Publiczne radio w USA (NPR) postanowiło zrezygnować z używania w swoich informacjach takich określeń jak „za wyborem” ( pro-choice) czy „za życiem” (pro-life) podczas prezentowania debaty o aborcji. Zamierza natomiast posługiwać się takimi zwrotami jak „zwolennicy praw aborcyjnych” i „przeciwnicy praw aborcyjnych” – donosi portal LifeNews.com.
Wewnętrzną instrukcję dotyczącą języka, jaki ma być używany na antenie w odniesieniu do kwestii aborcji, wydał szef NPR David Sweeney. Obrońcy życia nie mają wątpliwości, że zmiany mają na celu przedstawienie ich w niekorzystnym świetle.
Zdaniem Lachlana Markaya, dziennikarza z LifeNews.com bycie zwolennikiem czegoś brzmi znacznie ładniej niż bycie przeciwnikiem. Publicysta uważa, że choć określenia „za wyborem” i „za życiem” nie są specjalnie głębokie, to jednak przedstawiają stanowiska każdej z grup kwestii aborcji dosyć wiernie. – Jedna uważa, że kobiety powinny mieć możliwość wyboru, jeśli chodzi o kontynuowanie ciąży, inna, iż nawet nienarodzone dziecko ma nienaruszalne prawo do życia – zauważa.
Autor artykułu zaznacza, że zgodnie z przedstawioną przez szefa NPR logiką zwolenników zaostrzenia kontroli posiadania broni powinno się nazywać „przeciwnikami prawa do posiadania broni”. Jednak w tym przypadku zmian terminologicznych radio nie postuluje.
Według publicysty, zmiana językowych określeń w newsach NPR na celu wzmocnienie obozu zwolenników walki o prawa kobiet, a nie praw nienarodzonych. Markay zauważa, że lewicowe i sprzyjające Partii Demokratycznej media, takie jak NPR, od dawna mają kłopot ze zrozumieniem terminu „pro-life”, który podkreśla, że nienarodzone dziecko ma prawo do życia.
Źródło: KAI