od państwa, a więc nie są wstanie określić wysokości czesnego i podpisywać umów z rodzicami. Efekt najpewniej będzie taki, że część rodziców z przedszkoli zrezygnuje, bo nie będzie ich na nie stać. A to prowadzi to prostej konsekwencji – upadku części z placówek, w których czas spędza ok. 170 tys. polskich przedszkolaków.
Źródło: rp.pl