Wieś, czyli Polska lekceważona i unieważniana

2011-07-11 00:00:00
Wieś, czyli Polska lekceważona i unieważniana

Jakość polskiej żywności, kondycja i nowoczesność przetwórstwa, aktywność polskich rolników, umiejętność wykorzystania funduszy unijnych na poziomie 100 proc. - to wszystko ewidentny sukces. A o rolnikach i mieszkańcach wsi nadal pisze się i mówi jak o balaście, obciachu, ukrywając pod taką maską lekceważenie wciąż większej niż miejska wiejskiej biedy i akceptację nierównego traktowania polskich rolników w Unii Europejskiej. Jak długo jeszcze?

Kiedy rozpoczynaliśmy naszą drogę do UE, a zatem również do dzisiejszej "prezydencji", najbardziej niezwykłym i niezauważonym w debacie publicznej problemem było niespotykane w Europie lekceważenie przez liczne środowiska opiniotwórcze i polityczne interesów polskiej wsi i polskich rolników. Ta postawa obecna była i po "solidarnościowej", i po "postkomunistycznej" stronie sceny politycznej. Przykładowo, w "Przeglądzie" (05.01.2003 r.) Bronisław Łagowski pisał: "Gdyby na polskiej wsi zachowała się jakaś tradycja, jakiś obyczaj zasługujący na kultywowanie, gdyby istniały jakieś formy życia warte ochrony, przeniesienie tej polityki (WPR) do naszego kraju byłoby wprawdzie taką samą niedorzecznością, jak na Zachodzie, ale miałoby także takie samo jak tam uzasadnienie socjalne i kulturalne. Tymczasem polska wieś nie jest taka biedna, jak się o niej pisze, nie reprezentuje obecnie niczego wartościowego pod względem obyczaju, kultury czy moralności. Przeciwnie jest widownią moralnego rozkładu i lumpenproletaryzacji".

Po tzw. solidarnościowej stronie minister i wicepremier rządu AWS - UW, prof. Leszek Balcerowicz, który zaczynał negocjacje z UE, opublikował w "Rzeczpospolitej" (18.03.1999 r.) szczególny artykuł. Gdy w kwestii dopłat bezpośrednich dla polskich rolników unijni negocjatorzy proponowali 0 proc., a polscy - 100 proc. unijnych płatności, polski wicepremier pisał; "jeśli nasi rolnicy pójdą drogą antyrynkową [tj. wywalczą prawo do unijnej polityki rolnej], ich sukces okaże się pyrrusowym zwycięstwem rolników i otwartą klęską dla kraju".

W owym czasie łamy prasy i media elektroniczne zdominowała retoryka bezkrytycznego wspierania strony unijnej. Dlaczego - pytano - ważny cywilizacyjny proces budowania europejskiej wspólnoty sprowadzany jest do dopłat, kwot i limitów? Dlaczego narażamy interesy Polski (?!) dla jednej, wąskiej (?!) grupy zawodowej? Dlaczego - pytał wybitny profesor filozofii - dopłaty przysługują rolnikom, a nie krawcom lub naukowcom?

Lewicowa agrofobia

Także i obecnie hasają w tygodnikach publicyści, wykluczając i marginalizując nielubianych przez siebie Polaków. W. Łazarewicz w "Polityce" (38/2008) swoje myśli o polskich chłopach ubiera w takie słowa: "Quasi-chłopi to klasa ludzi zbędnych, (...) 4 miliony zbędnych chłopów, (...) Quasi-chłop jest wielkim hamulcowym, (...) Chłopi jako balast, (...) Chłopi jako tykająca bomba społeczna, (...) Chłopi muszą zniknąć, (...) chłop to facet w gumofilcach stojący pod sklepem geesu, (...) rolnicze niedobitki na wymarciu, (...) quasi rolnicy etc.".

Metody wykluczania wyborców niepodzielających słusznej linii wytyczanej przez jedną słuszną gazetę i przez jedną słuszną telewizję komercyjną trenowano wcześniej skutecznie na rolnikach i mieszkańcach wsi. Dość zabawne wydaje się przypomnienie, w jaki sposób pisano o tej grupie w marksistowsko-leninowskim języku propagandy. Chłopi byli w nim i workiem kartofli, i symbolem apatii, "potęgi biernej", a także masą niezdolną do zbiorowego działania. Celem marksistowsko-leninowskich ideologów było "wyrwanie ludności wiejskiej z izolacji i ogłupienia" oraz (K. Kautsky) "zabicie chłopskiej duszy" i umocnienie jej "proletariackiego charakteru".

Można powiedzieć, zostało nam to do dziś. O tym segmencie społecznej rzeczywistości podobnie myślą elity zarówno z prawej, jak i z lewej strony sceny politycznej. Dlaczego? Może dlatego, że wszyscy, może nieświadomie, "zarazili się" swoistą lewicową agrofobią? Wszak PRL "zaczął się" od likwidacji ziemiaństwa, przeprowadzonej po 1944 r. bezwzględnie, dokładnie i skutecznie zarówno w wymiarze ekonomicznym, właścicielskim, prestiżowym, jak i kulturowym. Język ówczesnej propagandy wiele przypomina - faszystów szukano już w 1945 roku. Edward Ochab ogłosił sukces PKWN tak: "złamano kręgosłup najbardziej reakcyjnej warstwy wyzyskiwaczy. Z powierzchni ekonomicznego i politycznego życia kraju znikła główna opora faszyzmu" (a jakże!!!). Potem, gdy zabijanie "chłopskiej duszy" powiązano z kolektywizacją, faszystami zostali "kułacy", o których Bolesław Bierut mówił: "kułak" to ten, który ma powyżej 5-7 ha (!) ziemi i "sabotuje, przywozi zawołczone zboże, występuje z wrogą propagandą przeciwko spółdzielczości produkcyjnej".

Kiedy PSL pod przywództwem Stanisława Mikołajczyka próbowało przetestować umowę z Jałty i Teheranu w kwestii demokratycznych wyborów w Polsce i nie zgodziło się w 1946 r. wejść do tzw. Bloku Stronnictwa Demokratycznego (!), tworzonego przez komunistów i zdominowane przez nich stronnictwa, opracowano kodeks wyborczy, który ograniczał prawa wyborcze dla "organizacji dążących do obalenia ustroju i współpracujących z bandami leśnymi i organizacjami faszystowskimi" (a jakże). Pod tym pretekstem skreślono z list wyborców 500 tys. osób, z list kandydatów 98 polityków PSL, zawieszając listy tej partii w 10 okręgach wyborczych (22 proc.). Dodajmy, że mimo tych zabiegów, a także zamordowania przed wyborami 118 członków PSL i aresztowania 107 (147?) kandydatów tej partii, wyniki przegranych wyborów komuniści i tak musieli sfałszować.

Nie byłoby wyklętych...

Czy jest możliwe, że propagandowa wizja z żołnierzami wyklętymi, ziemianami i chłopami w roli bandytów, faszystów nadal kołacze się nieświadomie w wielu polskich głowach? Czy to nie ona sprawia, że tak łatwo wyklucza się ze wspólnoty narodowej "balast", jaki podobno stanowią "niezmodernizowani" mieszkańcy wsi i właściciele "za małych" gospodarstw rolnych?

[...]

Źródło: "Nasz Dziennik"
Prognozy demograficzne dla Polski brzmią katastroficznie. Jesteśmy jednym z najszybciej wyludniających się narodów w Unii Europejskiej. W 2024 roku urodziło się tylko 252 tysiące młodych Polaków, podczas gdy zmarło 408 tysięcy osób. W najbliższy wtorek 29 kwietnia w Elblągu w Klubie „Polonia Christiana” Marcin Musiał poprowadzi wykład i dyskusję na temat „Jak ratować Polskę przed katastrofą demograficzną?”.
W Poniedziałek Wielkanocny o godzinie 7.35 zmarł Papież Franciszek. Ojciec Święty miał 88 lat i był 266. biskupem Rzymu. Jorge Mario Bergoglio SJ urodził się 17 grudnia 1936 roku w Buenos Aires, w stolicy Argentyny. Od 13 marca 2013 roku zasiadł na Stolicy Piotrowej, mając wówczas 76 lat. Wiadomość o śmierci Papieża Franciszka przekazał z kaplicy Domu Świętej Marty kamerling Świętego Kościoła Rzymskiego kard. Kevin Farrell.
Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, spokoju, zdrowia i radości życzą Zarząd i Członkowie Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi Wielkanoc A.D. 2025
W sobotę 12 kwietnia wielotysięczny pochód przeszedł ulicami Krakowa pod Wawel by uczcić tysiąclecie Korony Polskiej. Marsz zorganizowany został przez powstały w Krakowie Społeczny Komitet im. Bolesława Chrobrego, w którego skład weszło także Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi. Organizując milenijne obchody chcemy nie tylko przypomnieć o doniosłych chwilach w dziejach naszej Ojczyzny, ale także wskazać młodemu pokoleniu, jak ważne są idee jednoczące naród wokół Korony i poczucia wspólnoty całego społeczeństwa.
We wtorek 1 kwietnia na Uniwersytecie Wileńskim można było zobaczyć unikatowe eksponaty – jeden z dwóch zachowanych egzemplarzy „Katechizmu” Matynasa Mažvydasa oraz pelerynę i biret Piotra Skargi – pierwszego rektora uczelni, która w chwili założenia nosiła nazwę Akademia i Uniwersytet Wileński Towarzystwa Jezusowego. W tym roku wileński uniwersytet świętuje 446 rocznicę wydania aktu fundacyjnego przez króla Stefana Batorego.