Fundusz Ludnościowy ONZ opublikował nową prognozę, przewidującą wzrost liczby ludności na świecie do 9,31 mld w 2050 r. Eksperci UNFPA wzywają rządy państw do podjęcia bardziej radykalnych działań, w celu ograniczenia przyrostu naturalnego.
Z opublikowanego niedawno raportu wynika, że liczba ludności na świecie rośnie szybciej niż przewidywano w poprzednich raportach i prawdopodobnie w 2050 r. będzie ona wynosić 9,31 mld, a nie 9,15 mld, jak przewidywano wcześniej. UNFPA przygotowała plan, który ma niejako zniwelować tę różnicę.
Pod pozorem niesienia pomocy kobietom, poprzez zabieganie o "powszechny dostęp do zdrowia reprodukcyjnego", UNFPA będzie bardziej radykalnie promować aborcję i antykoncepcję, zwłaszcza w krajach rozwijających się. Zamierza także promować szczepienia przeciw chorobom przenoszonym drogą płciową (szczepienia ubezpładniające?).
– Prognozy demograficzne podkreślają pilną konieczność zapewnienia bezpiecznego i skutecznego planowania rodziny dla 215 milionów kobiet, które nie mają do niej dostępu – mówiła ostatnio dyrektor wykonawcza UNFPA, dr Babatunde Osotimehin. Dodała, że chociaż obserwuje się spadek płodności, to jednak, jeśli w sumie pomnoży się liczbę dzieci przychodzących na świat w różnych krajach, otrzymuje się znaczny przyrost globalny. – Musimy zainwestować fundusze, które umożliwią kobietom i mężczyznom dostęp do środków, pozwalających im na praktykowanie prawa człowieka do decydowania o liczbie dzieci, jaką chcą posiadać – argumentowała Osotimehin.
Jak przewiduje World Population Prospects z 2010 r. na świecie będzie do 2100 roku ponad 10 mld ludzi. To pierwsza tak daleko wykraczająca w przyszłość prognoza ONZ. Eksperci obawiają się, że jeśli globalna płodność wzrośnie zaledwie o „połowę dziecka” na kobietę, wówczas liczba ludności w sumie może wzrosnąć do roku 2100 aż do poziomu 16 mld.
Hanna Złotnik, szef działu gospodarczego ONZ uspokaja. – Nie wydaje się nam to bardzo prawdopodobne. Podkreśliła, że prognozy oparte są na obecnych trendach, a te mogą ulec zmianie, tak jak ulegały w przeszłości. Dlatego proponuje, by je traktować "z przymrużeniem oka".
Nie wszyscy jednak tak chcą podchodzić do sprawy. Suzanne Ehlers, prezes waszyngtońskiego Population Action International nazwała nowe prognozy „przebudzeniem, wzywającym rządy państw do powszechnego ułatwienia dostępu do antykoncepcji”. – W krajach rozwijających się na całym świecie miliony kobiet chcą zapobiegać ciąży, ale nie mają dostępu do antykoncepcji. Ma to wpływ na ich zdrowie, i szanse edukacyjne – stwierdziła. Jej zdaniem powszechny dostęp do planowania rodziny, to szansa na "zdrowsze życie" i lepszą "ochronę naszej planety"
Tymczasem Steven Mosher, prezes Instytutu Badań nad Ludnością jest innego zdania. Twierdzi, że UNFPA jest przekonana, iż wszystkie kobiety marzą jedynie o tym, by antykoncepcja była powszechnie dostępna. – To jest nieprawda – mówi. – Kobiety, zamiast tego wolą ułatwienie dostępu do lepszej opieki zdrowotnej dla siebie i swoich rodzin. Ich apele są ignorowane przez kontrolerów ludności z UNFPA i innych organizacji, którzy nie chcą ratować życia, ale zmniejszać liczbę ludności na świecie – dodaje Mosher.
Mosher zauważa, że od 1800 r., kiedy na świecie było 1 mld ludności, wraz ze wzrostem tej liczby, stale rósł dochód, wydłużała się średnia wieku, poprawiał się dostęp do edukacji itp. Dlatego też przyrost ludności nie jest problemem.
Zauważył również, że UNFPA stara się ignorować dane o spadku płodności. Straszy widmem przeludnienia, by móc łatwiej pozyskiwać fundusze. – Mówią nam, że zbyt wiele dzieci rodzi się w biednych krajach rozwijających się. Jest to równoznaczne ze stwierdzeniem, że tylko bogaci powinni mieć prawo do posiadania dzieci. Jest to nowa forma rasizmu na świecie – podkreśla.
– Powinniśmy przestać finansować programy kontroli populacji, a zamiast tego zwrócić uwagę na realne problemy, takie jak malaria, tyfus, HIV/AIDS – podsumował Mosher.
Źródło: LifeSiteNews.com, AS
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy