USA: wstrząsające świadectwa kobiet, które uśmierciły swoje dzieci

2011-01-27 00:00:00
USA: wstrząsające świadectwa kobiet, które uśmierciły swoje dzieci

Na zakończenie 38 Marszu dla Życia w Waszyngtonie kilkadziesiąt kobiet, które wcześniej dokonały aborcji, mówiło o wielkim bólu, cierpieniu, osamotnieniu, utracie zdrowia fizycznego i zrujnowanym życiu psychicznym. Oświadczenia swoje wygłosiły na schodach przed budynkiem Sądu Najwyższego. Wszystkie podkreśliły, że słynne „prawo wyboru” nie jest wolnością, ale zniewoleniem, a konsekwencje zabicia dziecka nienarodzonego ponosi się przez całe życie.

Od kilku lat w Marszu dla Życia biorą udział kobiety, które dokonały aborcji. Dzielą się swoimi przykrymi doświadczeniami, by przestrzec inne zdesperowane dziewczęta przed podjęciem makabrycznej decyzji o zabiciu swojego nienarodzonego dziecka.

Część z mówczyń opisała z detalami horror zabiegu aborcyjnego, w następstwie którego wiele z nich boryka się z problemami zdrowotnymi. Najbardziej jednak poruszające były świadectwa kobiet mówiących o poczuciu pustki, samotności i rozpaczy, które pojawiają się tuż po dokonaniu aborcji. – Wszystko, co pozostało było poczuciem winy i wstydu. Pozostały strzępy osoby, którą byłam przed aborcją. Aborcja nie jest wyborem. Dla mnie było to więzienie – mówiła jedna z matek.

Mary Jane D’Andries opowiadałała o tym, jak czuła się bardzo samotna pewnego poranka 40 lat temu: – Ojciec dziecka chciał, abym dokonała aborcji. Wkrótce odszedł ode mnie. Jednak samotność, którą odczuwałam nie wynikała z jego nieobecności, ale z nieobecności dziecka, które zabiłam.

Wiele kobiet podkreślało, że cierpią już od 20, 25, 30 i więcej lat. Przede wszystkim odczuwają wielki żal, mają głębokie poczucie winy. Aby je zagłuszyć, sięgają po narkotyki, prowadzą rozwiązłe życie. Bardzo często okazuje się, że nie są w stanie trwać w normalnym związku, nie mogą ułożyć poprawnych stosunków z drugą osobą, cierpią na depresję. Stwierdzały też, że zabicie własnego dziecka doprowadziło do ruiny ich kontakty z późniejszymi partnerami, a także z dziećmi, które przyszły na świat w późniejszym okresie. – Pamiętam jak pewnego razu, tuż po aborcji, wsiadałam do samochodu. Mój roczny synek wyciągnął do mnie rączki. Chciał żebym go wzięła. A ja nie byłam w stanie go dotknąć – mówiła przez łzy Cynthia Carney z Teksasu: – Tego dnia moje relacje z nim zmieniły się na zawsze. Już nigdy nie będą takie same.

Wiele kobiet wskazywało na opuszczenie, jakiego doznawały będąc w ciąży. Nie czuły wsparcia, które być może uratowałoby życie niewinnych dzieci. Tymczasem pozostawione same sobie, rozpaczliwie wyolbrzymiały problemy, jakie mogłyby się pojawić w związku z przyjściem na świat dzieci i decydowały się na aborcję. Stan, w jakim się znajdowały wówczas można porównać do stanu, w jakim znajduje się osoba decydująca się na samobójstwo.

Michelle Geraci opisała jak pracownicy ośrodka Planned Parenthood, który przyjaciółka poleciła jej jako miejsce, gdzie może uzyskać pomoc, zabili w niej nadzieję na utrzymanie dziecka. – Za każdym razem, gdy dzwoniłam, miałam nadzieję, że odbierze ktoś, kto powie mi, gdzie szukać pomocy, by ocalić moje dziecko. Oni za każdym razem odpowiadali, żebym radziła sobie sama.

Po przybyciu do ośrodka Planned Parenthood przypadkowo ujrzała na ultrasonogramie swoje dziecko. – Coś mną wstrząsnęło, jakby jakaś fala przechodziła przeze mnie. Zapytałam lekarki, co to jest, a ona odpowiedziała, że nic. Widziała moją twarz i szybko poruszyła się nerwowo, po czym po chwili powiedziała, że nie muszę tego robić. Ja jednak desperacko opowiadałam jej o mojej sytuacji, o tym, że nie chcę aborcji, ale nie wiem, co robić dalej, że czuję się, jakbym siedziała w kolejce górskiej i chciała z niej wysiąść. Spojrzała na mnie i wzruszyła ramionami, po czym powiedziała „dobrze”. Nachyliła się nade mną, następnie pamiętam tylko tyle, że miałam założoną maskę na twarz i myślałam sobie, że to co jej powiedziałam, iż chciałabym wysiąść z kolejki wcale nie oznaczało, że chciałam dokonać aborcji. Później obudziłam się na sali pełnej płaczących dziewcząt. Dziewczyna, która leżała obok mnie ze łzami w oczach wyciągnęła dłoń, bym ją uścisnęła. Ja także płakałam. Złapałam jej dłoń, jednak nienawidziłam ją, tak samo jak siebie.

Pam Messina, która została zgwałcona i długo biła się z myślami, czy uśmiercić swoje dziecko. - Płakałam całymi dniami. Mówiono mi, żebym szybko podjęła decyzję. Dzień po aborcji matka, która chciała mnie jakoś pocieszyć powiedziała: „ja także bym cię usunęła, gdybym miała dostęp do aborcji”. Myślała, że dzięki temu wyznaniu poczuję się lepiej, jednak poczułam się jeszcze gorzej, bo gdybym to ja mogła decydować, to chciałabym się urodzić. Moje dziecko nie miało danej szansy, by przemówić.

Jedna z kobiet relacjonowała, jak „prawo wyboru” było wykorzystane przeciwko niej. Jacquie Stalnaker mówiła o tym, jak jej chłopak zmusił ją do udania się do ośrodka aborcyjnego, grożąc bronią. – Kiedy wykonywano aborcję nie uśpiono mnie, nie podano mi żadnego środka znieczulającego. Mogę wam szczegółowo opisać każdą sekundę, co czułam, gdy dziecko było usuwane z mojego ciała... Włożyli je do słoja, następnie umieścili na półce i odesłali mnie do domu. Stalnaker powiedziała, że jej chłopak odjechał, a ona wracając do domu przewróciła się. Długo czekała na pomoc. W następstwie aborcji – jak potwierdzili to sami lekarze - kobieta stała się bezpłodna.

Mimo wszystkich bolesnych doświadczeń kobiety, które zdecydowały się opowiedzieć o nich, łączył serdeczny stosunek do utraconych dzieci. Głęboki żal i opowiedzenie o tym innym sprawia, że łatwiej znosić ciężar, jaki kobiety wzięły na swoje barki.

Źródło: LifeSiteNews.com, AS
Modlimy się do Pana Jezusa, do Najświętszej Maryi Panny, do wielu mniej lub bardziej popularnych świętych, ale czy nie zapominamy o nim? A on jest przy nas przez całe nasze życie: „rano, wieczór, we dnie, w nocy”, gotowy, aby zawsze pomagać nam w podążaniu prostą drogą do Nieba. Nasz Anioł Stróż! Pamiętajmy o nim i dajmy mu szansę zajęcia się naszymi problemami za sprawą kampanii „Aniele Stróżu, czuwaj nade mną”.
2 października, we wspomnienie św. Rity, polscy czciciele tej świętej żony, matki i zakonnicy złożą w jej sanktuarium we włoskiej Cascii bukiet róż. Jak wielka będzie wiązanka, którą ozdobimy poświęcone jej miejsce? Zależy także od Ciebie. To już ostatni moment, aby włączyć się do naszej kampanii „Święta Rito przyjdź nam z pomocą!” i powierzyć wstawiennictwu św. Rity wszystkie swoje sprawy. Każdy może włączyć się do naszej akcji; absolutnie każdy – również Ty!
Tego nie usłyszą Państwo w mediach głównego nurtu! Klub „Polonia Christiana” w Krakowie zaprasza na spotkanie z redaktorem naczelnym „Do Rzeczy” Pawłem Lisickim, które odbędzie się już w środę 10 września o godz. 18:00. Porozmawiamy o problematyce dwóch fascynujących książek naszego gościa, dotykających herezji chrześcijańskiego syjonizmu i mitu „starszych braci w wierze”.
Początek września to w wielu polskich domach moment nowych wyzwań, obowiązków, powrotu do pracy po urlopach. Ten intensywny czas dobrze jest przeżyć z różańcem w dłoni. W tym celu w pierwszy piątek września nasze Stowarzyszenie wraz z Apostolatem Fatimy organizuje wspólną Modlitwę Różańcową. Zapraszamy do udziału – osobiście lub drogą internetową.
„Demoralizacja to nie edukacja!” – pod tym, oczywistym u progu nowego roku szkolnego hasłem, przejdziemy ulicami królewskiego Krakowa w niedzielę 7 września.