W kręgach Akcji Katolickiejw latach 30. zostały zaszczepione „nowe prądy” – modernistyczne doktryny. Niedługo później Plinio Corrêa de Oliveira publicznie je zdemaskował.
Pewnej jesiennej nocy w 1942 r. Plinio Corrêa de Oliveira pracował w swoim biurze adwokackim, w budynku znajdującym się w starym centrum São Paulo. Na tym samym piętrze znajdowała się siedziba Akcji Katolickiej, w której sprawował funkcję przewodniczącego Rady Archidiecezjalnej. Słychać było jeszcze głosy młodych ludzi, kiedy do biura wszedł ksiądz niskiego wzrostu o obliczu zdradzającym energię, pewność siebie i przenikliwość myśli. Mógł mieć około 60 lat, niósł ze sobą walizkę i miał niegdysiejszy wygląd jezuity, niemożliwy do pomylenia z czymś innym.
Wzajemne przedstawienie się. Duchowny zajął miejsce i zaczęła się rozmowa. W jego serdecznym wyrażaniu się objawiała się dyskretna przenikliwość. Udzielał wyczerpujących wyjaśnień, rozumiał niuanse i sprawnie poruszał się w wielu tematach. Rozważał wszystko w sposób subtelny. Zdolny do własnego osądu w sprawach duchowych, posiadał wyczucie dyplomaty. Niewiele odkrywał ze swoich intencji. Skąd mogła pochodzić osoba o tym wyglądzie? Czy przyszła w swoim imieniu, czy też została przez kogoś przysłana?
Miał talent wciągania swojego rozmówcy do dialogu, nie zdradzając zaciekawienia. Pragnął usłyszeć bliższe informacje na temat Akcji Katolickiej
, na temat kierunku, który obrała, ortodoksji niektórych z jej działaczy, roli niektórych z przywódców, zamierzeń, doktrynalnych błędów, które do niej przeniknęły. Był z nimi na bieżąco; doceniał szczegóły; wydawał się przejęty; zgadzał się co do powagi niektórych z nich. Znał gwałtowny sprzeciw Doktora Plinio wobec tych błędów. –
Nigdy nie starał się Pan zawiadomić swoich przełożonych? Przygotowałby Pan dla mnie sprawozdanie? Mieszkam w Rio de Janeiro i może mógłbym je oddać w dobre ręce… – powiedział.
Łagodnie wstał podając rękę, co oznaczało, że nie chce, by odprowadzać go do windy. Od jego osoby emanowała ostrożność – był uważniejszy od młodych ludzi z Akcji Katolickiej, którzy chodzili po tym piętrze. Uśmiechnął się uprzejmie, wyszedł, wsiadł do windy. Parę dni później, kiedy był jeszcze w São Paulo, otrzymał sprawozdanie, o które prosił.
* * *
Następnego dnia, wysokiej rangi prałat z Kurii Metropolitalnej wyjawił Doktorowi Plinio, że ten mężczyzna był ważnym jezuitą i spowiednikiem Nuncjusza Apostolskiego.
W związku z tym, coś ruszyło się w Nuncjaturze. Informacje o kontrowersyjnej sytuacji, w jakiej znalazła się Akcja Katolickadotarły w ten sposób do Sekretariatu Stanu Jego Świątobliwości.
Minęło parę dni i w tym samym biurze zadzwonił telefon. Rozmówca nie przedstawił się, ale przytłumiony głos był już znany Doktorowi Plinio. Duchowny dzwonił z Rio de Janeiro:
– Ten Pan chciałby porozmawiać. Czy Doktor Plinio byłby w stanie przyjechać do Rio?
„Ten Pan” to Nuncjusz Apostolski, Bento Aloisi Masella, Arcybiskup Cezarei, przedstawiciel w Brazylii Jego Świątobliwości Piusa XII.
Nuncjatura Apostolska
W gościnnych wnętrzach pałacu nuncjatury wszystko naznaczone było wzniosłością i powściągliwością. Złote salony, wspaniałe mozaiki, ciężkie tkaniny, niezwykła wspaniałość emanowała z każdego ornamentu.
Nuncjusz łączył w sobie jowialność z najwyższą rezerwą – cnoty arystokratyczne, jeszcze bardziej uwznioślone przez szkołę dyplomacji papieskiej. Wysłuchał niewzruszony treści sprawozdania. Żadnych uwag, nawet na temat najbardziej niepokojących punktów: pojawienia się w Akcji Katolickiejatmosfery oczywistych błędów; opinii już potępionych, ale ponownie popularnych; błędnych innowacji. Ale to, czego nie mówiły usta, potwierdzało spojrzenie. I te usta w końcu zaczęły przemawiać. Nuncjusz obiecał przedmowę do ewentualnej książki, która powstałaby po rozszerzeniu tego sprawozdania.
W São Paulo Doktor Plinio zasiadł do napisania książki
W obronie Akcji Katolickiej. Nuncjusz przeczytał ją, rozmyślał nad jej zawartością. Spełnił dane słowo, wiedząc dobrze, że przedmowa napisana przez niego rozpęta burzę. Co takiego zawierała książka, że skłoniła przyszłego kardynała do poważnych refleksji? Co takiego było w Akcji Katolickiej, że u tego, tak ważnego jezuity ostrożnie poruszającego się w przestrzeni eklezjastycznej spowodowało taką reakcję?