Zachęcamy do lektury fragmentu wystąpienia dr. Josepha Nicolosi, wygłoszonego podczas konferencji "Praktyczne zastosowania terapii reparatywnej". Tekst wyjaśnia pochodzenie homoseksualizmu i pomaga rodzicom, głównie ojcom, zapobiec tego typu problemom u własnych dzieci.
"Geneza i źródła homoseksualizmu. Faza kształtowania tożsamości płciowej, rola matki i ojca"
Przyjrzyjmy się zatem z grubsza rozwojowi mężczyzny. Będziemy mówić o mężczyznach, choć wspomnę o lesbianizmie, trzymać się będę modelu rozwoju mężczyzny, ponieważ jak wszystko co kobiece, powstawanie lesbianizmu jest bardziej skomplikowane i pełne sprzeczności, a chce przedstawić to prosto.
Rozpocznę od fazy przyjmowania tożsamości płciowej, a trwa ona od 1,5 do 3 roku życia. W tym czasie chłopiec i dziewczynka zaczynają spostrzegać różnice między męskością a kobiecością. Przedtem spostrzegali po prostu ludzi, myśleli o ludziach, teraz zaczynają dostrzegać różnice – męski, kobiecy. W języku – jego, jej, on, ona, niebieski, różowy. Pomaga w tym język. Dziecko przechodzi przez fazę androgyniczną. Oznacza to – poczucie bycia zarówno mężczyzną jak i kobietą. Zaczyna spostrzegać świat jako podzielony na część męską i kobiecą, ale ma opór przed określeniem się w jeden lub drugi sposób. Chce pozostać przy androgynicznej fantazji – mogę być i kobietą i mężczyzną. Nie muszę rezygnować z jednego lub drugiego. Nie muszę oddzielać się od matki. Mogę być z nią związany, a jednocześnie być związany z światem męskim. W języku psychoanalitycznym – mogę mieć penisa i rodzić dzieci. Jednak rzeczywistość popycha dziecko w jedna lub drugą stronę. Dlaczego tyle mówię o fantazji androgynicznej? Ponieważ gdy czytacie literaturę gejowską, mówi nie tyle o prawach obywatelskich, lecz o obaleniu wzorca męskości i kobiecości. Mówi o wypełnieniu dziecięcej fantazji o byciu androgynicznym. Mówi o tym, że człowiek przez własny wybór przekracza swą biologię i sam decyduje o tym, czy chce być mężczyzną czy kobietą. To radykalna agenda, z którą się mierzymy.
Lecz i tak jesteśmy popychani w jedną lub drugą stronę. Chłopiec jest biologicznie zdeterminowany by rozwijać się w kierunku męskości. Pragnie stać się męski.
Rozmawiałem z Bogną dziś rano. Ma trzy dziewczynki i jednego chłopca. Chłopiec i jedna z dziewczynek to bliźnięta. I chłopiec jest już zdecydowanie inny. Lubi rzucać rzeczami. Jak dotąd bardzo dobrze. A więc widzimy różnice na poziomie biologicznym.
Chłopiec musi przestać identyfikować się z matką, a związać się z ojcem. Dziewczynka nie musi tego robić, utrzymuje podstawową więź z matką. Jeśli uda jej się utrzymać więź z matką, tam odnajdzie swoją kobiecość. Jeśli rozwinie kobiecą tożsamość, rozwinie się ku heteroseksualności. Chłopiec ma dodatkowe zadanie rozwojowe – przestać identyfikować się z matką i związać z ojcem.
I jest to zadanie, które musi docenić i wspierać nasza kultura. Wszystkie tak zwane kultury prymitywne są świadome wagi tego przejścia i oferują chłopcom pomoc w dokonaniu tego. Powinniśmy bardziej na to zwracać uwagę w naszej kulturze.
Jeśli matka jest gotowa wyzwolić chłopca, a ojciec jest ciepły, otwarty, chłopiec porzuci identyfikację z matką i zwiąże się z ojcem, zwiąże się emocjonalnie, znajdując męską identyfikację.
W przypadkach, które obserwujemy, widzimy udział zarówno matki jak i ojca, sabotujących to przejście. Matka sabotuje separację i indywidualizację ze strony chłopca, ojciec z kolei nie przyjmuje syna, nie jest otwarty. Syn zwraca się do ojca, pragnie zaspokojenia swego, biologicznie uwarunkowanego pragnienia męskości, a ojciec nie jest tym zainteresowany, nie reaguje na to. Chłopiec przychodzi z entuzjazmem, podekscytowaniem i widzi brak zainteresowania na twarzy ojca i doświadcza zapadnięcia. Jest to rodzaj fizjologicznego zapadnięcia się w siebie i będziemy o tym mówili w dalszej części dnia. Jest to wstyd – wstyd to reakcja fizjologiczna, przywspółczulna. Reakcja współczulna – żywa, pełna energii, ekscytacji, wychodząca do innych – stan potwierdzenia. Przeciwieństwem jest reakcja przywspółczulna – zapadnięcie się, kulenie, zwrócenie ku wnętrzu, zamknięcie. Chłopiec entuzjastycznie zwraca się do ojca, chce mu pokazać swoją małą zabawkę, widzi brak emocji na twarzy ojca i zapada się w sobie. To jest wstyd. A zatem czuje się zawstydzony ze względu na swe pragnienie męskości. Czuje się źle sam ze sobą ze względu na swe pragnienie związania się z ojcem. I takie są źródła homoseksualizmu. Czuję się bezwartościowy. Przekaz od ojca jest taki: nie zasługuję na jego miłość. Więc się od tego odcina. Tym jest wstyd. Odcięciem się od części siebie. Jeśli dziecko próbuje śpiewać i zostaje zawstydzone za próbę śpiewu, śpiewająca, muzyczna część ego zostaje zamknięta, odizolowana przez wstyd, Tym jest wstyd. Wstyd jest sprawą zasadniczą do zrozumienia terapii homoseksualizmu. Dlatego wykorzystałem go jako pierwsze słowo tytułu książki – Wstyd i utrata przywiązania. Wrogiem rozwoju heteroseksualizmu i wrogiem terapii reparatywnej jest wstyd.
Rozwija się wstyd antycypacyjny. Nosi w sobie wstyd antycypacyjny (wstyd związany z przewidywanym odrzuceniem), spodziewa się odrzucenia przez ojca i innych mężczyzn.
Opowiedzmy o ojcu. Wystarczająco dobry ojciec (salient) oznacza – życzliwy i silny, dobry i silny. Chłopiec potrzebuje, by odczuwać ojca jako życzliwego i silnego. Czasem ojciec może być spostrzegany jako silny, lecz wrogi, wzbudzający strach. Lub też ojciec może być spostrzegany jako życzliwy ale słaby. Wielu z naszych klientów spostrzega swych ojców jako słabych, niezaangażowanych, emocjonalnie odległych. Chłopiec nie potrzebuje kochającego ojca, który jest słaby i niemęski, czasem nawet bity przez ich matkę, chłopiec nie potrzebuje też silnego ojca, który jest bardzo krytyczny i odrzucający. Potrzebuje obu tych charakterystyk, tak by mógł odłączyć się od matki i związać z nim.
Dotyczy to klasycznej relacji triady rodzinnej. Koncepcja ta została wypracowana przez Irving'a Bieber'a w 1963r. U tysięcy homoseksualistów widać ten wzorzec. Ja osobiście bez wyjątku widzę ten wzorzec. Występują zawsze różnice indywidualne, historie są różne, jednak wzorzec wspólny. Nadopiekuńcza, dominująca, silna matka, cichy, wycofany, mało ekspresywny lub wrogi ojciec, temperamentalnie nieśmiały, bojaźliwy, introwertyczny, uzdolniony artystycznie, z rozwiniętą wyobraźnią. Oczywiście występują jeszcze inne czynniki – jak molestowanie seksualne, nie wiemy też jak silne mogą być biologiczne predyspozycje, jednak z całkowitą pewnością predyspozycja nie robi z człowieka homoseksualisty. Potrzebne są nie tylko predyspozycje biologiczne lecz też dynamika rodzinna, by predyspozycje biologiczne przekształciły się w problem tożsamości płciowej. Gdy spojrzymy dokładniej na triadę relacji widzimy kiepską komunikację między matka i ojcem, szczególnie w czasie gdy chłopiec przechodzi przez fazę budowania tożsamości płciowej. Między matką a synem jest specyficzna relacja, w której doskonale się rozumieją. Moi klienci mówią mi: "miałem świetną relację z matka, rozumieliśmy się nawzajem świetnie, mogłem po prostu spojrzeć na nią i widziałem co czuje, byliśmy bardzo blisko." W tym samym czasie było to bardzo frustrujące. Było to przywiązanie intensywne, lecz pozbawione poczucia bezpieczeństwa. W relacji z ojcem syn jest zawsze na baczności, usztywniony, antagonistyczny. Jeśli jest też starszy brat, relacja jest pełna strachu i wrogości. Powiedział to Zygmunt Freud około 100 lat temu. Wroga pełna strachu relacja ze starszym bratem. Nigdy nie widziałem wyjątków od tej reguły.
Spójrzmy na rolę matki. W jaki sposób prezentuje się synowi – w relacji z ojcem. Jaką jest zoną dla męża? Jaką jest matką dla syna? Czy daje synowi do zrozumienia, że tata jest ważny? Pracuje dla nas, przynosi pieniądze, widzimy go jako głowę rodziny? Jaką jest matką dla syna? Czy akceptuje jego męskość, czy traktuje go jako chłopca, czy jako twór pozbawiony płci?
Spójrzmy na fizyczną naturę relacji syna z ojcem, czy jest w tym jakaś fizyczność? Gdy klienci mówią mi o swoich skłonnościach homoseksualnych, chodzi im o tę bliskość fizyczną - uwagę, czułość, akceptację. To są potrzeby emocjonalne będące u podstaw pociągu do własnej płci. Wiele badań pokazuje... Byłem na lotnisku w Los Angeles i obserwowałem młodą parę z synem, matka obserwuje chłopca, lecz gdy tata ma się nim zająć – bawi się z nim, ojciec się bawi. Zwłaszcza w fazie identyfikacji płciowej, między 1,5 a 2 rokiem życia syn zaczyna biegać, jest coś w poziomie aktywności motorycznej, co ekscytuje ojca – energia. Widzimy wtedy pewien rytuał przejścia. Widzimy ojca podrzucającego syna w powietrze i łapiącego go. Chłopiec jest struchlały, gdy leci w powietrzu jest przerażony, lecz wtedy ojciec go łapie. Ojciec się śmieje, więc chłopiec też zaczyna się śmiać. Ojciec nauczył go bardzo ważnej lekcji – że niebezpieczeństwo może być zabawne. Matka to obserwuje nie mając pojęcia o co chodzi. Ale to fizyczna łączność, której chce doświadczać chłopiec. Dlatego doradzamy ojcom – jeśli nie dotykasz swego syna, inni mężczyźni to zrobią. I widziałem to wciąż na nowo: "Mój ojciec nigdy mnie nie dotykał, nigdy mnie nie przytulał, nigdy nie było prawdziwej bliskości."
Wciąż szuka się gejowskiego genu, jednak to wzorzec, który się widzi wciąż na nowo.
Tekst jest fragmentem materiałów pokonferencyjnych z konferencji "Praktyczne zastosowania terapii reparatywnej". Całość materiałów, a więc i całość wystąpienia dr.Josepha Nicolosi, dostępna jest w pliku opublikowanym w formacie PDF - do ściągnięcia tutaj.