Ochrona życia każdego człowieka to obowiązek wspólnoty, która nie chce być uważana za zbójecką. Niech uświadomią to sobie posłowie Platformy Obywatelskiej, gdy będą decydować o społecznym projekcie ustawy o ochronie życia od poczęcia.
19 sierpnia sejmowe komisje Zdrowia, a także Polityki Społecznej i Rodziny zajęły się społecznym projektem ustawy o ochronie życia ludzkiego od poczęcia. Debata trwała ponad dwie godziny i zakończyła się głosowaniem, w którym 45 posłów połączonych komisji opowiedziało się za odrzuceniem projektu, a 22 miało przeciwne zdanie. Wnioski o odrzucenie złożyli posłowie SLD i PO, a samo głosowanie przebiegało, jak się wydaje, zgodnie z wytycznymi partyjnymi.
Jak Niemcy hitlerowskie
Dyskusja była dosyć interesująca, warto więc przyjrzeć się argumentom, które w niej padły. Jako pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej podnosiłem przede wszystkim fakt, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia i nie godzi się pozbawiać życia niewinnego człowieka. Obecne prawo dopuszcza zabijanie dzieci przed narodzeniem i niestety przepisy te są wykorzystywane. W roku 2009 legalnie zabito 538 dzieci, z czego 510 to były dzieci podejrzane o to, że są chore. Aborcja eugeniczna stawia Polskę obok hitlerowskich Niemiec, które również zezwalały na zabijanie chorych. Tę argumentację wspierały dwie zaproszone przez Komitet osoby: Nikoleta Broda, położna i socjolog, zajmująca się problemem aborcji, a także Malina Świć, osoba dotknięta syndromem Turnera, studentka III roku medycyny. Pani Nikoleta mówiła o doświadczeniu położnych zmuszanych do asystowania przy aborcjach, a także o dewastujących psychikę kobiet skutkach aborcji, które jej się poddały. Zajmuje się ona pomocą kobietom cierpiącym na syndrom poaborcyjny. Pani Malina mówiła o skutkach dopuszczalności aborcji w przypadku tzw. zespołów genetycznych dla osób, którym aborcja już nie grozi, bo zdążyły się urodzić, a które są dotknięte zespołami genetycznymi. Dopuszczenie zabijania dzieci z zespołami genetycznymi jasno wskazuje, że ustawodawca uważa takich ludzi za gorszych, a ich życie za mniej wartościowe. Mocno zabrzmiało stwierdzenie pani Maliny, że nie wstydzi się, że żyje, a swoje życie uważa za wartościowe. Posłowie SLD w swoich wypowiedziach podnosili rzekome zagrożenia dla życia kobiet, jakie - ich zdaniem - stwarza proponowana nowelizacja. Argumenty te były niemal identyczne jak argumenty z początku lat 90., kiedy miała wejść w życie obecna ustawa ograniczająca aborcję. Zapowiadany wzrost śmiertelności kobiet bynajmniej nie nastąpił. Miało miejsce zjawisko wręcz przeciwne - poprawił się stan zdrowia matek i noworodków. Podobnego efektu można się spodziewać po proponowanej przez nas nowelizacji. Posłowie SLD, wspierani przez posłów PO, twierdzili, że proponowany projekt zakazuje badań prenatalnych. To zarzut kłamliwy. Badania prenatalne powinny znaleźć się w ustawie o świadczeniach medycznych. Do tej pory znajdowały się w ustawie o dopuszczalności przerywania ciąży ze względu na aborcję eugeniczną, po to, aby ją uzasadnić. Likwidacja wyjątku eugenicznego sprawi, że jedynym uzasadnieniem badań prenatalnych będzie leczenie dziecka. Leczeniem ludzi zajmuje się właśnie ustawa o świadczeniach medycznych. Kolejny kłamliwy zarzut dotyczył zakazu edukacji seksualnej, który jakoby znajduje się w naszym projekcie. Treścią programów szkolnych zajmuje się minister edukacji, a robi to za pomocą rozporządzeń. Nie wydaje się, aby edukacja seksualna miała wyższą rangę niż wszystkie inne przedmioty i z tego powodu była regulowana ustawą. Nawiasem mówiąc, doświadczenia państw rozwijających edukację seksualną pod hasłami walki z aborcją są zniechęcające. Wielka Brytania od dziesięcioleci promująca program edukacji seksualnej ma też najwyższy wskaźnik aborcji wśród młodocianych.
Polacy są za życiem
Poseł John Godson opowiedział poruszającą historię związaną z jego czwartym dzieckiem. Ponieważ pierwszych troje dzieci posła PO przyszło na świat przez cesarskie cięcie, a czwarta ciąża była zagrożona, lekarze oceniali szanse na przeżycie porodu przez panią Godson na 50 proc. i sugerowali aborcję. Państwo Godsonowie nie zdecydowali się na nią i dzięki temu mogą cieszyć się kolejnym synkiem. Pani Godson ma się dobrze. Poseł z Łodzi stwierdził jednak, że nie chciałby nikomu narzucać takich decyzji. Przyjrzyjmy się tej argumentacji. Wyobraźmy sobie małżeństwo, które w takiej sytuacji zachowa się inaczej i zdecyduje się zabić swoje dziecko. Poseł Godson nie zastanawiał się nad wyrzutami sumienia, które będą trapić rodziców, i nad odpowiedzialnością, która w tym przypadku spada również na niego. Utrzymywanie przepisów zezwalających na aborcję jest faktycznie zachęcaniem do niej. Ludzie często myślą bowiem, że jeśli coś jest legalne, to nie może być złe. Posłowie, którzy popierają prawo zezwalające na aborcję, popierają również aborcję, choćby nawet wydawało im się, że są za "wolnością wyboru". Większość posłów PO zabierających głos w dyskusji twierdziła, że jest przeciw aborcji. Podnosili jednak argument, że restrykcyjne prawa nie przyczyniają się do spadku przestępczości, a czasami mają odwrotny skutek. Tak więc zabierający głos posłowie PO są zwolennikami legalnej aborcji, ponieważ uważają, że służy to jej ograniczeniu. Replikowałem na to, że doświadczenie historyczne w sprawie aborcji przeczy takim opiniom. W czasach PRL, kiedy aborcja była legalna bez ograniczeń, roczna liczba rejestrowanych aborcji przekraczała 200 tys., a aborcji nierejestrowanych było bardzo dużo. Podobnie jest obecnie w krajach zachodniej Europy. Liczba rejestrowanych aborcji w państwach starej Unii przekracza 1,5 miliona. Oczywiście, prawa nie należy stanowić w oderwaniu od stanu świadomości społecznej. Gdyby większość Polaków uważała dopuszczalność aborcji za coś dobrego, można by wątpić o skuteczności wprowadzanego zakazu. Na szczęście jest inaczej. Dzięki intensywnej kampanii edukacyjnej 85 proc. Polaków sprzeciwia się aborcji, a popiera ją tylko 9 proc. (wyniki badań CBOS z czerwca 2011 r.). Opinia publiczna jest przygotowana, mamy nadzieję, że zmieni się również świadomość posłów.
Obowiązek moralny
Na szczęście opinia komisji nie kończy debaty sejmowej. Ostateczna decyzja zostanie podjęta na posiedzeniu plenarnym Sejmu. Być może dojdzie do niego jeszcze w tej kadencji. Mam nadzieję, że wówczas posłowie PO, a przynajmniej ich część, uświadomią sobie odpowiedzialność moralną, która na nich spoczywa. Ochrona życia każdego człowieka to obowiązek wspólnoty, która nie chce być uważana za wspólnotę zbójecką. Obojętność wobec losu najsłabszych prowadzi do spełnienia się przestrogi, której udzielił błogosławiony Jan Paweł II: "Demokracja bez wartości przeradza się w jawny bądź zakamuflowany totalitaryzm". Kilka dni temu Ojciec Święty Benedykt XVI w Madrycie przestrzegał przed tymi, którzy odrzucają Boga, sami uważają się za bogów i uzurpują sobie możność przyznawania lub odmawiania prawa do życia. Miejmy nadzieję, że polscy parlamentarzyści siebie za bogów nie uważają. W tym kontekście pamiętajmy o zbliżających się wyborach parlamentarnych. Ludzie, którzy opowiadają się za dopuszczalnością zabijania najmniejszych, nie mają najważniejszej kwalifikacji do stanowienia prawa - kwalifikacji moralnej. Wybierajmy ludzi, którzy swoim postępowaniem i deklaracjami dowiedli, że dostrzegają fundamenty, na których zbudowana jest nasza tożsamość - szacunek dla życia i rodziny.
Źródło:
naszdziennik.pl