Środowiska – Zwyczaje – Cywilizacje
 
Święto niewinności
Leonard Przybysz

Oto poruszająca atmosfera świąt Bożego Narodzenia uwieczniona dla potomnych przez angielskiego malarza Alberta Chevalliera Taylera. Święta w domu, w gronie rodzinnym… Grube mury, które dostrzegamy na obrazie, wskazują, że możemy mieć do czynienia z bardzo starym domem. Kto wie, być może zamieszkiwanym przez widoczną na płótnie rodzinę od pokoleń. Na drewnianej podłodze widać stare dywany. Przez duże okno na wprost patrzymy na właściwy dla tej pory roku widok: gałęzie drzew pozbawione liści.

Sądząc po liczbie dzieci wypełniających wnętrze, możemy mieć do czynienia z dwoma lub trzema małżeństwami, które spotykają się w swym rodzinnym gnieździe nie tylko w czasie świąt Bożego Narodzenia. Starszy mężczyzna po lewej stronie to z pewnością dziadek. Zajmuje się wnuczkiem zapatrzonym w drewnianego konika stojącego opodal. Przy oknie kobieta – matka, trzyma kilkumiesięczne dziecko, które jest zabawiane przez swoją starszą siostrę. Po prawej, najprawdopodobniej matka kilkorga pociech, poprawia lampki na choince. Trwa ożywiona dyskusja między malcami. Zachwycone feerią świateł dzieci są jakby zanurzone w świecie marzeń i nie mają najmniejszego zamiaru porzucenia tej atmosfery, chyba tylko wtedy, gdy zmorzy je sen… Na ich twarzyczkach i w oczach maluje się wielka radość i nadzieja o nadprzyrodzonym charakterze – nadchodzi Boże Narodzenie …

 

W dniu narodzin Zbawiciela w Betlejem na firmamencie świata zabłysło światło, które już nie zgaśnie do końca czasów. Jest ono tym samym Światłem, które Kościół nazywa Lumen Christi – Światło Chrystusa, tak wyraźne w dniu Bożego Narodzenia. To światło właśnie wywołuje w nas prawdziwą radość i ten błogi pokój duszy, obecność których chcielibyśmy zachować w sercu do końca naszych dni. Mówi się, że łaski Bożego Narodzenia wypędzają złe duchy i rozpraszają ich ciemne knowania. Dlatego nawet ludzie bardziej dręczeni, w tym dniu czują się uspokojeni.

Czyż podziwiając tę urokliwą scenę, Drogi Czytelniku, nie czujemy chęci uczestniczenia choćby w przygotowaniu tej choinki? Ale to chyba jeszcze coś więcej: jako ludzie świadomi własnej grzeszności czujemy jakieś wielkie pragnienie, o ile byłoby to możliwe, powrotu do naszego dzieciństwa i przywrócenia owej niewinnej atmosfery radości, za którą tęsknimy. Zdajemy sobie sprawę, że z powodu naszych grzechów niestety już nie jesteśmy tacy niewinni, jak byliśmy niegdyś w dzieciństwie. Tym skwapliwiej więc winniśmy się zwrócić w stronę Najświętszej Maryi Panny słowami ufnej modlitwy: Czy nie tęsknisz również o Pani za dobrocią, która istniała w Twoim dziecku? Przyjdź więc o najlepsza ze wszystkich matek i z miłości do tego, co rozkwitało we mnie, odnów mnie, odbuduj we mnie miłość ku Tobie i uczyń ze mnie całkowite urzeczywistnienie owego syna bez zmazy, którym byłbym, gdyby nie moja wielka nędza. Daj mi, o Matko, serce skruszone i pokorne; niech zabłyśnie znów przed moimi oczami to, co poprzez wspaniałość Twojej łaski, tak bardzo niegdyś ukochałem.

Wydaje się czymś oczywistym, że w naszym świecie, który tak szybko pogrąża się w nocy grzechu, ufna postawa zwrócenia się do Matki Najświętszej stałaby się dla wielu początkiem drogi nawrócenia. W czas świąt Bożego Narodzenia ludzie otrzymują obficie specjalne łaski za wstawiennictwem Świętej Bożej Rodzicielki. Prośmy, aby za Jej przyczyną łaski Bożej Dzieciny przywróciły w nas tę dziecięcą niewinność…