„Boimy się słowa «wojna domowa», ale wydaje mi się, że sytuacja niestety rozwija się w tym kierunku” stwierdza ojciec Pierbatttista Pizzaballa OFM, kustosz Ziemi Świętej.
W połowie marca 2011 roku przez Syrię przetoczyła się fala społecznych protestów, krwawo tłumionych przez reżim prezydenta Bashira al-Assada. Konflikt ten zaostrza się, oddając religijne podziały. Władze, na czele z urzędującym prezydentem, reprezentują mniejszościową grupę religijną alawitów, sprawujących od roku 1971 władzę w większości sunnickim społeczeństwie.
Przełożony franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej tak dla Radia Watykańskiego opisał tą sytuację: - Na Syrię od dłuższego już czasu – stwierdził o. Pizzaballa – jest nałożone embargo gospodarcze, które ma ogromny wpływ na życie kraju, na życie zwykłych obywateli. Nie tylko na turystykę, ale również na handel, który jest dla Syrii bardzo ważny, a także na rolnictwo. Jak dodaje o. Pizzaballa: - Na to wszystko nakłada się jeszcze brak bezpieczeństwa. Boimy się słowa «wojna domowa», ale wydaje mi się, że sytuacja niestety rozwija się w tym kierunku. Trzeba zaznaczyć, że konflikt nie obejmuje całego terytorium, nie ma otwartego frontu w całym kraju. Niektóre regiony są całkiem bezpieczne. Tym niemniej wisi nad nami groźba wojny domowej. Interwencja z zewnątrz tylko pogorszy sytuację. Jej skutki są nieprzewidywalne. Dlatego jestem przekonany, że interwencja militarna nie jest dobrym rozwiązaniem.
O możliwej interwencji mówi się od początku tego roku, w styczniu syryjski rząd został potępiony przez Ligę Arabską, 16 lutego Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję wzywającą Assada do złożenia władzy.
Źródło: Radio Watykańskie
mat