Ziemiec: chrześcijanie nie potrafią reagować na obrazę religii

2011-12-14 00:00:00
Ziemiec: chrześcijanie nie potrafią reagować na obrazę religii

Krzysztof Ziemiec w rozmowie z „Uważam Rze” mówi o swoim stosunku do TVP, religii i antyklerykalizmu. Publikujemy fragmenty wywiadu.


Czy telewizja publiczna przetrwa? To ważne, bo nawet jeśli nie zgadzamy się z obecną linią kierownictwa TVP, od mediów publicznych możemy wymagać np. obiektywizmu. Stacje prywatne robią, co chcą.

(…) media publiczne powinny być kotwicą narodowej, społecznej wspólnoty. Mam wrażenie, że coraz bardziej gubimy się w tym strumieniu informacji, że wielu ludzi, zwłaszcza młodych, nie potrafi się odnaleźć. Tak mało wiedzą o przeszłości swojego narodu, o tym, jak bardzo możemy być z niego dumni. Media publiczne powinny im pomóc w odnalezieniu tej wiedzy i tej wartości. Stacje komercyjne zapraszające często dwóch polityków z intencją, by poprzegryzali sobie żyły, tego nie zrobią.
 

Pełna zgoda, kiedy jednak oglądamy wulgarnego satanistę Nergala w roli jurora w TVP, mamy wrażenie, że i telewizja publiczna coś ważnego zgubiła. Nasi czytelnicy natomiast mają wrażenie, że coraz częściej płacą abonament na programy, które obrażają ich świat wartości.

Trudno mi, szeregowemu pracownikowi, odpowiadać za decyzje kierownictwa. Mówiąc w swoim imieniu, mogę zapewnić, że w moich programach goszczą zupełnie inni bohaterowie. Ale to chyba szerszy problem. Mamy do czynienia z coraz częstszym i coraz brutalniejszym przekraczaniem granic przyzwoitości oraz dobrego smaku. Kilka lat temu Matka Boska przedstawiona jako piosenkarka Madonna wywołała oburzenie. Dziś takich okładek mamy co najmniej kilka w miesiącu.
 

Ale te prowokacje mają zawsze jeden kierunek – wymierzone są w chrześcijan. Nie uderza się w ten sposób w religie muzułmańską czy żydowską.

To prawda. Te społeczności potrafią się bronić. Muzułmanie nawet, co jest nie do zaakceptowania, posuwają się do gróźb czy przemocy. Chrześcijanie nie potrafią reagować, zorganizować się. A i niestety wielu medialnych przedstawicieli świata chrześcijańskiego udaje, widząc takie rzeczy wokół siebie, że nic się nie stało, że tego nie ma. Nie mówiąc o księżach, którzy czasami uderzają w tony relatywizujące, rozmywające bluźnierstwo. To osłabia chrześcijańską opinię publiczną. Albo po prostu zwykłe poczucie przyzwoitości, bo nie można obrażać i poniżać kogokolwiek.
 

Nie ma żadnej granicy? Jakie mogą być konsekwencje?

Przede wszystkim złe wychowanie młodego pokolenia. Media nie przekazują odpowiednio wartości narodowych, szkoła w ograniczonym zakresie. Zostaje rodzina. Ale jak wiemy, nie każda. Kto wyrośnie z młodzików wychowywanych tylko przez takie skomercjalizowane media?

(….)

Czytaliśmy wywiad rzekę z panem przeprowadzony przez Mirę Suchodolską. On wszystkim uzmysławia, jak kruche jest życie i jak ulotne potrafią być pozycja zawodowa, majątek, sława.

Świat bywa okrutny. I choć mówiłem nawet nie wszystko o moim bólu i cierpieniu, słyszałem, że to próba gry własnym dramatem, szukania popularności. To bolało, bo nie ma we mnie za grosz takiej intencji. Po takiej tragedii człowiek nie jest chyba zresztą do tego zdolny. A wartości, o których mówię, były we mnie przed tym poparzeniem. Tylko nikt mnie o nie wcześniej nie pytał. A może, ponieważ wierzę, że nic w życiu nie dzieje się bez powodu, musiało tak się stać, by ten głos zabrzmiał w przestrzeni publicznej mocniej… Nie wiem.
 

Kiedy doszedł pan trochę do siebie, wziął pan udział w filmie – wyjątkowym dokumencie o miejscach, które odwiedził Ojciec Święty.

To był cud. Propozycję usłyszałem w rozmowie telefonicznej. Na początku myślałem, że to jakiś żart. Nie byłem w stanie wtedy sam pojechać na rehabilitację. Woziła mnie żona, jej zresztą zawdzięczam to, że stanąłem na nogi. Kiedy więc usłyszałem taką propozycję, nie uwierzyłem. Dopiero sam reżyser Jarosław Szmidt zadzwonił i mnie przekonał. To było coś niesamowitego, widziałem ważne z punktu widzenia chrześcijaństwa i pontyfikatu Jana Pawła II miejsca. Od Polski, przez Rzym, po Amerykę Łacińską i Afrykę. Wiele niezapomnianych wrażeń. Taki Meksyk, gdzie każdy, także ludzie idący w garniturach do pracy, żegnają się, przechodząc obok kościoła, zachodzą, by się pomodlić. Czegoś takiego nie widziałem od dawna. A przecież jeszcze 30 lat temu księża nie mogli tam w sutannach chodzić po ulicy. Jan Paweł II pomógł przemienić ten kraj.
 

Polakom też pomógł.

Tak. I dlatego trudno mi zrozumieć, jak to się stało, że antywartości, że wulgarny antyklerykalizm bywa dzisiaj tak promowany. I to zaledwie sześć lat po jego śmierci. Ale wierzę, że to przeminie.



Cały tekst rozmowy z Krzysztofem Ziemcem dostępny jest w tygodniku "Uważam Rze" 

Rankiem 16 lipca 1251 r., gdy Szymon Stock odmawiał piękną, ułożoną przez siebie modlitwę Flos Carmeli, wedle jego własnej relacji jaką zdał ojcu Piotrowi Swayngtonowi, swojemu sekretarzowi i spowiednikowi: "nagle ukazała mi się Matka Boża w otoczeniu wielkiej niebiańskiej świty i trzymając w ręce habit Zakonu, powiedziała mi: "Weź, Najukochańszy Synu, ten szkaplerz twego Zakonu, jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego".
„Proroctwa nie lekceważcie. Przepowiednie dla Polski” Pawła Kota i Adama Kowalika to fascynująca podróż po proroctwach, które Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna skierowali do nas za pośrednictwem polskich i zagranicznych wizjonerów.
Dlaczego we współczesnym świecie próbuje się pokazać wspólność celów ruchu syjonistycznego z chrześcijaństwem? Dlaczego „chrześcijański syjonizm” ma tak duży wpływ na decyzje polityczne o wymiarze globalnym, angażujące w politykę Izraela wiele państw świata, w tym Stany Zjednoczone? Czy „chrześcijański syjonizm”, mocny raczej w środowiskach ewangelickich, ma swoich zwolenników także w Polsce? Odpowiedzi na te pytania szukać można w nowym kwartalniku, który Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi przygotowało dla czytelników szukających rzetelnych informacji, które trudno znaleźć w innych mass mediach.
Przyjaciele „Przymierza z Maryją” to wspólnota istniejąca przy Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi od ponad trzech lat. Gromadzi ona najbardziej oddanych Czytelników pisma, którzy w sposób szczególny postanowili pomagać w rozwoju naszego dwumiesięcznika. Ciebie też, Drogi Czytelniku, zapraszamy do tego grona – do rodziny Przyjaciół „Przymierza z Maryją”!
W pierwszy piątek miesiąca lipca, o godzinie 15.00 w Bazylice Bożego Ciała w Krakowie odbędzie się comiesięczna wspólna Modlitwa Różańcowa w intencji Apostołów Fatimy i Przyjaciół „Przymierza z Maryją”.